[Matt Dawson]

Jakoś nie specjalnie boi się jej gniewu, czy czegokolwiek związanego z jej zemstą, lub dogryzką.Chłopak wiele już przeżył, więc nic mu nie jest straszne, czy obce.Obracał się w nieciekawym towarzystwie, ale dopiero na drugi rzut oka, ze tak to nazwę.
-Niespecjalnie martwię się o deskę.jak będę chciał zrobię sobie nową.-odpowiedział delikatnie się z nią drażniąc.Jemu też się z nią przyjemnie rozmawiało, więc postara się przedłużyć rozmowę o ile będzie mógł, choć nic na siłę.
-Dlaczego znienawidzony jak widziałem to był bajeczny?-jemu się podobał, był tylko turystą, więc faktycznie widział tylko tą "piękną" odsłonę karnawału

[Infinity]

uśmiechnęła się tak w stylu "o Ty mendo...jeszcze Cię załatwię" i się zaśmiała
- no fakt, gdybym pracowała w sklepie z rowerami pewnie też bym tak mówiła. - ale nie pracowała i nie mogła sobie pozwolić na straty, a rower miała od roku więc się do niego przywiązała. Jej drugi rower był nowym nabytkiem, więc pewnie mniej ją obchodził.
- Wiesz...i o to chodzi. Przyjeżdżacie, patrzycie, bawicie się, zostawiacie kase i nic Was więcej nie obchodzi, ani przed ani po karnawale, a my...my żyjemy nim cały rok. To tak jak z tymi lodami. Są ok kiedy jest upał i zjesz jednego na ochłodę, ale gdybyś miał się nimi ciągle żywić, w słońce, deszcz czy śnieg to już nie byłyby takie fajne prawda? - ach te jej porównania...nie chciała jednak opowiadać jak to tam wszystko działa, bo przecież nie o to chodzi by zniechęcać ludzi do jej miasta.

[Matt Dawson]

-Pracowała, a miała sklep z nimi to dwie różne rzeczy.Tak byś musiała go kupić tak czy siak.-wzruszył delikatnie ramionami, nie chciał być w żadnym stopniu niemiły, ale tak jakoś mu się powiedziało
-Faktycznie karnawał był piękny, ale nie przyjechałem tam wydawać pieniędzy, tylko je zarabiać.I fakt faktem byłem tam jeszcze parę dni po karnawale, więc widziałem też ile jest po nim roboty.Nie wiem jak w ciągu roku, ale z tego co mówisz to jest nie ciekawie.-powiedział szczerze i wstał ze swojego krzesła, zaczął montować dętkę na miejsce.
-Tak poza tym lubię lody, nawet w zimie.-zapomniał dodać, że w zimie tutaj.Bo tak na prawdę w zimie to wyjeżdża z miasta gdzieś gdzie jest cieplej i można dalej surfować.Choć może to i nie to samo.Choć czas pory roku się zgadza.

[Infinity]

złapał ją za słowo co znowu lekko wkurzyło Inkę, miała wrażenie, że jest ze swoim przyjacielem, który wiecznie ją poprawia i takie tam tylko po to by się z nią podroczyć. Popatrzyła na niego chwile w milczeniu i odpuściła sobie już ten temat.
- przed jest więcej roboty niż po...a tak wgl na bank kupowałeś jakiś alkohol czy inne...sprawy - uśmiechnęła się. Jak się już jest na karnawale w Rio to kasa leci, a leci! Nawet jeśli miał jakiegoś sponsora to chyba za coś płacił? Słysząc jego słowa ręce jej opadły
- serio? zawsze musisz mieć ostatnie zdanie? - z jednej strony to było zabawne, z drugiej nie wiedziała jak z nim powoli rozmawiać bo co by nie powiedziała to on potrafił coś dodać i sprawić, że jej słowa były niepoprawne

[Matt Dawson]

Lubił łapać za słówka, lubił się droczyć i dokuczać.Jego dawni przyjaciele też czasami mieli tego dość, ale wytrzymywali.To był jego taki urok.
-Akurat byłem w takim komforcie, ze miałem wszystko za free, no i nie ten wiek.-gdy bł w Rio miał 17 lat, więc sporo za mało, choć jakiś alkohol pił, to było pewne, ale nie w dużych ilościach.Wystarczyło mu to co miał w barku hotelowym.A hotel opłacał mu sponsor.
-Zwykle mam, choć nie zawsze.-po założeniu dętki wziął się za oponę z którą również poszło mu gładko.Wyjął z jakiegoś pudełka pompkę i zaczął pompować powoli koło.

[Infinity]

Była do tego przyzwyczajona, ale tylko w towarzystwie Jamiego, w zasadzie tylko z nim czuła się na tye pewnie by sobie swobodnie żartować i dogryzać. Jakoś inni ludzie ją onieśmielali chociaż Ned był całkiem ok...sama nie wiedziała, może to ta wyprawa do lasu tak na nią podziałała.
- "Może tak,może nie" - zacytowała go ironicznie.
- wypożyczacie sprzęt? - zapytała po chwili zastanowienia i zaśmiała się
- tylko nie odpowiadaj "może tak może nie" - chyba się nie dogadają jak tak dalej pójdzie. Miała na sobie strój i chętnie by popływała, a stadnina nie zając, nie ucieknie!

