[Josephine Morgan]

-a co wolisz bardziej , wino na ciepło czy później po herbatce ?-spytałam śmiejąc się
-wiesz chyba nigdy nie był dupkiem , jest taki sam jak był nic się nie zmieniło -powiedziałam zgodnie z prawdą.
-w sumie to chyba pojechałam bym gdzieś w górę , lubię śnieg i święta kiedy on pada -powiedziałam i westchnęłam myśląc o swojej rodzinie.
-może pojadę do Aspen , albo gdzie w jego okolice wynajmę domek na odludziu i odpocznę sobie od wszystkiego -uśmiechnęłam się
-tak , wiem Christian mówił , że znalazłaś prace -uśmiechnęłam się
-gratulacje

[Magnolia Plumier]

-Może faktycznie wino po ciepłej herbacie..-powiedziałam i usiadłam sobie wygodnie na kanapie. Rozejrzałam się po tym domku.
-Jak Ci się tu mieszka?-zapytałam i spojrzałam na dziewczynę.
-Hmm, miałabym tutaj wątpliwości, czy nie jest dupkiem, ale skoro ty uważasz, że nie jest to chyba najważniejsze..-powiedziałam i puściłam jej oczko.
-To prawda, śnieg jest super..-powiedziałam i uśmiechnęłam się, jak mieszkałam w Australii to nie często go oglądałam. -Stęskniłam się za nim przez te lata.
-Jeździsz na nartach?-zapytałam i uśmiechnęłam się do niej..
-Dzięki..-powiedziałam z uśmiechem.

[Josephine Morgan]

-w takim razie zrobię herbatę -powiedziałam i poszłam na chwilę do kuchni , nastawiłam wodę na herbatę. Zaparzyłam ją w dzbanku , wzięłam dwa kubeczki , jakieś ciacho i wróciłam do salonu. Postawiłam tace na stole , nalałam nam po herbacie do kubków.
-w sumie nie jest źle , tylko tak cicho i samotnie -powiedziałam wzięłam swój kubek i usiadłam na kanapie.
-poza tym to nie jest mój dom , więc nie czuję się tu jak u siebie , ale myślę nad kupnem domu , albo jakiegoś mieszkania -napiłam się
-na nartach nie , ale kiedyś jeździłam na desce-powiedziałam i spojrzałam na dziewczynę.
-a jak radzisz sobie z braćmi ?-zaśmiałam się

[Magnolia Plumier]

-Dzięki..-powiedziałam i wzięłam kubek z herbatą w dłonie, spojrzałam na Felicity.
-Hm, to zupełnie inaczej niż u nas w wariatkowie..-powiedziałam i zaśmiałam się, puściłam jej oczko.
-No to jasne, powinnaś kupić..-pokiwałam głową..-Zawsze to lepiej u siebie.. Ja też się powoli nad tym zastanawiam, czy się nie wyprowadzić od Christiana, choć willa jest na prawdę ogromna i spokojnie isę pomieścimy wszyscy, to wiesz, na swoim to na swoim..-puściłam jej oczko.
-Ooo fajnie, ja też jeździłam na desce, może kiedyś zrobimy sobie babski wypad w góry, co ty na to?-zapytałam i uśmiechnęłam się uroczo do Felki. Na początku nie do końca byłam do niej przekonana, ale po takim czasie zaczęłam ją w pełni akceptować.
-Jakoś sobie radzę, nigdy nie byli dla mnie problemowi..-pomachałam brwiami..-Zawsze mnie traktowali jak księżniczkę.

[Josephine Morgan]

-wiesz mam dość przenoszenia się , z domu do domu ,z hotelu do hotelu, było tak ostatnio kiedy Christian budował swoje kasyna , co pół roku gdzie indziej tutaj zostaliśmy w sumie na dłużej i kupił tu willę -powiedziałam i napiłam się herbaty
-poza tym nie wiem czy dla mnie samej jest potrzebny dom chyba raczej jakiś nie wielki apartament, nie jestem wymagająca -uśmiechnęłam się przyjaźnie
-jasne , jak byś miała ochotę , możesz dołączyć do mnie po świętach , bo pewnie będziesz je spędzała z rodziną -uśmiechnęłam się kącikowo.
-dobrze , że ich masz -powiedziałam w sumie zazdrościłam jej tego , że zawsze miała kogoś blisko siebie.

