[Savanah Spencer]

-Nie no wiem przecież. Nie każe wam chodzić wszystkim uchachanym od ucha do ucha bo ja tak mam - zasmiał sie Ash.
-Nooo umiem sie ustawicwiesz..ona to geniusz więc..co to tam dla niej - powiedziała smiejąc sie i zjadł to ciacho sobie.Została mu kawką.
-Aha..no to okey..

[Emily Johnson]

-No to dobrze, że nie każesz..-powiedziałam i zasmiałam się, spojrzałam na niego z uśmiechem.
-No ustawiłeś się i to całkiem nieźle.. Mam nadzieję, że jej się spodoba pierścionek..-powiedziałam..-Bo inaczej będzie kiepsko..-zaśmiałam się.
Skończyłam pić kawę i spojrzałam na Babi, która kończyła jeść ciasto.
-To co? Kiedy ta wielka chwila?-zapytałam Asha.

[Savanah Spencer]

-No tez ma taka nadzieję..jak nie to zwale wine na was, że wy taki wybrałyście i ze jestescie pomocnice od siedmiu boleści - zasmiał się.
-A noo..ne wiem..postaram sie w sumie na dniach to zorganizować..jutro, pojutrze...da znac jak bedzie po - powiedział coraz bardziej podekscytowany

[Emily Johnson]

-Na nas nie zwalaj, bo to w końcu twoja decyzja była który wybierasz..-zasmiałam się i spojrzałam na niego z rozbawieniem..
-No to daj znać..-wyszczerzyłam się do niego, puściłam mu oczko.
-A póki co to się chyba zbieramy, co?-zapytałam, bo w sumie wszyscy już skończyli pić, jeść i w ogóle xD

[Savanah Spencer]

-Oj cicho tam..na kogos musze jak nie wyjdzie, nie? Wiec bądx grzeczna i wtedy przytakuj - zasmiał sie Ash.
-jasne..no zbieramy się..dzieki, że pomogłyście - powiedzial do dziewczyn i wziął rachunek a potem zapłacił za to wszytko.Wstali i wyszli z cukierni

[Emily Johnson]

-Dobra, dobra będziemy przytakiwać..-powiedziałam i spojrzałam na niego z rozbawieniem. - A teraz leć, kochany i trzymamy kciuki..-powiedziałam, no i jak wyszliśmy z cukierni, to pewnie każde poszło w swoją stronę, najpierw się żegnając ze sobą..

[Savanah Spencer]

Najpierw Jess przyszła do cukierni by obgadac spra e tortu.Dostała nawet taki mini katalog by pokazac w domu Mikowi dekoracje itp itd i miała zadzownic jutro by dogadac szczegóły jak juz bedą miec date i jaki dokladnie tort.A potem poszła do apteki

[Brooke Davis]

Przyszedłem spacerkiem do centrum. Kupiłem pare rzeczy do domu i postanowiłem wypić kawę i zjeść jakieś ciacho. Wszedłem do cukierni, zająłem wolny stolik , a po chwili zamówiłem sobie czekoladowy tort i do tego kawę.

[Savanah Spencer]

Bliss wróciła kilka godzin tegmu z Kanady.No w lodówce pustki więc miała nadzieję, że w CH cos będzie otwarte by nie padła z głodu xD
Zrobiła troche zakupów no wracając stwierdziła, że przyda jej sie jakaś kawa dobra... po drosze akurat miała cukiernie więc weszła.Stanęła w kolejce rzglądając sie od tak kiedy zobaczyla znajomego strażaka.Pomachala do niego z usmiechem a potem kiedy była jej kolej zamówila sobie kawę i jakies cisto wzięła ale to do domu wiec do zapakowania. Kawe jednak na miejscu

[Brooke Davis]

Uśmiechnąłem się do Bliss , wskazałem , żeby podeszła do mojego stolika. Kiedy już dostała kawę , podeszła do stolika.
-cześć jak się czujesz ?-spytałem z uśmiechem na twarzy.

[Savanah Spencer]

Kiwnęła głowa na "ok" i po kilku chwilach podeszła.Siadła sobie na przeciwko.Polozyła torby wszystkie z zakupami obok gdzies.
-Cześć Ryan - powiedziała.
-A no w porządku..w końcu no coż..to auto ucierpiało bardziej..siniak znikają..bede żyła - choc pewnie miała jeszcze slad powiedzmy na czole po rozcięciu ale juz bez plastra.
-A ty tu tak sam? Moze przeskzadam?

[Brooke Davis]

-ciesze się , że siniak schodzą -powiedziałem i uśmiechnąłem się kącikowo.
-gdybyś przeszkadzała to bym Cię nie zapraszał -zaśmiałem się
-wracam z pracy -powiedziałem i napiłem się kawy
-a Ty nie świętujesz ?-spytałem

[Savanah Spencer]

-Nooo mnie nie tak łatwo sie pozbywć - puścila mu oczko.
-Choc no musze nowe auto kupić - zasmiala się lekko i napila kawy.
-Aha..to fajnie..w sumie miałam iśc i pć ale znaczniej wygodnie zrobić to na spokojnie na miejscu i w świetnym towarzystwie - powiedziala Bliss.
-Wróciłam niedawno z kanady..wiesz..wpad ze znajomymi..wiec..dzis zdecydowanie zapełniam lodowkę- skinęła na zakupy - i odpoczywam -powiedziała.
-A ty jak?Całe świta w pracy?Duzo interencji? - zapytała i zdjęła sobie kurtke bo ciepło

[Brooke Davis]

-w sumie nie całe święta , bo wigilię miałem wolną -powiedziałem wesoło.
-no tak musisz kupić samochód , jak chcesz mogę pomóc -powiedziałem i uśmiechnąłem się do dziewczyny
-ja też zapełniałem lodówkę -wskazałem na swoje torby
-nigdy nie mam na nic czasu -zaśmiałem się
- i jak wypad ze znajomymi ?

[Savanah Spencer]

-Aaa no to choc tyle - pokiwała głową.
-Spoko..jak sie znasz na fajnych brykach to jasne - kazda pomcoc sie przyda - dodała z usmiechem i sie napila.
-No widzisz...dobrze, że jakis sklep jest otwarty dla takich jak my -powiedziala ze smiechem.
-A fajnie..dawno ich nie wiziałam.Do tego snowboard..kupa smiechu..wiec fajnie -powiedziala.