[Savanah Spencer]

-YHm..jasne.. - no tak..ne chcisala byc upackana xD
Ale woszme..miejsce bylo..no ok..bylo tu czysto ale noo..sam fakt ze co chwile jakies halasy zza drzwi bylo slychac bo ktos wchodzil, wychodzil..
ZAparl sie jedna reka o scianke i mocno an nia napierał wchodzac w jej cipke po same jaja.

[Justine Devoux]

Było to podniecajace.. Jednak.. Nie do końca bo to jednak toaleta xD
Więc pieprzył ja aż nie doszła ona i zaraz potem pewnie on. Więc kucnela przed nim i spuścił się w jej gardło.. Wyczyscila go do czysta. Poprawiła swoje majtki..
-Można czekać na przylayujacych.. - powiedziała wesoło. On się ubrał i wyszli z toalety.

[Savanah Spencer]

Zasmial sie.
-jestes..niemozliwa - powiedzial.Bo tak lekko to mowila jakby nie wiem..rutyna jakas..smial sie.Klepnal ja w tylek no i poszli do hali przylotów czekac na bena i Magnolie xd

[Joel Goran]

A ta dwójka przyleciała i odbyła cały proces odbierania toreb... było to w trakcie gdy tamci sie gzili w toalecie...
Tym razem to oni czekali na "gospodarzy"
- mieli nas odebrać czy jedziemy do nich sami??

[Justine Devoux]

No ej! Napisane było, że przyszli już i czekali na tą dwójkę!
Więc jak tylko ich zobaczyli to Soph zaczęła machać i krzyczeć..
-Ben! Mags! - uśmiechnęła się do Jake'a i ruszyli w stronę przyjaciół.

[Magnolia Plumier]

-Ooo! Tam! - powiedziała do Benka, i zostawiła mu swoją walizkę, a sama się puściła biegiem do nich i wskoczyła na Jake na ręce i wyściskała go całego..
-Heeeeej! Boże! Jak dobrze Cię widzieć.. -powiedziała wesoło i uścisnęła go jeszcze raz i zsunęła się z niego..
-Hej Soph.. -powiedziała miło i przytuliła dziewczynę też..
-Ehhh! Macie taki wpierdziel za ten wyjazd na drugi koniec świata.. -powiedziała wesoło i uśmiechnęła się..

[Joel Goran]

No to wziął te torby i tuszyl w tamtą stronę...
- ma rację... w tej chwili wracać - powiedział a potem przybil grabe i lekko objął kumpla a potem dal buziaka Soph
- nudno w TH bez Was wiec nawet nie kombinujcie, że nie wracacie

[Savanah Spencer]

No tak..z taka Sophia to nie trzeba zadnych transparentów ani nic.Zasmial sie widzac jak Mags zostawila Bena z torbami i leciala do nich.
-Wow! Dziewcyzno..ie uszkodź mnie - zasmial sie łapiac ja i sciskajac tez.Nawet nia zakrecil i potem psotawil.
Potem przywitalsie z przyjaciele,
-Oj tam..nie moja wina..to ona..wszystko jej wina... - powiedzial wskazujac na Soph i sie smiejac.
-I no coz..przykro mi ale my sie jeszcze wakacjujemy..skoro juz tu jestesmy..ale..na razie..baiwmy sie clay tydzien u as.. - dodal i wzial torbe Magnolii od Bena i poszli do auta i do domu