[Amelia Jones]

-Cóż...gdyby życie potoczyło się inaczej....kto wie co by było - powiedziałem.-Ale nie chce teraz o tym rozmawiać.Najwazniejsze jest teraz aby dziecko było zdrowe.I ty - powiedziałem siadając obok niej bo juz mnie nogi bolały od tego kucania.-Bedziesz rodzic tutaj? Czy już za granicą?

[Lirio Vellarde]

- Myślałam o klinice za granicą. Tutaj jest zbyt niebezpiecznie sam rozumiesz - powiedziała.
Ostrożnie oparła głowę o jego ramię.
- Tak gdyby było innaczej Mike - szepnęła

[Amelia Jones]

-No jasne, to zrozumiałe...wybierz c ci najlepiej odpowiada... - powiedziałem.-Koszami ja sie zajmę jak coś.I chciałbym w miare mozliwości być przy porodzie... - objąłem ja ramieniem

[Lirio Vellarde]

- Termin mam za 2,5 miesiąca licząc od dziś. Więc do Europy pojadę na tydzien lub więcej wcześniej. Chce się tam urządzić - powiedziała.
Przytuliła się do niego.
- Dobrze bądź - odpowiedziała szeptem

[Amelia Jones]

-Okey.jak będziesz wyjeżdzać...daj znac.A potem jak sie juz urządzisz napisz mi adres.przyjadę jak będe mógł - zapewniłem.-A do tego czasu będziesz tu? - spytałem

[Lirio Vellarde]

- Tak będę tu. A jak zrobi się niebezpiecznie to przeniosę się po prostu gdzie indziej - odpowiedziała.
W jego ramionach czuła się bezpiecznie

[Amelia Jones]

-Nie to, że ci nie wierze Nikki ale...jak tlyko dostaniesz wyniki daj mi znać... - powiedziałem.Cóż, wierzyłem jej jednak skoro badania były juz zrobione to...wiadomo.A teraz...potrzebujesz czegoś?masz tu wszystko co ci niezbedne?

[Lirio Vellarde]

- Tak od razu ci napiszę. A co do rzeczy powinnam mieć wszystko. Jedzenie jest, ciuchy są, broń jest - odpowiedziała.
Czuła się z nim w tym momencie jak prawdziwa rodzina

[Amelia Jones]

-To dobrze.Ale jakby cos ci trzeba było a miała bys problem ze zdobyciem tego tez pisz... - powiedziałem.Co jak co chciałem aby nic jej nie brakowało.-Masz tu jakiś znajomych...kogoklwiek? - spytałem zastanawiając się czy jest tu całkiem sama.Nigdy nic nie widomo kiedy będzie potrzeba jej pomoc jak zacznie rodzic

[Lirio Vellarde]

- Mieszkam ze starszą kobietą. To zaufana osoba. Jest emerytowaną lekarką więc w razie czego mi pomoże - powiedziałą.
Szczera była

[Amelia Jones]

-To dobrze.Mniej sie będę martwił - powiedziałem z lekkim uśmiechem.-Choc dla jej dobra chyba ona nie wie kim jesteś...tak naprawdę?

[Lirio Vellarde]

- Nie wie. Sądzi, że jestem kobietą po przejściach - powiedziała do niego szczerze.
Odruchowo przytuliła się

[Amelia Jones]

-To dobrze...było by za wiele komplikacji.Tak jest łatwiej - kiwnąłem głowa a kiedy sie do mnie przytuliła na ułamek sekundy znieruchomiałam a ptem ja przytuliłem.W końcu co jak co to matka mojego dziecka..

[Lirio Vellarde]

No tak masz rację - powiedziała.
Co jak co ale ona wciąż coś do niego niesamowitego czuła

[Amelia Jones]

-Wiesz, że nie mogę zostac tu długo...ale jeszcze kilka godzin nie zawadzi - powiedziałem.-Może chcesz iśc na jakiś spacer czy coś innegfo porobić? - spytałem.-Albo masz jakąs prośbę?