[Magnolia Plumier]

-Tak, wiem o tym..-powiedziałam i spojrzałam na nią..-Christian nie umiał nigdy zagrzać tyłka w jednym miejscu, tylko go nosiło.. Ja wręcz przeciwnie najchętniej bym mieszkała w jednym miejscu, a nie tak latała w te i z powrotem, ale czasem sytuacja nas zmusza do tego..-powiedziałam i puściłam jej oczko, w końcu gdyby nie mój zdradziecki narzeczony cały czas mieszkałabym w Asutralii, a tak musiałam się przenieść.
-Przecież możesz kupić sobie mniejszy apartament..-powiedziałam..-No właśnie. Ja też bym nie planowała nic większego, szczerze mówiąc to nie wiem po co Chrisowi taka wielka chata, no ale.. Nie wnikam..-puściłam jej oczko.
-Też się cieszę.-powiedziałam, zamyśliłam się na chwilę i napiłam herbaty..
-Ty nie masz rodzeństwa?

[Josephine Morgan]

-może chce mieć dużo dzieci -zaśmiałam się i napiłam się herbaty.
-wiesz dla mnie samej zdecydowanie wystarczy mały apartament , poza tym nie musze żyć w luksusach , wystarczy mi biurko i laptop-zasmiałam się
-a z resztą sobie poradzę -uśmiechnęłam się
-nie ja jestem jedynaczkom

[Magnolia Plumier]

-Może, nie wiem.. -powiedziałam i zaśmiałam się..-Rozmawialiście kiedyś o tym?-zapytałam i spojrzałam na nią badawczo, w końcu byli razem, a Chris traktował ją niesamowicie poważnie.
-Wiadomo..-powiedziałam i pokiwałam głową.
-A jak relacje z rodzicami?-zapytałam i uśmiechnęłam sie.-Coś się poprawiło?

[Josephine Morgan]

-kiedyś coś tam mówił , ale nie spieszy mu się do bycia ojcem -powiedziałam i uśmiechnęłam się.
-znajdzie kiedyś , kogoś z kim będzie chciał mieć gromadkę dzieci -napiłam się herbaty
-a ja mu życzę z całego serca jak najlepiej -uśmiechnełam się do dziewczyny.
-w sumie można powiedzieć , że mam rodziców , nie warto o tym mówić -spojrzałam na kubek z herbatą
-ich strata nie moja

[Magnolia Plumier]

-Cały Christian..-powiedziałam i zaśmiałam się..-Ale wiesz.. W sumie jeszcze jesteśmy młodzi..-dodałam i wzruszyłam ramionami..-Jeszcze będzie czas na dzieci..
Spojrzałam na nią nieco zdziwiona..
-Myślisz, że nie ma szansy, że do siebie wrócicie?-zapytałam i napiłam się herbaty, kibicowałam im, serio.
-Jasne, że tak..-powiedziałam i pogładziłam ją po ramieniu..-Pamiętaj, że zawsze masz nas..-uśmiechnęłam się do niej..-Nawet jak coś wiesz.. Będzie nie tak z Chrisem..-dodałam i uśmiechnęłam się.

[Josephine Morgan]

-nie sądzę , żeby było to jeszcze możliwe , po prostu to nie miało racji bytu -powiedziałam i napiłam się herbaty.
-dzięki , ale wiesz , że to nie to samo... po prostu wybrałam Christiana zamiast rodziny , jest jak jest , to oni mają problem ze sobą i z tym jak wiodę swoje życie -powiedziałam.
-myślę , że z Christianem zawsze zostaniemy znajomymi nie ważne co by się działo , chce jego szczęścia nic więcej nie ma znaczenia

[Magnolia Plumier]

