[Savanah Spencer]

[Savanah Spencer]

//nie wszystko, nie martw sie
No to poszli najpierw do domu strachów.-Kurcze...tak nocą.....eh..ale musimy uruchomic wagoniki i te wszelkie dziwadła co straszą i wyskakują...inaczej to nie bedzie zabawa - powiedziałam i zaczęłam z latarka obchodzić dom szukając gdzie to cholerstwo sie włącza.

[Lucas]

- E tam... wiesz może efektów dźwiękowych nie usłyszymy, ale zdecydowanie po ciemku idąc trochę jakby po omacku natrafimy na wiele rzeczy - popatrzyłem na nią w wejściu - ryzykujesz?? Jadąc wagonikiem jest jaśniej - usmiechnąłem sie do niej - decyduj, szukamy właczników czy idziemy sami na pogrom duchów i straszydeł??

[Savanah Spencer]

-Hmm....skoro tak ująłes całą sprawę...idziemy - dodałam po czym otworzyłam drzwi i weszlismy do ciemnego pomieszczenia.Jedynie latarka dawała nam światło.-Daj mi rękę.. - dodałam bo co jak co wolałam jednak czuc, że jest ze mną...

[Lucas]

Więc trzymałem za rękę Lexi a w zasadzie to szlismy tak blisko, że prawie się obejmowaliśmy. Wolną ręką oświetlałem nam drogą, świecąc bardziej pod nogi bo szliśmy po torach i lepiej sie nie kopyrtnąc... W pewnym momencie lekko odwróciłem w jej stronę głowe i gdzieś tam w stronę jej ucha "powiedziałem" - uuuuu uuuuuu - po czym się zasmiałem bo się lekko wzdrygnęła

[Savanah Spencer]

No tak..wzdrygnęłam się a jak zaczłą się smiać to walnegłam go lekko.-Bardzo śmieszne, ha, ha - dodałam po czym zaledwie uszliśmy kilka kroków a nagle tuz przed nami wyskoczyła, z góry jakaś zjawa, cos a'la upiorna panna młoda...pewnie na zasadzie cos,ze jak się nadepnęło na jakąś część podłogi czy cos...Krzyknęłam głosno ze strachu chwytając się reka za serce..-Fuck!

[Lucas]

No to jesli nagle wyskoczyło to aż ie wzdrygnąłem tak, że latarka mi zaświeciła centralnie pod suknie tej panny młodej i było jeszcze upiorniej Tym razem objąłem ramieniem Lexi - choć mój strach mistrzu - szepnałem jej do ucha i ominęliśmy zjawę a gdy była za nami to nagle zniknęła w górę ponownie... - jest ciekawie nie sądzich Kochanie??

[Savanah Spencer]

-Taaaa....zdecydowanie - zaśmiałam sie i pocałowałam go.-Wiesz...to był genialny pomysł a jak jeszcze uda nam sie na czymś pojeździć to juz w ogó,le - dodałam po czym powoli skręciliśmy za zakręt czy czasem stamtąd nic nie wyleci...Obejmowałam go reka w pasie..

[Lucas]

No staraliśmy sie w zakręty wcodzić gładko by na nic nie wpaść, a, że świeciłem nam pod nogi i to tylko jakimś niezbyc mocnym stropem światła i po niewielkim kawałku drogi dosłownie wpadliśmy na jakąś wiszącą zjawę... - wow - powiedziałem na głos i latarką sobie lekko zaświeciło w oczy ocierając sobie twarz z jej kłaków czy co to tam było. automatycznie oczywiście sie uchyliliśmy by nie przechodzić przez nia całą - fujjjj - powiedziałem i pare razu poplułem w bok - mam jej kłaki w ustach...

[Savanah Spencer]

Zasmiałam sie...-CHyba musimu bardziej uważąc na to co spada i wisi z góry - dodałam rozbawiona.-O fuj...nie całujemy się - dodałam po jego słowach po czym doszliśmy do jakis drzwi, które zapewne sie otwierały automatycznie.otworzyliśmy je ręcznie oczywiście i nie uszliśmy nawet 5ciu kroków a boku coś n nas wyprysnęło..cos ala z jakiegoś zraszacza czy cos cos...-Ble..co to? - chwyciłam jego reke z latarka i poświeciłam na siebie.Byliśmy w niby krwi o smaku...truskawkowym.gdybysmy jechali siedzili w wagoniku pewnie by sie na naszych twarzach znalazło ale tak to raczeh na brzuchach itp..

[Lucas]

- bleee - dotknałem tego ręką... - oby się łatwo spierało - powiedziałem bo ja byłem z tej strony gdzie pryskało i bliżej, więc miałem tego barwnika więcej... Popatrzyłem na Lexi gdy sie oświeciła - do twarzy Ci w tym kolorze - zażartowałem i o diwo kilka pułapek ominęliśmy zauważając je przed nami... Po jednak kolejnych drzwiach jakie mijaliśmy nagle powiedziałem - ałłł - i uskoczyłem w przód a potem zaświeciłem latarką w tył i z boku musiała walnąć mnie niespodziewanie dość miękka rękawica wyskakująca ze ściany - znowu ja to nie fair...

[Savanah Spencer]

-Co jest? - zapytałam gdy tak odskoczył.-Oj....biedactwo....nie marudź - dodałam po czym chwyciłam go za rekę.-JUz prawie koniec...zaraz wyjście więc...ne narzekaj - dodałam i ruszyłam żwawo nie zauwazając, że zboku sciany wystawały takie niby ręce z pazurami, które "złapały" mnie za włosy.Zaczepiłam się-Cholera....help me - próbowałam się jakos wyplątac a ze miałam długie włosy to nie było łatwe.

[Lucas]

- Stój spokojnie Kochanie - powiedziałem i poświeciłem sobie latarką i powoli wyplątywałem jej włosy z tych łap i to nie z pazurami tylko trupich Chwile mi to zajęło ale wyplątałem ja a potem lekko przytuliłem, bo takie szarpnięcie za włosy musiało ją nie dość że zabolec i to też i wystraszyć Oj nawet jesli nie, to chciałem być miły i czuły... Idąc ku drzwiom wyjściowym i ciesząc sie tym , że to koniec oberwaliśmy znowu niepostrzeżenie z góry jakimś dziwnym czumś i to z efektem dźwiękowym... Aż ja mocniej ścisnąłem gdy to nagle zahukało czy wydało straszne odgłos, musieliśmy pewnie znowu w coś nadepnąć albo pciągnąć stopą

[Savanah Spencer]

-Dzięki - powiedziałam i cmoknęłam go w policzek.-No tak..zabolało.Chwilkę ale jednak.-Aaaa! - wrzasnęłam bo juz przy samym wyjściu sie niczego nie spodziewałam.-Kurde...co za dziady.. - dodałam po chwili gdy sie juz ogarnęłam.Wyszliśmy w końcu na zewnątrz...śmiałam sie.-Co jak co ale było fajnie....choc jestem ciekawa ja to jest jak sie jedzie kolejka i sa wszystkie efekty....przyjdziemy tu kiedy...legalnie - dodałam

[Lucas]

Przy wyjściu zgasiłem latarkę i schowałem do kieszeni kurtki i jak stanęlismy już na zewnątrz objąłem ją oburącz i pocałowałem lekko w usta - przyjdziemy i przejedziemy sie na legalu, ale to pewnie dopiero wiosną - powiedziałem i popatrzyłem do o koła - co spróbujemy sobie uruchomić?? - popatrzyłem na nia...