[Emily Johnson]

-Wiem, że nie są dla Ciebie ważne, ale powinieneś dbać o swój wizerunek, kochanie..-powiedziałam i spojrzałam na niego z uśmiechem..-Wiesz, że ja to rozumiem..-powiedziałam spokojnie..

[Octavia Blackburn]

-to znaczy , że co mam według Ciebie zrobić ?-spytałem zaciekawiony i poprawiłem sie na krześle. Patrzyłem na swoją żoneczkę i czekałem co mi powie.

[Emily Johnson]

-No nie wiem, ale śpiewanie o swoich dzieciach, to chyba trochę nie twoja bajka..-powiedziałam..-Zawsze byłeś lovelasem na scenie i śpiewałeś dla dziewczyn piosenki miłosne.. A jak nie miłosne to rozrywkowe..-zaśmiałam się..
-Więc uważam, że nie powinieneś tego zmieniać.. -powiedziałam..-I wydaje mi się, że Twój manager poprze moje zdanie..-dodałam.

[Octavia Blackburn]

-Kochanie jeszcze mi powiedz , że mam być bardziej otwarty na swoje fanki i więcej z nimi spędzać czasu po koncertach , co ?-spytałem i zaśmiałem się.
-nie martw się jakoś sobie poradzę i z fankami i z moją cudowną rodzinką -puściłem jej oczko.

[Emily Johnson]

-Wystarczy, że je całujesz na scenie..-powiedziałam i lekko skrzywiłam się, patrząc na niego..-Nie wypominam Ci tego nigdy, więc nie przeginaj..-spojrzałam w jego oczy..
-No teraz masz trudne zadanie..-spojrzałam na niego..-Ale na pewno sobie dasz rade..

[Octavia Blackburn]

-nie robię już tego , a przynajmniej staram się tego unikać jak tylko się da-powiedziałem i spojrzałem na Peyton....-jeśli nie chcesz , żeby coś takiego miało miejsce to musisz mi o tym powiedzieć Kochanie , wiesz , ze to nie ma dla mnie żadnego znaczenia , wiesz to prawda ?

[Emily Johnson]

Spojrzałam na niego i zrobiłam zdziwioną minę..-To tak trudno się domyślić, ze mi to przeszkadza?-zapytałam i uniosłam brwi do góry..
-Wiem o tym, przy Tobie nauczyłam się dystansu do pocałunków z innymi ludźmi, więc mnie to chyba już nawet przestało ruszać...-powiedziałam i wspomniałam jeszcze o tym pocałunku z Lauren i westchnęłam tylko.. Zrobiłam sie cholernie sceptyczna i za bardzo racjonalnie podchodziłam do tego związku.

[Octavia Blackburn]

-Kochanie nigdy o tym nie mówiłaś -powiedziałem na swoją obronę....-Kocham Ciebie i nie interesują mnie tamte kobiety z koncertów , powinnaś o tym wiedzieć -powiedziałem i spojrzałem w jej oczka....-Kocham Cię Peyton powinnas być tego pewna.

[Emily Johnson]

Spojrzałam na niego..-Wiem, że mnie kochasz..-powiedziałam i spojrzałam w jego oczy, położyłam dłoń na jego policzku..-To chyba kwestia tego, że mamy różne podejście do takich spraw..-powiedziałam..-Zawsze o tym wiedziałam, więc sama się na to zgodziłam..-dodałam i pocałowałam jego usteczka..

[Octavia Blackburn]

Odwzajemniłem pocałunek i spojrzałem w jej oczka....-skarbie jeśli Ci to bardzo przeszkadza , to z tym skończę obiecuję -powiedziałem i uśmiechnąłem się do Peyton.
-nie chcę Cię ranić w ten sposób , mogę żyć bez takich akcji na scenie -powiedziałem i uśmiechnąłem się do niej.
-jesteś dla mnie najważniejsza i nie obchodzi mnie to co mówią i chca ode mnie inni Ty jesteś najważniejsza i powinnaś o tym zawsze pamiętac-pocałowałem jej usteczka.

[Emily Johnson]

Spojrzałam na niego..-Nie lubię, jak rezygnujesz z czegoś dla mnie..-powiedziałam i spojrzałam w jego oczy.. -Ale jeśli już tego nie robisz tak często to jakoś to przeżyję..-Uśmiechnęłam się do niego..
-Wiem o tym, kochanie..-puściłam mu oczko..

[Octavia Blackburn]

-nie chcę , żebyś czuła się źle przez to co dzieje się na scenie , to zupełnie inny świat....poza tym takie zachowania były ok kiedy nie byłem z Tobą i mogłem sobie na to pozwolić -powiedziałem i spojrzałem w jej oczka.
-obiecuje , że będę się bardziej starał -uśmiechnąłem się do niej.

[Emily Johnson]

-No ja to rozumiem..-powiedziałam i spojrzałam w jego oczy..-Ale też rozumiem jak działa showbiznes, kochanie.. Wiem, że czasem trzeba tak grać, by zadowolić odbiorców..-spojrzałam na niego..
-Po prostu czasem tego nie lubię..-powiedziałam i skończyłam jeść deser..
-Zbieramy się stąd?-zapytałam..

[Octavia Blackburn]

-tak wiem , ale nie chcę , żeby Tobie było przykro i żebyś czuła sie gorzej-powiedziałem. Pocałowałem jej policzek....-tak możemy się zbierać -powiedziałem , wszystko było juz opłacone więc nie było problemu żebyśmy już sobie wyszli. Zjechaliśmy na dół pod wieżą stał nasz samochód z szoferem wsiedliśmy do niego i pojechaliśmy do hotelu.

[Colton Grey]

-Nigdy nie byłem nie śmiały , po prostu wtedy jeszcze ze sobą nie sypialiśmy , dlatego nie znałaś mnie takiego-powiedziałem do niej i po chwili byśmy pod wieżą. Zapłaciłem taksówkarzowi i wysiedliśmy z samochodu.
-to co myślisz , że już nas wpuszczą?