Spojrzałam na nią i uśmiechnęłam się lekko..
-Wiesz, że on Cię nadal kocha i najprawdopodobniej nigdy nie przestanie?-zapytałam i spojrzałam na nią.
-I wiesz, że jeśli chcesz, to on przy Tobie mięknie..-powiedziałam z lekkim rozbawieniem, ale poważnie, Fel była jego słabością, wszyscy o tym wiedzieli.
-To miało rację bytu..-dodałam i napiłam się herbaty.. -On się zmienił, na lepsze przy Tobie..-spojrzałam w jej oczy.
-Wiem, że tak będzie, ona tak łatwo Cię nie zostawi..-powiedziałam i uśmiechnęła się do dziewczyny..
-Pewnie teraz żałujesz, że wybrałaś jego zamiast nich?

[Josephine Morgan]

-jesteśmy z dwóch różnych światów , wasza matka zdecydowanie znjadzie dla niego lepszą kandydatkę -zaśmiałam się.
-nie mam na niego wpływu , zraniłam go , możliwe że rozczarowałam , nie da się tego naprawią -powiedziałam i spojrzałam na Cillię.
-większość chyba wolała go zanim był ze mną , wróci do dawnego życia , bale, kolację biznesowe-dopiłam herbatę.
-nigdy tego nie żałowałam , to była moja decyzja , jeśli ktoś każe mi wybierać między sobą , a kimś innym to zbaczy , że ja nie wiele dla niej znaczę ....próbowałam skontaktować się z rodzicami , ale oni nie chcą mnie znać ich sprawa , moje życie toczy się dalej -uśmiechnęłam się

[Magnolia Plumier]

-Jezuuu, daj spokój, ona to by nam wszystkim znalazła kogoś lepszego..-powiedziałam i spojrzałam na Felkę..-Wiesz kogo uwielbiała? Mojego narzeczonego, jak się dowiedziała, że się rozstaliśmy, to się zapytała mnie, czy nie da się tego jakoś naprawić.. rozumiesz? Facet Cię zdradza, a twoja matka jeszcze go broni.. Niech lepiej się trzyma z daleko od wybierania dla nich dziewczyn, pewnie znajdzie jakieś nadziane, tępe wywłoki i tyle..-powiedziałam, aż mnie poniosło przy tym..
Słuchałam jej..
-Kurcze, może być ciężko..-powiedziałam i spojrzałam uważnie na Felicity..-A tak właściwie, to dlaczego mu wcześniej nie powiedziałaś?-zapytałam nagle, a co! Też lubiłam wiedzieć dużo rzeczy.
-On tego nienawidz, tych bali... Zawsze robi dobrą minę do złej gry..-powiedziałam i westchnęłam..-Ja to zawsze lubiłam się stroić w kiecki i latać, ale to wiesz.. Młoda byłam i głupia..-zaśmiałam się.
-Przykro mi Felicity..-powiedziałam i uśmiechnęłam się do niej pocieszająco..-Problemy z rodzicami to chyba już utrapienie półdorosłego życia..-powiedziałam i zaśmiałam się..-Im się wydaje, że jeszcze mają władzę, a nam, że nie mają nic do powiedzenia..-pokręciłam głową i skończyłam pić herbatę..

[Josephine Morgan]

-choć w ostatnim czasie Twoja matka zapałała do mnie sympatią -na samą myśl o tym chciało mi się śmiać. Oczywiście wiedziałam , że ona dowiedziała się o mojej kasie i dlatego tak bardzo mnie polubiła, ale dla mnie nie miało to znaczenia.
-to była przeszłość , nie chciałam mieszać w interesach Christiana , poza tym on już podpisał umowę z Kennym nie mogłam nic zrobić , nie chciałam narażać go na koszty z mojego powodu , to nie było tego warte -powiedziałam i westchnęłam.
-po prostu to moja przeszłość nie zmienię tego -wstałam otworzyłam winko i wyciągnęłam lampki z barki polałam nam.
-nie musi Ci być przykro Kochana , to nie Twoja wina , a ja nie będę przeprasza za to kim jestem -uśmiechnęłam się i wzięłam kieliszek z winem. Usiadłam na kanapie.
-poznałaś kogoś?-spytałam z ciekawości , co jak co ale ciekawska to za zawsze byłam