[Emily Johnson]

-ej. Ja jej dam że nienawidzi klubu i chłopaków.. - zaśmiał się. - Choć patrząc na niektórych to nie ma się co dziwić.. - dodał i pokrecil głową..
-No wiem wiem.. I nie martw się.. Dostaniesz.. Najwyżej w ratach.. - powiedział i puścił mu oczko. Zajaral fajkę.
-dobrze ze masz taką i Cię chce.. Resztę jakoś ogarniemy..
-No co? To moja siostra. Każdy kto w nią wkłada jest na celowniku.. - zaśmiał się trochę i spojrzał na kumpla.
Spoko spoko. Jestem tu dziś do wieczora.. Takze jak coś to przyjdzcie tam razem do sali.. - powiedział i zjarał..

[Savanah Spencer]

-No coz..nie wiem czy ciebie to tez nie omienie..jej hejt - zasmial sie
-Ale no wiesz..skoro juz jest coraz lepiej to moze wam wybaczy...popracujemy nad tym - powiedzial weoslo.
-No spoko..jestesmy smai swi..jak rodzina wiec kasa.. nie zajac.. - dodal.
-No wiem wiem..ale z kims w koncu byc musi..a na pewno nie ebdzie zkism koto ty jej wybeirzesz wiec..miejmy nadziejej ze ten caly Matt to bedzie wlasnie ten..odpowiedni - powiedzial .
-jasne..przyjedziemy.. - pokiwal glow

[Emily Johnson]

-Pewnie mi się zbierze i to największy opierdol ze wszystkich...-powiedział i zaśmiał się. Zdawał sobie z tego sprawę..
-No jasne, nie damy się tak bardzo.. Jeszcze nie rzuciła naszych spraw w sądzie.. więc mam nadzieję, że tak zostanie.
-No spoko, dlatego mówię tylko że to potem oganiemy i żebyś się nie martwił czy coś.. -powiedział.
-No z kimś musi.. Ale kurwa.. No nie ma szczęscia do facetów.
-Spoko.. -powiedział..-A co do pracy tutaj.. To masz jakieś zastrzeżenia po nieobencnosci.. nie wiem, chcesz podwyzkę? Asystentkę? -pomachał brwiami i puścił mu oczko..

[Savanah Spencer]

-no ja już dostałem wiec wiesz... nie możesz mieć lepiej - zasmial się do kumpla.
-ale wiesz... niech se pokrzyczy... ulzy jej... Ty olejesz.. każdy będzie happy -zażartował.
-o to się nie martw.. nie pozwolę jej.. Tym bardziej że ma jakąś nową sprawę wiec kto wie czy w razie co nie będzie potrzebowała ochrony klubu wiec.. nic się nie martw-dodał.
- Oj daj kolesiowi szansę.. jak nie wyjdzie.. cóż.. nie będzie już taki piękny i sprawny - heh
-dajnspokoj.. choć no asystentka..nie wiem..będzie mi piwko przynosić czy podawać narzędzia?-zamachsl brwiami śmiejąc sir

[Emily Johnson]

- Skoro będzie miała jakiś interes to musi być grzeczna. - zaśmiał się.. - Jednak co jak co to nie możemy jej denerwować bo nie będzie nas reprezentować.. - powiedział..
-No to na pewno.. - zaśmiał się i spojrzał na kumpla.
-Jakbyś nie był z Erica to moglaby ci nawet loda robić.. Ale skoro tak to.. Piwko i narzędzia.. - zaśmiał się.

[Savanah Spencer]

-No w sumie fakt..ale nie no zartyt zartami..ale wszyskto jes tok..w sensie no ze wies.z.jakby chciala pograzyc klub to jz by to zorbila dawno - dodal.
-Ej a co?yteraz nie ebdzie mogla? Now ies.z.. - pokrecil glowa James na kumpla smejac sie.No debile i tyle

[Emily Johnson]

- Stary jak dla mnie to możesz ją nawet tu rżnąć bez opamiętania.. Należy Ci się za te dwa lata.. Co najmniej 72 dziewice.. - zaśmiał się..
-Ale wtedy to wiesz. Ty byś mnie musiał przed tą twoją narzeczona bronić.. - zaśmiał się..

[Savanah Spencer]

James parsknal glosnym smiechem.
-No prosze..ale wliczenia..i to ejszcze dziewice..ale nie dzieki..wole doswiadczone - powiedzial smiejac sie nadal.
-Ciebie?Chyba siebie.. - powiedzial

[Emily Johnson]

- No jak u tych islamistow.. - zaśmiał się.. Czy ile oni tam tych dziewic dostawali.
-Pewnie razem byśmy musieli spierdalac gdzie pieprz rośnie.. - zaśmiał się i puścił mu oczko.

[Savanah Spencer]

-Tak..ale oni miei to obiecane po smierci jak sie wysadza w powietrze - zasmial sie James.
-No pewnie tak..wiec noo..lepiej bys jej dzis jz nie podkurwil czyms - powiedzial

[Emily Johnson]

Więzienie to jak śmierć.. Więc wiesz.. Należy ci się nagroda.. - zaśmiał się i spojrzał na kumpla..
-sale tak serio, James.. Cokolwiek potrzebujesz.. Możesz na mnie liczyc..-poklepal go na ramieniu.
-Postaram się.. - zaśmiał się.

[Savanah Spencer]

-No wiem wiem..w koncu miedzy nami zawsz ebylo ok.. - powiedzial James.
-W druga strone tez dto dziala..- dodal
-Nemniej n..juzza was siedziec nie ide - zasmial sie.
-Aa jak tam wgl interesy?Jakies cos sie szykuje akcje czy spokoj? - zapytal

[Emily Johnson]

- Wiadomo.. - powiedział i uśmiechnął się do kumpla..
-Mam szczerą nadzieję że już nikt nie pójdzie za nikogo siedzieć. - uśmiechnął się.
-Co do interesów.. To póki co jest względny spokój.. Ale coś mi się widzi że to cisza przed burza.. - zaśmiał się... - Jak zwykle..
-Chłopaki są właśnie na obserwacji.. Także wiesz.. - odpalił kolejna fajkę.

[Savanah Spencer]

-No ja tez.. - powiedział.
A przynajmniej nie ja... - zasmial sie.
-Acha rozumiem..ale chyba faktycznie poki co ni sie nie dzieje wiec no korzystajmy z tego ile se da - powiedzial James.
-A co u ciebie?Jak tam zycie rodzinne? Nie mysliscie z Michelle sie hajtnac? -zapytal

[Emily Johnson]

Clive zaśmiał się..
-No. Musisz się pilnować.. Jakby coś to mozesz dostać Zwolnienie z wszelkich akcji.. - powiedział..
-Nie mówię że mi się nie przydasz.. Ale rozumiem że chcesz mieć spokój.
-Ablowi służy.. - powiedział z uśmiechem.. - Mi w sumie chyba też.. - zaśmiał się..
-Ale ślubu nie planuje.. To nie w moim stylu.. - wyszczerzyl się.