[Nicolette McCartney]

- Spokojnie na masaż możesz liczyć później, teraz to ty złóż tą komodę - powiedziała do niego.
Zaśmiała się cicho, a gdy usłyszała jego polecenie sięgnęła jedną dłonią po śrubokręt podając mu, a drugą dłonią jeździła sobie po jego plecach z góry na dół.
- Proszę oto twój śrubokręt - odpowiedziała mu.
Nie rozpraszała go za bardzo...jeszcze, bo to nie było to do czego była tak naprawdę zdolna

[Savanah Spencer]

-Dzieki - wziął narzędzie i zaczał tam skręcac.Ogólnie to w sumie nie było to az takie tam trudne.No dobra..moze utrudnione bo milo mu było od jej masazyku no ale...zerkał na instrukcje mntujac ze soba kolejne częsci.Po jakiejs pól godzinie zostały mu jeszcze w sumie jakies tam pierdoły..półki powkladac, drzwiczki podokrecac.
-Zaraz bedzie gotowe...

[Nicolette McCartney]

No cóż ona nigdy nie należała do osób przesadnie grzecznych, jednak starała się powstrzymać teraz od czegoś więcej. Po prostu pozwoliła mu w spokoju skręcać tą komodę, a wiedziała, że potem mu już tak nie odpuści. Uśmiechnęła się do niego słysząc jego słowa.
- Hmm to chyba teraz mogę ci powiedzieć, ściągaj swą bluzkę no chyba, że sama mam to zrobić? – zapytała z uśmiechem.
Uniosła nieco brwi do góry spoglądając na niego, a wcześniej przeszła zza jego pleców tak, że teraz stała przed nim.

[Savanah Spencer]

-Hmm...no ja ne wiem czy tak mozesz.Poza tym ściągne i co? - zamachał brwiami.Bo w sumie enie wiedział do czego oa tu teraz zmierza.W końcu po porodzie to z dobre kilak tygodni nie mozna sexu itp.nie mowiąc o tmy, że babka tam jest obolała itp itd.
Skonczył wszyskto tma skrecac i montowac.
-No komoda idealna... - choc spedizl pewnie ok godizny by to skerecic hehe

[Nicolette McCartney]

- Obiecałam ci ten masaż, a przez koszulke niewygodnie. A jakie ty masz dalsze skojarzenia to ja nie wiem, ale chętnie ich wysłucham – odpowiedziała.
Nie miała nic zdrożnego na myśli, a co on już kombinował w to nie wnikała. Za to chętnie by się dowiedziała co mu chodziło po głowie. Gdy skończył pracę spojrzała najpierw na komodę, a potem na niego.
- Brawo praca świetnie wykonana. – dodała.
Po czym nie pytając nawet czy może (bo i po co?) pozbyła się jego koszulki.
- Okej kładź się na brzuchu na łóżku – rzekła

[Savanah Spencer]

-Aha...no tak.Zapomniałem..tzn..no mysallem, że ten masaz to juz był - zasmial sie.Oj no jemu tam chodziły takie i owakie rzeczy aczkolwiek wlasnie sie dziwi.ale nie byłby facetem gdyby nie pomyslał o TYM!
-Super..przyda sie po ciezkiej robocie - wskoczył na łozko i sie wylozył jak kazała.Głowe olozyl na zgientych drekach.-Pote tez moge ciebie pomasować -dodał

[Nicolette McCartney]

- Nie, masażu nie było. Więc chce ci go teraz zrobić - powiedziała do niego z uśmiechem.
Doskonale wiedziała co mu chodzi po głowie, ale też sama doskonale wiedziała, że na razie nic z tego. Chociaż nigdy nie wiadomo co jej teraz wpadnie do głowy, więc kto wie czy coś nie bedzie po jego myśli.
- Okej, ale najpierw ja ciebie - dodała.
Wcześniej przyniosła sobie olejek o zapachu czekolady, tak więc po chwili mogła zacząć go masować

[Savanah Spencer]

-Aha..no okey..to oddaje sie w twoje rece..a przynajmniej póki ten mały szkrab spi i nam nie przeszkadza i nie domga się twojej uwagi - usmiechnął sie Matty.
-Mmmm..fajnie pachnie..pysznie - zasmial sie czujac olejek.Zaknął oczka i cieszył sie miłym masażem

[Nicolette McCartney]

- Tak dopóki on nie będzie domagał się uwagi, jednak jak na razie śpi grzecznie – powiedziała mu.
Jednak doskonale wiedziała, że Luca może się obudzić w każdej chwili.
- Czekoladowy olejek, pomyślałam, że ci się spodoba – dodała.
Pozwoliła sobie na masaż tak, aby pomóc mu się zrelaksować. Jednak nie byłaby też sobą gdyby w pewnym momencie nie pocałowała go w kark.

[Savanah Spencer]

-No będziesz musiała się przyzwyczaić..i w sumie to wspólczuje tych nocnych pobudek itp - powiedział szczerze.Niby w sumie to tez jego dziecko ale wiedział, że Coll mu go nie da od tak do niego na noc itp by ja odciązyć.Ale moze jak ebdzie miał czasem wolne to wpadnie tu na noc by ja powyręczać.
-Super - zamruczał i delektował sie masazykiem.
-No, no...co mnie podrywasz? - zasmial sie zerkając przez ramię

[Nicolette McCartney]

- Jakoś dam radę, a przynajmniej spróbuje - powiedziała mu.
Zdecydowanie nie da mu od razu Luci do niego na noc, będzie mógł do nich przychodzić spać, jednak sama nie pozwoli mu go zabrać do siebie. Nic z tego i tyle. Zaśmiała się słysząc jego słowa o podrywaniu.
- A czyżby to było zakazane? - zapytała niby niewinnym tonem głosu.

[Savanah Spencer]

-No wiem..wy kobiety jak sie stajecie matkami to chyba jakieś nadprzyrodzone moce dstjecie i dodatka energię by to ogarnąc wszystko - zasmiał się Matt.No i dlatego czasem bedzie tu wpdał nocować.A jak mały pdrosnie to bedzie go do siebie zabierał wtedy
-nie no..jasne że nie.Lubie jak mnie podrywają - zasmial sie

[Nicolette McCartney]

- Nie wiem, nie miałam z tym do czynienia wcześniej. Jednak w razie czego nie zawaham się do ciebie zadzwonić - powiedziała.
Zaśmiała się lekko, no cóż jego słowa były całkiem trafne.
- Tak wiem o tym i wiem, że lubisz też inne rzeczy - powiedziała mu szeptem do ucha

[Savanah Spencer]

-Oj no jasne.Jakby co to wiesz..dzowń.jak tlyko nie ebde w pracy lub gdzieś poza iastem czy w studio to zawsze i o kazdej porze- powiedział Matt.Wiaodmo to tez jego dziecko więc..
-No pewnie..ja lubie duzo rzeczy - zasmial sie.
-To co?Zmaina? -zapytał

[Nicolette McCartney]

- Wyśle ci smsa, a potem zacznę dzwonić. Chociaż nie wiem jeszcze, zobaczymy – powiedziała do niego.
Tak niewątpliwie Luca był jego synem.
- Wiem, że lubisz dużo rzeczy i wiem jakie lubisz – powiedziała ze śmiechem.
Skinęła głową na propozycję zmiany, a następnie pozbyła się swej koszulki, by położyć na brzuchu. Tak, że teraz miała na sobie jedynie szorty