[Jackson]

Roześmiał się na słowa chłopaka
- przyda się jakaś ozdoba na święta - zmienił to w żart i podjechali pod willę
- miało być gdzieś indziej, ale już nie chce mi się nigdzie jechać - wyjaśnił i wyszli z samochodu. Wywalił peta.
- to chodź. - uśmiechnął się, odpisał na smsa w drodze i weszli do środka. Puścił muzykę i trochę ogarnął miejsce. był już ubrany w dres.
- to co Cię tak wkurzyło?

[Maggie]

- Zapewnię Ci wspaniałe ozdoby - stwierdził i wysiadł z samochodu. Też dopalił papierosa i wyrzucił gdzieś pod nogi. Wszedł za kumplem do środka i ściągnął z siebie bluzę rzucając ją gdzieś na bok. Z racji tego, że był gotowy na walkę pewnie też był w dresie. Albo był dresiarzem xD
- Wiele rzeczy - stwierdził obojętnie - Nie ważne - dodał, no bo jemu przecież nic nie powie. Trochę się tych rzeczy nazbierało.

[Andreas]

Po telefonie Jaxa, od razu przyjechałem tutaj, niestety w taką pogodę samochodem.
Odpaliłem fajkę wysiadając z samochodu i powoli ruszyłem do środka... do końca nie byłem pewien o co kuzynowi chodzi ale skoro pisał to coś cholernie ważnego.

Wszedłem do środka, rozglądając się o obecnych - Jax ! - wydarłem się - Co chciałeś ? - ignorowałem tego drugiego typa, nie znałem nie witam się.

[Jackson]

- żebyś się nie zdziwił - uśmiechnął się pewny siebie i zaczął krótką rozgrzewkę
- ok nie wnikam, za to wiem co mnie wkurzyło - powiedział mrużąc na niego oczy a potem spojrzał na kuzyna
- hej bracie, to Chris - powiedział uśmiechając się znacząco. Spojrzał na Chrisa
- let's play - chciał najpierw sam się z nim rozprawić dlatego zaczął krążyć dookoła Chrisa.

[Maggie]

To mnie wrobiliście xD Gdy zauważył nowego kolesia lekko się uśmiechnął.
- Żona Cię puściła?? - zapytał, bo pomyślał, że może to ten koleś z którym miał się bić. Choć w sumie nie wyglądał na słabiaka więc... Chris nie był zwolennikiem długowłosych facetów, bo uważał że to ich spedala xD Dopiero słowa Jacksona upewniły go, ze to jednak chyba jednak nie on...
Gdy Jackson zaczął wokół niego krążyć to się przygotował do walki.

[Andreas]

Spojrzałem na Jaxa, tak fajnie ściągnął mnie na walki nic nie mówiąc, zrzuciłem kurtkę zimową i oparłem się jakiś stolik by móc obserwować ich z kilku metrów
- mówisz Chris... a w czym nam lub tobie Chris podpadł - palięłm fajkę.
- i Kurwa jaka żona - zapytałem z zdzwiniem ale zarazem z uśmiechem, bo co prawda to mnie to trochę rozbawiło

[Jackson]

- Chris mój drogi kuzynie, mimo że się nie przyznaje...ma związek z naszym ostatnim spotkaniem w Twoim magazynie. Kojarzysz? - zapytał patrząc uważnie na Chrisa i go zaatakował. Miał go za co zlać. Naraził mu Szajkę na takie przeżycia!!

[Maggie]

Trochę go wkurzali tą gadką o Chrisie, no bo w końcu on tam był. Zignorował to o żonie, bo się musiał skupić na walce. No i gdy Jax się na niego rzucił to Chris się broniąc próbował go tam uderzyć. Co pewnie mu się udało, bo jednak nie jest fajtłapą. Czyli tym razem walka bez zasad...

[Andreas]

aż mi prawie papieros z dłoni wypał jak to powiedział - diler - wycedziłem przez zęby.
Z dobrego humorku od razu włączył mi sie syndrom bojowy, ale miałem swoje zasady nie miał by Chris szans gdybyśmy z Jaxem go dorwali, dwóch na jednego.
- jak byś sobie nie radził kuzynku to daj znać - dodałęm...
Chciałem mu zadać kilka pytań a dokładnie jedno kto diluje w TH, czyli czy mieli narkotyki od Irlandczyków

[Jackson]

- póki co chcę się pobawić, on też - uśmiechnął się i odwzajemnił cios. Myślę, że trafił swój na swego, chociaż Jax miał lepszy poziom bólu, bo mnie na niego reagował. Był nauczony.
- a później jest Twój - Chris już powinien się zorientować, że Jax nie bedzie chciał z nim utrzymać kontaktu

[Maggie]

- O co wam kurwa chodzi?? - zapytał, bo zorientował się, że specjalnie go tu zaciągnęli... I że to wszystko było ustawione i coś na pewno do niego mieli. Trochę go to wytrąciło z równowagi więc jeszcze bardziej się wkurzył. No on czuł ból itd. ale nie zwracał na to uwagi. W końcu wyżyć się trzeba. Musiał wytrzymać w końcu zapowiadało się na dwie walki tego wieczoru.

[Andreas]

- dobrze, z wielką przyjemnością... - nic wiecej nie mówiłem zapowiadało sie że chwilke spędzę na ringu, poza rozmową zapowiadało się na rozrywkę. Zdajłęm kamizelke z logiem Klubu i i podszedłem dwa kroki blizej dopalając fajke.
Patrzyłem jak sie bili, patrzyłem na każdy ruch jeden i drugiego, zapamiętywałem
- dowiesz sie - dodałem do Chrisa

[Jackson]

Jax mimo wszystko chciał być sprawiedliwy, nienawidził kiedy szanse były nierówne, ale Chris przecież użył Shay, a to nie było sprawiedliwe.
- Ładnie to tak wkręcać innych w kurierstwo? - zapytał osłaniając się rękami po czym znów zadał cios w okolice wątroby

[Maggie]

Chodziło im więc o narkotyki i Shay.
- Jakie kurierstwo?? - zapytał, no bo nie mieli na niego dowodów, tak?? Sam się też nie przyzna - O czym wy kurwa - i się zgiął, bo dostał w wątrobę... Biedaczek. Jęknął z bólu, ale cicho, żeby nie było. A potem z trudem, ale lekko się podniósł i oddał cios Jaxowi. Pewnie nie trafił mu w wątrobę, ale gdzieś obok.

[Jackson]

- wciągnąłeś dwójkę w jakieś jebane przesyłki prochów! - warknął na kolesia, teraz już to nie było w formie jak ja ringu, a raczej jak uliczna bójka
- wciągnąłeś nie tych co trzeba i teraz pożałujesz! - warknął i wbiegł w kolesia łapiąc go w pół w pasie i biegnąc z nim tak do najbliższej ściany

/pominęłam troche Andreasa