[Infinity]

Śmiesznie wyglądał w tym stroju, dlatego go nie przytuliła. Jeszcze sobie ciuchy ubabra.
- A no...przemyślałam to i najwyżej się nie uda...trudno - wzruszyła ramionami. Wiedziała, że długa droga przed nią, ale była gotowa fizycznie, psychicznie mimo wszystko mniej i tu już jego rola żeby ją motywować.
- Przywiozłam babeczki - powiedziała z uśmiechem i pokazała mu pudełko.

[Matt Dawson]

-Nie ważne czy się uda.Zobaczysz, że lepiej się poczujesz jak chociaż spróbujesz.-powiedział puszczając jej oczko
-No to może przejdziemy gdzieś, gdzie będzie można normalnie pogadać i zjeść babeczki, na które mam ochotę.-zaśmiał się delikatnie patrząc raz na babeczki, raz na nią.
-Tylko wpierw się przebiorę jeśli pozwolisz.-powiedział patrząc na swój strój, dotykać też jej nie chciał bo miał rękawice na rękach

[Infinity]

- ale ja się genialnie czuje - zaśmiała się, ale taka była prawda. Gdy tylko nie myślała o Ricku i o swojej babci było jej świetnie. Kochała życie, świat...ludzi trochę mniej, ale nie miała na co narzekać.
- do twarzy Ci w tym stroju - pokazała mu język i poszła gdzie ją pokierował, tam sobie usiadła i czekała, aż on się przebierze
- to ta deska o której mi mówiłeś? - zapytała, bo mówił, że będzie nad nią pracował całą noc jak będzie mu się chciało, więc była ciekawa.

[Matt Dawson]

-To dobrze.Trzeba to wykorzystać.-powiedział jeszcze zanim poszedł za kotarkę.
Poszedł za kotarkę w tym samym pomieszczeniu, więc mogli normalnie rozmawiać.
-Już to widze.-powiedział smiejąc się, po jej stwierdzeniu o jego stroju.
-Tak.Właśnie ją skończyłem.Znaczy jeszcze tam mi jedna czynność została.Ale to jak lakier podeschnie.-powiedział cały czas się przebierając.Było tylko słychać szelest jego specjalnego stroju.

[Infinity]

Ona czasem musiała się tak ubrać jak robiła opryski, ale strasznie tego nie lubiła, bo nie była zwolennikiem sztucznych nawozów i preparatów różnych.
- Niby jak chcesz to wykorzystać? -zapytała z uśmiechem i zaciekawieniem, swoją drogą zastanawiała się jak sobie rozpisać teraz grafik bo zdecydowanie musiała się podciągnąć w pływaniu.
- Wiesz...taki kombinezon uwydatnia brąz Twoich oczu - powiedziała całkiem normalnie i spojrzała na babeczki
- czyli pracowałeś nad nią całą noc i cały dzień...ale chyba było warto. - przypomniała sobie jak deska wygląda. Nie wiedziała jak pływa, ale z wyglądu było świetnie.

[Matt Dawson]

On w celu lakierowania deski, więc też dość często, ale już się przyzywczaił, więc dość szybko również kombinezon potrafi ściągnąć.także po chwili był już gotowy.Ale on jak to on, oczywiście ubrany w krótkie spodenki, bez koszulki.Już się tak ubierał z przyzwyczajenia.
-Twój dobry humor?-zapytał wychodząc zza kotary.
-Dobrze się bawiąc.Trzeba to uczcić.-powiedział podchodzac do niej
-Nie pomyślałem o tym.-powiedział uśmiechajac się
-Było warto.W szczególności będzie warto jak już na niej popłynę.-uśmiechnął się szerzej
-Proponuję na razie przejść do mnie i wszystko na spokojnie omówić, a potem się coś wymyśli.Co Ty na to?-zaproponował otwierając drzwi wyjściowe z pracowni.

[Infinity]

Spojrzała na jego ciało i zaraz odwróciła wzrok. W sumie ona przy nim była w stroju na plaży, wiec on mógł przy niej być tak, mimo wszystko nie była zwolenniczką relacji damsko męskich, przez jej poprzednie doświadczenia i dlatego wolała unikać kontaktu wzrokowego i wysyłania jakiś dziwnych sygnałów.
- dobrze się bawiąc...gdzie? - nie przepadała za imprezami, nie gdy była w takim "stanie". Jedyne imprezy na jakie chodziła to te na które zabierał ją Rick. Wstała i poszła za nim tam gdzie kazał
- to kiedy pierwsza próba? - zapytała miłym tonem

[Matt Dawson]

No on się nie krępował.Chodził tak na codzień, więc i tym razem nie miał jakiejś specjalnej okazji, aby to zmienić.
-Lubisz tanczyć?-zapytał chwilkę się jej przyglądajac.Według niego nie była osobą, która od tańca uciekała, czy coś.
-Omówimy wszystko u mnie w domu na spokojnie.-powiedział i powoli wyszli z jego sklepu, ruszyli w stronę jego domu.

[Infinity]

- moja mama ma szkołę tańca...może nie lubię, ale umiem - uśmiechnęła się
- dobra, prowadź - zaśmiała się i zabrała rower i poszli

[Infinity]

Ta dam! Przyszła do Nedziaka po swojej pracy. Znaczy...przyjechała swoim rowerem ukochanym, co łatwe zimą nie jest, ale dała radę. Weszła do sklepu z plecakiem na plecach, rowerem przy boku i kominiarką i kapturem na mordce
- jak zimnooooo- jęknęła widząc Neda i otrzepała się ze śniegu, oparła rower o ścianę i tuptała w miejscu, dobrze że miała ciepłe rękawice na rower, takie co nie przewiewa.

[Matt Dawson]

Ned akurat przenosił wyrobioną deskę na wystawę, gdy weszła Inka.Gdyby nie poznał, że to ona pomyślałby, że ktoś pomylił sklepy.Bo to nie sklep do urawiania sportów zimowych.
-Hejjj, właź szybciej do środka.Tu jest cieplej.-powiedział i zaczął ustawiać deskę

[Infinity]

Odpięła kurtkę, zdjęła wszystko z głowy i poprawiła sobie włosy. Zdjęła rękawiczki i uśmiechnęła się do Neda
- ładna - powiedziała patrząc na deskę. Zdjęła plecak i kurtę, przewiesiła to wszystko przez rurę na rowerze i usiadła na ladzie.

[Matt Dawson]

-Dzięki.-powiedział uśmiechajac się do niej.Postawił deskę na wystawie, bo była to jedna z lepszych.Pierwsza od dłuższego czasu.
-Jak tam w pracy?-zapytał podchodząc do niej, a później ją pocałował, ręce położył na jej biodrach

[Infinity]

- 5 wiązanek pogrzebowych, 3 na ślub i reszta to imieniny albo urodziny....ogólnie zapieprz - zaśmiała się miło i położyła łapki na jego ramionach
- zmieniłam koła w rowerze - pochwaliła się, bo na normalnych by nie ujechała.
- co u kociaków?

[Matt Dawson]

-Więc widzę, że więcej pogrzebów niż ślubów.-odpowiedział i westchnął
-No i dobrze, ale i tak chyba ciężko jechać?-zapytał, sam w sumie nigdy w zimie na rowerze nie jeździł xD
-A w porzadku, zostawiłem im jedzonko, schowałem rzeczy najbardziej narażone.Myśle, że przeżyją.-zaśmiał się lekko