[John Hemsworth]

-Zależy mi by je zaliczyć, ale ocena już nie. Może być i mierna, aby zaliczyć.-zaśmiał się głośniej
-Wiesz, sądzę, że Ty przyszłość wiążesz z tańcem, ja nie do końca.-wzruszył ramionami lekko

[Octavia Blackburn]

-oczywiście , że wiążę swoją przyszłość z tańcem za dużo poświęciłam czasu , żeby teraz zajmować się czymś innym -powiedziałam i uśmiechnęłam się do Jamiego.
-więc jak będziesz miał czas i ochotę , to pójdziesz ze mną na zaliczenie -uśmiechnęłam się i napiłam się soku. Jadłam kanapkę.

[John Hemsworth]

-No właśnie.-uśmiechnął się szeroko
-Jasne, że pójdę. Teraz tak łatwo się mnie nie pozbędziesz. Chyba, że razem z workiem foliowym.-puścił jej oczko. Sam napił się wody mineralnej. jakoś na nic smakowego nie miał ochoty.

[Octavia Blackburn]

-dam Ci znać kiedy zacznę treningi -powiedziałam i spojrzałam na niego z uśmiechem.
-w worku Cię nie chcę -pokręciłam głową z rozbawieniem. Skończyłam jeść kanapkę, zaspokoiłam swój głód. Napiłam się soku i poprawiłam się na krześle.
-mam nadzieje , ze wspólnie wymyślimy jakiś fajny układ -puściłam mu oczko.

[John Hemsworth]

-Nie chcesz? Uff dobrze wiedzieć. Bo bałem się w sumie przychodzić na kolację.-puścił jej oczko
-O to się nie martw. Wymyślimy coś czego jeszcze nigdy nie widzieli.-zaśmiał się lekko i sam dojadł tą kanapkę i wziął jeszcze jedną.

[Octavia Blackburn]

-a jak tam z twoim życiem uczuciowym , poznałeś kogoś ciekawego?-spytałam. Patrzyłam sobie na Jamiego i bawiłam się butelką z sokiem.
-mam nadzieje , że mnie tak szybko nie odprawisz z kwitkiem -zaśmiałam sie

[John Hemsworth]

-Dobrze wiesz, że moje życie uczuciowe nie istnieje. Ja się nie angażuję. Dla mnie zawsze na pierwszym miejscu liczy się zabawa.-wzruszył niewinnie ramionami
-Nie martw się, w zabawie jesteś jedną z pierwszych na liście.-puścił jej oczko

[Octavia Blackburn]

-dlaczego tak jest?-spytałam z ciekawości. Sama też taka byłam prze Ryanem , ale to było dawno. Teraz można powiedzieć , że też liczy się zabawa , ale jestem zdecydowanie inna niż parę lat temu , sporo przeżyłam i to wpłynęło na to kim jestem. Napiłam się soku.
-nigdy nie byłeś ciekaw jak to jest w związku , sypianie z jedną dziewczyną ?

[John Hemsworth]

-Nie lubię się zobowiązywać.-odpowiedział szczerze
-Co prawda lubię się starać by zaciągnąć dziewczynę do łóżka. Ale... nie mógłbym się starać cały czas o jedną.-może się bał związku, że nie podołałby, że by zdradzał i tak dalej. To była po prostu jego natura.
-W sumie to nie, nie byłem ciekaw. Nie ciągnie mnie do tego.-wzruszył ramionami

[Octavia Blackburn]

-jeszcze przyjdzie na to czas -powiedziałam i zaśmiałam się. Miałam tak samo , lubiłam zabawę wyzwania. Związki wydawały mi się nudne, dopiero po tym jak byłam z Ryanem wszystko się zmieniło. Sama już nie wiem czy żałuję , że z nim byłam, ale na pewno sporo przez niego wycierpiałam dlatego teraz liczyła się tylko zabawa.
-może kiedyś będziemy bawić się na Twoim weselu-wytknęłam mu język.

[John Hemsworth]

-Wątpię.-pokręcił głową energicznie. Na pewno wyniosła z tego sporo doświadczenia. Jemu to doświadczenie nie było potrzebne do szczęścia. Z resztą po co mieć w razie czego złamane serce. Może po prostu się boi, że jakaś laska go wyroluje jak coś do niej poczuje? kto wie...
-Zapomnij. Prędzej na Twoim.-zaśmiał się głośno.

[Octavia Blackburn]

-jak znajdziesz mi męża to nie ma sprawy -powiedziałam i zaśmiałam się. Napiłam się i oparłam głowę o ścianę.
-będziesz musiał nauczyć mojego męża tańczyć pierwszy taniec , albo sam ze mną zatańczysz -powiedziałam i wybuchnęłam śmiechem.

[John Hemsworth]

-Spoko, pierwszy menel spod sklepu będzie chętny.-zaśmiał się głośno. Już sobie to wyobrażał xD
-No na pewno go nauczę. Choć Ty pewnie lepiej to zrobisz.-w końcu to ona będzie jego partnerką. lepiej by się zgrali

[Octavia Blackburn]

-ale nie żadnego menela dupku -walnęłam go z pięści w ramię.
-chcesz się bawić na weselu , to musi być ktoś kto Ci to zapewni -powiedziałam i dopiłam sok.
-chyba , że sam nam zorganizujesz wesele-wyszczerzyłam się do kumpla.

[John Hemsworth]

-Jeżeli poślubisz menela to to weselę zorganizuję i opłacę.-powiedział rżąc ze śmiechu, bo nie wierzył, że to powiedziała.
-Także, kiedy mam zacząć szukać szczęściarza, królewicza zaklętego w ropuchę?-wyszczerzył się