[John Hemsworth]

[Julia Grace]

A co tam! pchamy się do środka. Jula przyszła, żeby nie było, że z pustymi łapkami to kupiła dajmy na to...wina nie chciała...kupiła cygara! Chyba palił cygara co? Jakieś dobre, było ją póki co stać jeszcze. Knock knock!
- otwieraj!!! policja - krzyknęła waląc do drzwi. Wyglądała lepiej niż wczoraj ale dalej nie idealnie.

edit:
http://images.asos-media.com/inv/media/ ... ge4xxl.jpg

[John Hemsworth]

No to John był w kuchni i kończył gotować, a co?Tego później się dowie.Otworzył drzwi mając na sobie strój numer trzy z szafy i do tego fartuch kucharski co by się nie pobrudzić.
-Fajna ta policja.-odrzekł po otworzeniu drzwi i wpuścił ją do środka.A co do cygar, w ogóle nie palił.

[Julia Grace]

Wiedziała, że nie palił no ale nawet cygar?? Cóż będą ładnie wyglądać na półeczce.
- tylko broń mi ukradli - westchnęła wchodząc do salonu
- fajny fartuszek - puściła mu oczko. Nie była wcześniej w środku i trochę się rozglądała
- ok...czuje jakieś zioła? -uśmiechnęła się i wręczyła mu pudełko

[John Hemsworth]

Cholera wnętrze mi gdzieś wcięło...
-Szkoda.-pokręcił głową i wprowadził ją do salonu
-Dzięki.-zaśmiał się i wziął pudełeczko
-Co jest w środku?-zapytał się, ale zaraz otworzył
-Dzięki, nie musiałaś, no i tak za bardzo to nie palę.-zaśmiał się delikatnie, ale postawił pudełeczko na kominku
-Mam nadzieję, że lubisz Leczo?-zapytał patrząc na nią

[Julia Grace]

haha
- wiem, też nad tym ubolewam, ale mają to załatwić- Marcus obiecał, że odzyskają jej nóż i pistolet i nikt się o niczym nie dowie.
- bomba - zaśmiała się i jęknęła lekko bo ją bolały żebra.
- sprowadzę Cię na złą stronę mocy, a to taki mały prezent na dobry początek - puściła mu oczko.
- zjem wszystko, szczerze to umieram z głodu - przemyślała co powiedziała i się zaśmiała...umiera, dobre.

[John Hemsworth]

Spojrzał na nią, gdy jęknęła.
-A Tobie co się stało?-zapytał widocznie zmartwiony.
-Próbuj kochana, próbuj.-puścił jej oczko no i sobie dziewczyna usiadła na kanapie
-Mam nadzieję, ze nie będziesz narzekać na moje zdolności kulinarne.- zniknął do kuchni, po czym wrócił z dwiema zastawami, które rozłożył na stoliku, a później przyniósł w sporym białym naczyniu jedzonko.Postawił naczynie na stoliku.
-Smacznego.-usiadł po wcześniejszym zdjęciu fartucha

[Julia Grace]

- śmiech mnie zabija - powiedziała już poważniej.
- a żebyś wiedział, że będę próbować. Za dużo dobrych ludzi na tym świecie ostatnio - powiedziała wyraźnie tym zmartwiona. No to się przesiadła do stołu
- serio, po ostatnim tygodniu nie będę narzekać na nic...do końca tygodnia ofc. - uśmiechnęła się i spojrzała na danie
- ok, pachnie całkiem dobrze...ale Ty próbuj pierwszy

[John Hemsworth]

-Ale nie mogę pozwolić byś siedziała tak ponuro.zauważył nakładając jedzenie obydwojgu
-Od razu uprzedzam, że ciężko Ci będzie mnie przekabacić na taką złą stronę, a z cygarami, czy papierosami, Ci na pewno nie wyjdzie.-ostrzegł machając troszkę łychą do jedzenia przed nią
-Tylko oczywiście nie wspominajmy tego co się stało na zamku.Wtedy chciałem się trochę pośmiać.-wspomniał sam to co się wtedy stało, ale przyznaj, że było to zabawne.
-Skoro mi nie ufasz to spróbuje.Osobiście wierzę w swoje zdolności kulinarne.-no może mistrzem nie był, ale gotować jako tako potrafił.Tak więc sobie spróbował.
-No może trzeba dodać trochę pieprzu jak na mój gust, ale sama musisz spróbować.-powiedział i chwycił za pieprzniczkę i trochę sobie danie dopieprzył, po czym wziął kromkę chleba i normalnie jż sobie łyżką jadł, tak łyżką.

