[Octavia Blackburn]

[Katherine Cimorelli]

Szłam sobie spacerkiem wzdłuż deptaku i postanowiłam usiąść sobie na ławeczce i spokojnie wypić kawę , która sobie przed chwila kupiłam na stoisku z kawą. Założyłam sobie nogę na nogę i patrzyłam na ludzi którzy spacerowali sobie po centrum miasteczka coraz bardziej podobało mi się to miejsce.

[Joel Goran]

W jednej z wystaw zobaczył w odbiciu Chloe, więc tu podszedłem... Nie mogłem nic kupic skoro mogła to zobaczyć. Usiadłem obok niej i ja objałem - mysllałem, że jeszcze troche ci zejdzie czasu i spotkamy sie w Lo restaurant - powiedziałem do niej. Pal licho ciuchy, my faceci nie przywiązujemy wagi do ubrań, twarz była Chloe więc wystarczyło

[Katherine Cimorelli]

Clark mnie trochę zaskoczy , ale dobrze że od razu zobaczyłam jego twarz bo bym zrobiła mu straszną awanturę...-o cześć Kochanie-powiedziałam i słodko się do niego uśmiechnęłam wiadomo, że nie tak jak Chloe tylko bardziej zdzirowato , ale co tam w końcu to facet , a oni zdecydowanie wolną niegrzeczne dziewczynki...-co powiesz na małe co nieco?-spytałam patrząc w jego oczy.

[Joel Goran]

- Tak myslałem, że tak jak ja będziesz miała nieła ochote by skorzystać z tej chwili w samotności ze mna... Co nie zmienia faktu, że wieczorem też będziemy chrzcili naszą sypialnię i łazienke - powiedziałem i pociagnałem ja - skoro juz sie spotkalismy to może wstapimy gdzieś gdzie jest najbliżej.... do restauracji Mila jest zbyt daleko a zdecydowanie wole miec Cie juz szybciutko

[Katherine Cimorelli]

-a co powiesz na przebieralnie w sklepie-powiedziałam i spojrzałam na niego , a na mojej twarzy pojawił się promienny uśmiech...-ja Ciebie też chce mieć tu i teraz -powiedziałam i złapałam go za kroczę.

[Joel Goran]

- rano tyłek teraz to.... moja żonka sie robi niegrzeczna - zasmiałem sie - więc ruszajmy... chetnie zobaczę cie w jakiejś fajnej bieliżnie i kupię Ci bo ją będe zrywał jak szalony... - powedziałem patrząc na jej usta... nie spojrzałem w oczy bo bym pewnie poznał po kolorze, że to nie moja zona a byłem już napalony

[Katherine Cimorelli]

Pociągnęłam go za sobą i pobiegliśmy do sklepu pierwszego lepszego. Musiałam korzystać z sytuacji do puki Kent wierzył , ze jestem Chloe.

[Jackson]

Dotarli na deptak. Jax wiózł Izzy w wózku sklepowym który porwali po drodze :c Miał ochotę zrobić jej młynek a później ją puścić, ale nie zrobi jej tego, kumplowi by zrobił xD bo wiedział że wózek się wypierdzieli, a to boli .Za to pchnął ją na ławkę xD
- ups! - zaśmiał się i dopił piwo, a później do niej dobiegł

[Sky]

No to gdy ją wiózł to cały czas piła piwo i pewnie po drodze się coś darła i śpiewała na cały głos. Nooo i dobrze pomyślał! ;p
- No ejjj... - krzyknęła do niego gdy ją tak pchnął i pewnie kopnęła go w tyłek i zaczęła się śmiać jak glupia.

[Jackson]

- no sorry! - mruknął na odwal się i poszedł się odlać pod murek paląc ćmika xD wrócił do niej po chwili
- kurwa, człowiek pcha taką przez całe miasto, a ta jeszcze narzeka - mruknął i usiadł na oparciu ławki. Była chyba już z 3 w nocy Wyglądali jak menele
- mam ochotę rozpieprzyć Kimowy domek - stwierdził zciągając się, bo w sumie to Wrena wina, że się rozstali z Shay xD

[Sky]

- No przeciez nie narzekam - szturchnęła go lekko i się uśmiechnęła. Menele to dobre określenie xd
Popatrzyła na niego jakby wymyślił jakiś genialny pomysł xd
- Wchodze w to - zaśmiała się głośno. - Możemy im cos popsuć - stwierdziła kładąc sobie rękę na jego kolanie i wzięła sobie od niego palonko ;p

[Jackson]

Popatrzył na nią
- nie narzekasz? taaa...marudzisz jak nigdy - połaskotał ją śmiejąc się, ale pilnował, żeby nie spadła z ławki
- no to wsiadaj do bryki...jedziemy na plaże. - zaśmiał się i kopnął w wózek, a ten odjechał
- dupa! nie zaciągnęłaś ręcznego...baby! - mruknął

[Sky]

-Nieeee... - wykrzywiła buźkę jak dziecko i zaczęła się śmiać jak ją łaskotał.
- Choleraa.... zapomniałam - krzyknęła,
- Ale zaraz to naprawię - stwierdziła i poleciała za wózkiem, ale po drodze się wypierdzieliła i cały tylek sobie obiła, ale tylko się smiała.

[Jackson]

Roześmiał się gdy wylądowała na tyłku i nie mógł przestać się śmiać
- no nie mogę! kurw* Ty gamoniu!! - aż musiał normalnie usiąść na ławce. Wstał po chwili i śmiejąc się podszedł do niej i zrobił kanapkę xD
- dobrze, że się nie zbiłaś, bo nie mam kleju, ani taśmy - mruknął wesoło i ją pocałował, a później pomógł jej wstać
- wskakuj. Ruszamy w podróż...w czasie! - zaśmiał się i pojechali w stronę plaży