[Emily Johnson]

-Robie to co lubię... ale opiekowanie się Angie nie traktuje jako robienie czegos tylko raczej jak miłe spędzanie wolnego czasu... Bo mój maż ostatnio w ogóle go dla mnie nie ma.. Woli się gdzieś szlajać...-wystawiłam mu język...

[Lucas.]

- Kochanie ale to tylko tak wygląda. Jestem tu przeciez i jestem tu z Tobą.

[Emily Johnson]

-Wiem...-powiedziałam z uśmiechem...-I kocham Cię za to...

[Lucas.]

Przysunałem sie do niej i pocałowałem - myslałem, że za to

[Emily Johnson]

-za to też...-uśmiechnęłam się...-Ale to jest mniej ważne.. Najważniejsze że jesteś tu tylko dla mnie i dla nikogo innego....

[Lucas.]

- Kocham Ciebie i dlatego się z Tobą ożeniłem - powiedziałem z uśmiechem

[Emily Johnson]

Usmiechnęłam sie do niego... -Ja też Cię kocham... Nad życie...

[Lucas.]

- Może czas sie poważnie zając tworzeniem naszej własnej Angie, co??

[Emily Johnson]

-Spojrzałam na niego...-cos nam nie idzie to tworzenie... już od długiego czasu nie biore tabletek i nic...-powiedziałam ze smutną minką...

[Lucas.]

- Jak to?? Od kiedy nie bierzesz tabletek?? - spytałem zaskoczony patrząc na nią - przecież to niemożliwe by nic, zero rezultatów

[Emily Johnson]

-Mówiłam Ci przecież...-powiedziałam do niego..-Już od ponad pól roku.. Lub nawet dłuzej..-powiedziałam zastanawiając się nad tym krótko...

[Lucas.]

- Chyba powinnismy zatem iść zrobić badania. Może to jakis skutek uboczny lub wydłużone działanie tabletek

[Emily Johnson]

-No nie wiem...-powiedziałam..-Ale jak chcesz to możemy iść zrobic te badania.. Faktycznie.. Lepiej być pewnym, że wszystko w porządku...

[Lucas.]

- chyba tak będzie lepiej - powiedziałem o niej i ją przytuliłem

[Emily Johnson]

-Myślisz, że cos może byc ze mną nie tak?-zapytałam, lekko przestraszonym głosem... Od jakiegoś czasu chciałam mieć z nim dziecko i zaczęło mnie to lekko przerażać, że coś mogłoby być nie tak....