[Julia Grace]

- dzisiaj możesz - puściła mu oczko. od wyjścia nie brała leków bo nie chciała być przyćpana. Ona chętnie by wróciła do tego zamku bo dawno się z nikim nie kochała. Chociaż dziwnie jej by było z Johnem.
- to następnym razem kupie jakieś ciasto...chociaż w sumie wódkę, bo tylko dziś nie piję - przyznała lekko zamyślona. Popatrzyła na niego jak próbuje, później na swojego rolexa mierząc czas do zgonu ;p ale po minucie dalej żył
- ok to jem - uśmiechnęła się i spróbowała
- coś czuję, że będziesz mi gotował - spojrzała na niego miło

[John Hemsworth]

-Na pewno nie w moim towarzystwie.-stwierdził wesoło
-Więc skoro nie pijesz, to chcesz soku do picia, czy czegoś innego?-zapytał a sam chyba napije się burbona.
-Widzisz, jednak żyję.-zaśmiał się krótko i przestał jeść.Chciał usłyszeć co powie na jego zdolności kulinarne.
-Tylko się nie przyzwyczajaj, bo nie zawsze mam czas.-uśmiechnął się miło.Dzisiaj po prostu dobrze trafiła, że nie miał spotkana.Pod tym względem to jednak miała szczęście

[Julia Grace]

Spiorunowała go wzrokiem
- za każdą próbę rozśmieszenia oberwiesz, obiecuję - powiedziała poważnie i jadła dalej, pokręciła głową
- widzisz, może leczo i nie zatrute, ale pewnie sok już tak - pokazała mu język i uśmiechnęła się
- nie no, serio...dobre. - spojrzała na niego słodkim wzorkiem
- dla mnie nie miałbyś czasu??? no jak możesz

[John Hemsworth]

-Może nie rozśmieszenia, ale uśmiechem nie pogardzę.-powiedział nie ustępując.A co!Skoro już gotuje to przynajmniej uśmiech się należy.
-Co Ty tak z tymi zatruciami co?Masz jakieś niebezpieczny hobby czy co?-zapytał się i głośniej zaśmiał.
-Ciesze się, że Ci smakuje.-powiedział miło się uśmiechając
-No wiesz, życie.Będziesz musiał mi dawać wcześniej znać, jak chcesz wpaść na jakieś jedzonko.-stwierdził i ponownie wziął się za jedzenie.W ogóle nauczył się gotować na studiach, wcześniej miał od tego kucharkę, no ale chciał się całkowicie usamodzielnić.

[Julia Grace]

- no przecież się uśmiecham! - warknęła na niego i przewróciła oczyma
- jestem na celowniku, nikomu nie mogę ufać - powiedziała smutno.
- poza tym, mam osłabiony organizm - prawie skończyła jeść. Ona zwykle jadła albo u kogoś, albo w restauracjach, bo sama to raczej kiepsko gotowała
- dobra, codziennie przed pracą, koło 16 będę tu się stołować, a później będziesz mnie odwoził do baru - wzruszyła ramionami i spojrzała po chwili na niego

[John Hemsworth]

-No to niech tak pozostanie i... nie warcz tak na mnie.-powiedział ostrzegając ją palcem
-A! I zraz wracam.-wstał bo w końcu miał przynieść jej sok.Po chwili wrócił z całym dzbankiem i jedną szklanką.A sobie zaraz nalał w szklaneczkę burbona, który to z kolei oczywiście wyciągną z barku.
-Zatem sok Ci pomoże, zawiera trochę witamin.No i Leczo jest zdrowe.-uśmiechnął się to mówiąc i usiadł sobie na spokojnie.
-Wiesz, nie jestem wstanie ustawić tak grafiku.Przykro mi.-zrobił smutną minkę
-W ogóle to masz jakieś kłopoty?Mogę pomóc?-no musiał zaoferować pomoc.Bardzo ją lubił.