[Savanah Spencer]

-Super...przyda sie cos z takich kondycyjnych bo na planie to jednak sie nalata itp - powiedziała milo.
-Noo albo plaza..wgl latem czy wiosna ja cieplo to mozna wiele sportów na zewnatrz a nie tlyko w budynkach -dodała

[Brooke Davis]

-choć ja lubię siłownię , a po ćwiczeniach sauna -powiedziałem wesoło.
-więc kiedy mam trochę wolnego czasu to pojawiam się na siłowni , chyba mnie to bardziej motywuje , niż bieganie po mieście -zaśmiałem się

[Savanah Spencer]

-Uu sauna...to brzmi juz znaczne przyjemniej niż ten cały wysiłek na siłowni - zasmiala sie.
-No rozumiem..co kto lubi.Waż,e ze choc troche sportu, nie wazne jakiego, sie zażywa - dodała

[Brooke Davis]

-musze być w formie , u mnie w pracy to podstawa -powiedziałem zgodnie z prawdą.
-dlatego nie mogę pozwlić sobie na obijanie -powiedziałem i spojrzałem na nią.
-Ty też chyba musisz dbać o siebie i swój wizerunek co ?

[Savanah Spencer]

-Oj no wiaodmo..strażak to tlyko wysportowany i z kondycją... - pokiwała glowa i skonczyla kawe.
-No jasne..choc akurat z tym ne miałam nigdy problemów..ale no w sumie..lubie sie poruszac w taki czy inny spsob wiec..to nie zadne wyrzeczenie czy meczarnie - dodała
/ja znikam na TCH bede potem

[Brooke Davis]

-to co zbieramy się?-spytałem kiedy pokończyliśmy swoje kawy
-jak chcesz mogę odprowadzić Cię do domu -zaproponowałem.
-zdecydowanie niczego Ci nie brakuje -zmierzyłem ją wzrokiem

[Savanah Spencer]

-jasne..i bardzo chętnie..zawsze to ilej sie wraca we dwoje - powiedziała Bliss wstajac od stolika.Wlozyła kurtke, wziała zakupy.
-No chyba niczego..recem nogi na miejscu - zażartowała

[Brooke Davis]

Zaśmiałem się na jej słowa.
-tak wszystkie części ciała na swoim miejscu -powiedziałem i puściłem jej oczko. Razem z Bliss wyszliśmy z cukierni i poszliśmy spacerkiem do jej domu

[Savanah Spencer]

-No to super - zapłaciły no i przysżły do cikerni.
-teraz czas by przytyc i sie nei zmiescic w ta bielizne - zamsial ie Zo i aptrzyla co tam maja za pysznosci.
-Co bierzesz?kurde tyle tego ze sie zdecydowac nie moge - dodała

[Sophia Vergara]

Uśmiechnęłam się do przyjaciółki..
-Mam nadzieję, że pójdzie w cycki..-puściłam jej oczko.. Rozejrzałam się po gablocie z ciastkami.
-Wezmę sobie torcik bezowy i cappuccino..-powiedziałam i uśmiechnęłam się do niej..
-A Ty?

[Savanah Spencer]

-Noo tak by bylo najlepiej - zasmiala sie Zo.
-Hmm to ja late iii...kurde..zjadłabym wszystko..noo hmm..a niech ebdzie...krótka - powiedziala no i zamowily sobie i poslzy usiąśc do sotlika ja dostlay swoje jedzonko

[Sophia Vergara]

-Ale to chyba nierealne..-powiedziałam i zaśmiałam się..
Usiadłyśmy przy stoliku.
-No to co? Toast za moją coraz starszą dupę?-zapytałam z rozbawieniem i podniosłam kubek z napojem..

[Savanah Spencer]

-Taaa..to co ja mam powiedziec.. - zasmiala sie Zo.
-Ale tak..za ciebie Kochana - i sie napily i zaczeły jesc ciacha.
-Co ze switami?w domu siedzicie? - zpaytala
-Wgl..ej jak to sie stalo, że jests zThomasem?Nie rpzeskzadza mu.a ne..ok..faceic lubia mlodsze - zasmiala sie

[Sophia Vergara]

Zaśmiałam się i spojrzałam na przyjaciółkę..
-No i pięknie..-powiedziałam i zabrałam się za torcik..
-No ja w domu, z moją szaloną rodziną.. Przynajmniej w Wigilię.. A on idzie do klubu.. Tam mają jakąś taką tradycję, że Wigilia zawsze tam.. więc..-wzruszyłam ramionami..
Parsknęłam śmiechem..
-Oj, tylko raz zapytał, czy mam 18.. a potem już tylko wióry szły..-powiedziałam i pomachałam brwiami.. No nie przeszkadzało mu to zupełnie..

[Savanah Spencer]

-Aha..ale co?nie chcial cie zabrac ze soba? - zapytałą ciekawa.jadła ciacho.
Rozesmiala sie.
-No tak..pewnie nie ccial sc siedziec...a ty?Serio ci nie rzeszkadza z eon starszy?Hmm..w sumie ile to on ma lat? - zapytala Zo.Bo chyba nie ogarnala ze az tak dzo haha