[Savanah Spencer]

-W sumie filiżanka kawy by sie przydała - uśmiechnęłam sie do niego.-Dzieki Wren - powiedziałam po czym wziełam swoje ubranie i poszłam do łazienki.tam sie umyłam w miare ogarnęłam i przebrałam.Koszulkę w której spałam spakowałam do torby z zamarem wyprania jej i potem mu oddania.

[Lucas]

Okey, więc jak coś to ja też się ubrałem i przygotowałem pewnie nam tam kawy, które potem wypiliśmy i z racji tego, że mimo wszystko wyczuwałem jakis taki troche chłod z jej strony i pewien dystans jaki wytwarzała pomimo przyjaźni to pewnie nie dała sie odprowadzic. Obiecalismy pewnie sobie, że będziemy w kontakcie i nie będziemy się unikać gdy się spotkamy... Nic nie byłem w stanie na to poradzić, ale choć zależało mi na niej naprawdę bardzo to wydawało mi się, że jej niekoniecznie... Oczywiście nie miałem zamiaru się poddawać i miałem kilka rzeczy w ewentualnym zanadrzu... to czułem, że ta droga się dla mnie zamyka No ale nie ma co tracic nadziei
Tak trochę przyspieszyłem, byś mogła pograć z innymi

[Lucas]

Wróciłem do pokoju i wszedłem od razu do łazienki. Zdjałem spodenki do pływania i powiesiłem gdzies by wyschły a sam wszedłem pod prysznic... Złona woda wysusza skórę, dlatego zwykle po kapieli brałem szybki prysznic, by zmyć z siebie sól... Po wymyciu się wyszedłem spod prysznica, wytarłem się w ręcznik i opasany nim wszedłem do pokoju... Troche ogarnałem a potem ubrałem się w spodenki krótkie i podkoszulek. Odniosłem recznik i uznajmy, że w razie czego nadal troche ćwiczyłem... zrobiłem miejsce na ćwieczenie podczas rehabilitacji a potem się podciagałem na drązku przy drzwiach...

[Lucas]

Gdy usłyszałem Shay to skończyłem sobie ćwiczyć i poszedłem do niej do salonu

[Savanah Spencer]

przyszłam do pokoju Wrena.Połozyłam gdzies torebkę na jakims krzesle i czekałam na niego.

[Lucas]

No to przyszedłem tutaj niedługo po niej z tymi sokami i szklankami. Postawiłem wszystko tam gdzies na stoliku... - Czyli dziś zero spotkania towarzyskiego, skupiamy sie na ćwiczeniach skoro masz niewiele czasu... - stwierdziłem wyjmując pewnie jakąś tam karimatę by na niej się połozyć czy coś

[Savanah Spencer]

-No wiesz...będziemy ćwiczyć ale rozmowa nie musi byc na temat twojego kolana czy rehabilitacji.Rozmowa może być zdecydowanie na tematy towarzyskie - zasmiałam sie lekko.Zdjęlam bluze i rzuciłam na łozko.

[Lucas]

No z racji tego, że sobie ćwiczyłem wcześniej to byłem ubrany w jakieś spodenki i koszulkę, więc byłem gotowy - w porządku, możemy sie tak umówić - zaśmiałem sie i pewnie tam zaczelismy jakieś tam ćwiczenia zginania mojego kolana i prostowania... Ja tam sie na tym nie znam ale cos tam pewnie robili takiego... Na filmach to tak wygląda jakby nie wiadomo co robili
- To jakie masz plany dziś, że masz tak mało czasu dla swojego ulubionego pacjenta, co?? Wiesz zdecydowanie uznałbym sie za ulubionego kolegę, ale zacznijmy delikatnie od pacjenta - puściłem jej oczko... Od taki delikatny flircik ale w bezpiecznych rozmiarach

[Savanah Spencer]

No tak...ćwiczyli.Zginania, prostowania i takie tam..dokładnie jak na tych filmikach.No a , ż eon leżał a ona sie nad nim raczej nachylała czy coś to miał tez całkiem fajne widoki, bo była akurat do ćwiczeń ubrana w bokserkę na ramiączkach ze sporym dekoltem no i oczywiście jakies wygodne legginsy.-A kto ci nagadał, że jestes moim ulubionym, co Wren? - zasmiałam się lekko.-Cóż..musze wrócić do szpitala jeszcze na chwilę.Zachorował jeden z lekarzy i musze go zastapić.Tzn.tlyko przyąc kilku jego umówionych pacjentów - odpowiedziałam

[Lucas]

- Oj od razu naopowiadał, takie rzeczy się wie - powiedziałem z usmiechem i owszem miałem fajne widoki... Miłośc miłością ale każdy facet lubi sobie też popatrzeć na inne kobiety... zwłaszcza gdy formalnie jest wolny, więc i ja nie byłem wyjątkiem - no tak, najłatwiej zagonić do roboty niższych stażem - zaśmiałem się i tam dalej ćwiczyliśmy... - Miliście młyn w szpitalu podczas burzy?? - spytałem bo co jak co taka pogoda zawsze łączy się z nadmierną ilościa pacjentów...

[Savanah Spencer]

-No, no, no...ciekawe w takim razie co ty tam jeszcze ciekawego iwiesz.. - powiedziałam puszczając mu oczko.-No całkiem spory...w sumie niz jakos bardziej powaznego jednak co chwile trzebebyło kogos opatrywac - odpowiedziałam.-A ty?Byłes wtedy w domu?

[Lucas]

- Wiesz moja droga wiem bardzo wiele i to bardzo znaczących rzeczy... Wiem jak bardzo nawet mnie lubisz ale nie zdradzę Ci tego bo sie zawstydzisz, że jesteś taka przewidywalna - uśmiechnałem się do niej to mówiąc. Of course by nie było to cały czas ćwiczylismy - Tak byłem w domu, spedziłem całą noc i wieczór w towarzystwie byłej, bo na jej nieszczęście tu utkneła.... Niemniej ja nie narzekam bo mi było miło spędzić z nia trochę czasu

[Savanah Spencer]

-Co ty nie powiesz...to ci dopier - pokręciłam głową z rozbawieniem.-Ackzlwiek to by mogło byc bardzo ciekawe... - dodałam.Przeszlismy do jakiegos tam kolejnego cwiczenia.-Hm.czyli, że...wracacie do siebie? - zapytałam ot, tak.-No tak czy owak na pewno lepszy wieczór niz siedziec w pracy... - stwierdziłam.-A wlasnie...wróciłes do pracy czy nadal masz przerwe?

[Lucas]

- Wiesz chyba nici z wracania do siebie, zwłaszcza, że jak mówiłem ona była niestety zmuszona spędzić ten czas ze mną przez pogodę - powiedziałem i tam ćwiczyłem - a o pracy mi właśnie przypomniałaś. Pójdę tam jutro bo jutro chyba widzimy się trochę później niż dziś, więc zdążę tam zajrzeć i dowiedziec się co i jak i co mam do roboty wmiare najpilniej.... - stwierdziłem i dodałem - musze sie tam wybrać i zacząć zarabiac, bo troche sie ostatnio musiałem wykosztować a od starszych kasy nie będe brał... wyrosłem juz z tego

[Savanah Spencer]

-Powiedziała ci to? - zapytałam.Bo co jak co skoro mu nie powiedziała to wcale nie musiło tak byc, że dla niej to było cos najgorszego.-No tak..kasa zawsze sie przyda.Tym abrdziej jak chce sie zyć samemu bez pomocy roziców...poza tym..i tak masz dośc relaksująca prace bym rzekła, mozesz abrac do domu....