[Savanah Spencer]

-No oby..i mam nadzieje, że jednak czasem znajdziesz czas by gdzies wyskoczyc i poimprezowac lub mnie tu oprowadzic po co ciekawszych miejscówkach, co? - zapytała.W sumie Bliss tez wyklady bedzie miałą więc nie to, że będzie całymi dniami tu siedzieć w domu.
-Aha..no rozumiem.To w sumie okey...ja tez nie..cos ty..preferuje przelotne romansy - puscila jej oczko i sie napiła

[Brooke Davis]

-ja już chyba zawsze będę sama -powiedziałam i napiłam się drinka.
-jasne , na pewno wybierzemy się do klubu , mój przyjaciel ma świetny klub, mamy też kasyno możemy potracić trochę kasy -zaśmiałam się.
-od kiedy zaczynasz wykładać ?

[Savanah Spencer]

-E nie gadaj głupot..w odpowiednim czasie zjandziesz odpowiedniego faceta - powiedziala Bliss.
-Super..poszaljemy sobie jak kiedyś...i ooo kasyno?No to koniecnzie musimy tam iść - oj tak..co jak co ale Bliss z tym miała mały problemik.Lubiła przepuszczac sporo kasy w kasynach xD taki nałóg hehe
-A o ile pamietam to chyba pierwsze zajęcia mam pod koniec tygodnia - powiedziała

[Brooke Davis]

-no jutro poznasz nowego lokatora i już od razu mówię , będzie nam gotował kolację -powiedziałam i zaśmiałam się bo w sumie to James chciał zrobić mi kolację , ale co tam Bliss mnie uratowała xD
-nie , ja nie chcę się już z nikim wiązać , wystarczy mi to co przeszłam teraz stawiam na samotnośc i pracę

[Savanah Spencer]

-No jasne..a kto to w ogole jest i czemu u ciebiema mieszkac?Tęz podobna sytuacja do mojej? - zapytała zainteresowana.
-Oo kolacja..hmm..ja sie pisze..nawet pomoge jak ebdzie trzeba..albo jak bedzie kaprysił, że musi robic dodatkowa porcję - zasmiałą się Bliss.
-praca, pracą ale..kobieta potrzebuej faceta..chocby tlyko do łożka no ale..chyba mi nie powiesz, że z sexu zrezygnowałaś, X? - napila sie drinka

[Brooke Davis]

-można tak powiedzieć , że jest w podobnej sytuacji do Twojej -powiedziałam i napiłam się drinka
-nie no marudzić nie powinien , a jak coś to dostanie kopniaka i same sobie coś zamówimy bez łaski-powiedziałam i wzruszyłam ramionami.
-nie zrezygnowałam z sexu , ale nie chce o tym mówić -powiedziałam.

[Savanah Spencer]

-Aha...no ale to patrz..wszyscy w jednej chwili ci sie zwaili na głowę..to sie nazywa szczęscie - zasmiała się Bliss.
-No tak racja..i jeszcze gorzej on na tym wyjdzie..poza tym..kurcze..dostanie jedna babke gratis więc nie powinien narzekać - zaśmiała się.
-O..a no okey.Jasne..to juz nie pytam - wstała sobie zkanapy i zaczeła przechadzac sie po salonie ogladajc sobie wszystko.
-Fajna chata..sama sprzatasz czy masz od tego pokojówki? - zapytał.

[Brooke Davis]

-przy dobrych wiatrach zajmie się Tobą i da mi spokój-zaśmiałam się i napiłam drinka.
-wiesz , sama wszystko robię , choć mam też pomocnika , jednego ucznia z mojej szkoły , czasami mi pomaga , ale to bardziej w ogrodzie -powiedziałam i spojrzałam na przyjaciółkę.

[Savanah Spencer]

-No dzieki...czyli mnie rzucasz na pożarcie lwu - zasmiałą się Morganówna.
-Hmm..a przystojny hociaż? - zamachala brwiami.
-Aha..no to teraz i ja ci pomogę..w domu..jakos muszę odpracowac sobie pobyt tutaj - dopila drinka i odstawila szklankę na stoliku i znów usiadła.
-Kurcze....nic sie nie zmieniłaś wiesz..wciąz ładma zgrabna...az dziw, że ci pod domem nie stoi tłum zalotników

[Brooke Davis]

-jest , całkiem całkiem , ale to nie towar dla mnie -powiedziałam i zasmiałam się .
-masz moje błogosławieństwo -powiedziałam i zaśmiałam sie.
-z tą pomocą to nie koniecznie , ale jak masz ochotę to nie będę Ci zabraniała -powiedziałam i dopiłam drinka.
-ale bardzo dużo Bliss się zmieniło nie jestem taka jak kiedyś -powiedziała i spojrzałam na przyjaciółkę.

[Savanah Spencer]

-Hmm..no to choc tyle..i..dzieki wielkie..nie wiedziałam, że musze takowe mieć - zasmiałą sie też.W sumie to było zabawne.
-Ale i tak sama cenie czy wart jest mojej wiekszej uwagi.. - puściła jej oczko.
-NIe no weź..jak bede miec czas to pomge co trzeba.. - powiedziała apotem spojrzała na przyjaciólkę.
-Hmm..na lepsze cyz gorze?{owinnam o czymś szczegolnym wiedzieć? - zapytałą ciekawa.

[Brooke Davis]

-oczywiście , nie potrzebujesz mojego pozwolenia , bo z Jamesem mnie nic nie łączy -zaśmiałam się.
-jutro go poznasz więc będziesz miała pole do popisu Bliss-puściłam jej oczko.
-w sumie nie wiem , ale wiesz co spotkało mojego syna i chłopaka , więc na pewno po takich wydarzeniach nikt nie będzie taki sam

[Savanah Spencer]

-Noo ale mimo wszystko jestesmy pod twoim dachem więc...no dobrze wiedzieć jednak..choć..nie ma co gdybać..nawet go jeszcze nie znam - zasmiała się Bliss.
-No wiem..strasznie mi przykro...to i tak jak widzę..dobrze sie juz trzymasz... - uśmiechnęła się lekko i pogładziła ja po rekce tak wspierająco.Ale nie ciągnęła tematu bo wiodmo, że po co rozdrapywac rany.A wgl to ile od tego minęło pi razy oko?:)

[Brooke Davis]

Wade nie żyje już ponad rok, a Frank pracuje od paru miesięcy.
-dzięki Kochana , tak już jest lepiej -powiedziałam i uśmiechnęłam się.
-w sumie to zasługa Franka gdyby nie on pewnie , nadal leżała bym w łóżku i upijała się do nieprzytomności -powiedziałam

[Savanah Spencer]

Aha..ok:)
-Oj..no to w takim razie musze go poznac i mu podziękowac, że mi przywrócil przjaciólke do stanu uzywalności - powiedziala Bliss z usmiechem.
-I w sumie ciesze sie, że masz takiego kogoś.., kto o ciebie dba - oczywiście Bliis nie pomyslala o romansie ale bardziej jak o jakiejś przyjaxni ich czy coś..