[Matt Dawson]

Ned z każdym potrafił żartować.Był towarzyską osobą, ale nie zawsze to od razu ujawniał.Czasem nie chciał się ujawniać, dziś miał lepszy humor.
-Raczej na tak.-dopowiedział do jej zacytowanych słów puszczając jej oczko
-Odpowiem zależy jaki.-uśmiechnął się bo skończył pompować koło i od razu jej to oznajmił
-Spróbuj.-powiedział odsuwając się od sprzętu

[Infinity]

- no przecież do jazdy konnej a jaki? - powiedziała z ironią i spojrzała na rower ucieszona. Przełożyła nogę przez rurę. W sumie pewnie ludzie się dziwili, że jeździ ona na męskim rowerze i to nie takim jakby niby do niej pasował...jakaś holenderka czy coś, ale ona lubiła takie rowery. Chwyciła za kierownicę i stanęła na pedałach sprawdzając czy jest ok
- niby działa...ale kto wie jak daleko zajadę - uśmiechnęła się wrednie i pokazała mu język na załagodzenie sprawy.
- to ile Ci jestem winna? - bo przecież stracił na nią czas i wgl...ale wiedziała, że nie będzie chciał kasy

[Matt Dawson]

-No tak... powinienem był się domyślić.Takiego nie wypożyczamy.-pokręcił głową z lekko skrzywioną miną w całkowitym żarcie.To, ze chciała popływać znaczyło wiele.Mogła nurkować, czy popływać na desce windsurfingowej, dlatego jego pytanie było dokładne i na miejscu.
-Najwyżej zadzwonisz do mnie, to przyjadę.-wręczył jej jedną ze swoich wizytówek, które leżały na blacie szafki.
-Daj spokój.Fajnie mi się z Tobą rozmawiało.-powiedział z uśmiechem całkiem szczerze

[Infinity]

- szzzzzkoda! - powiedziała niby smutno. Spojrzała na karteczkę i się znów zaśmiała
- na desce? - no to ma kolejnego do pomocy, fajnie! Chociaż nie jest z tych co to często o nią proszą.
- mi też, ale i tak chcę się odwdzięczyć...za pompkę - uśmiechnęła się i spojrzała na zegarek.
- przecież Ci kwiatów nie przyniosę - chyba, że lubi, ale wątpiła w to. Poza tym mieliby okazję do kolejnego spotkania skoro im się dobrze rozmawia.

[Matt Dawson]

-Nie na hulajnodze.-odpowiedział wywracając oczami, a później się po prostu zaśmiał
-Może kiedyś Cię poproszę o przysługę,a teraz już mi nawet nie wspominaj o zapłacie bo się obrażę.-zaznaczył grożąc jej palcem tuż przed jej noskiem
-Jak nie masz czasu to znikaj.-powiedział po tym jak spojrzała na zegarek.Robiło się juz dość późno, a trochę drogi jeszcze przed nią.

/Jak chcesz uwolnij sobie postać po parę minut po 20 spadam do roboty.

[Infinity]

- no to skoro już tak to może konno? - chociaż hulajnoga śmieszniejsza.
- ok, to jak wrócę do domu napiszę Ci jak tam koło - uśmiechnęła się spokojnie i spojrzała na drzwi
- wielkie dzięki za pomoc - zeszła z roweru by go wyprowadzić. Spojrzała na niego miło jeszcze raz posyłając mu uprzejmy uśmiech, który był pełen wdzięczności
- miłego wieczoru - powiedziała spokojnie i ruszyła w dalszą drogę, ale już ku domowi, bo nie chciała wracać pieszo gdyby jednak coś nie tak było z łatką.

//ok dzięki

[Matt Dawson]

-Przylecę Jambojetem.-powiedział znowu kręcąc głową
-jasne.czekam na relację.-odpowiedział jej na spokojnie uśmiechając się życzliwie
-Nie ma za co.Polecam się na przyszłość.Dzięki.-powiedział, gdy ruszała dalej i wrócił do środka sklepu.poszedł sobie do swojej pracowni...

[Infinity]

A ja wszystkie Twoje posty przeglądam szukając ale ok!
Infinity zaraz po smsie zebrała się i zabrała jeszcze z domu swoje babeczki vegańskie które upiekła rano. Wsiadła na rower tym razem ten różowy i przyjechała do Neda ubrana w lewy komplet http://24.media.tumblr.com/tumblr_lsrqc ... o1_500.png . mniejsza że to nie strój na rower, ale...Dotarła szczęśliwie do sklepu i weszła do środka oczywiście pytając się jakiegoś pracownika czy Ned u siebie. A gdy już do niego dotarła uśmiechnęła się do chłopka
- hej! - powiedziała wesoło i cmoknęła go w policzek.

[Matt Dawson]

Ned był ubrany w biały skafander bo właśnie kończył nakładać lakier na deske i nie zdążył się przebrać.
-Cześć.-odpowiedział uśmiechajac się.Miała szczęście z tym całusem bo zdjął maskę z twarzy
-Widzę, że rozmowa poskutkowała.-powiedział bądź co bądź uradowany