[Savanah Spencer]

-randka to brzmi tak..staroświecko.I jest dla dorosłych - zażartowałam bo ja tam wcale nie czułam sie jakąs tam dorosła.Pod względem, że do dorosłych zaliczac już ludzi grubo po 30tce z mężem, zona dziećmi.-Wiesz..o tym jak sie planuje zakończyc ową "randkę" nie nalezy mówić...pocałunek albo bedzie albo nie mój drogi - złapałam go za reke i wstałam ze schodka.-To wszystko zalezy od...chwili...ne mozna tego z góry zakładac - wytknęłam mu język.-Hmm..jestres pewnien, że chcesz tak zostawic gości...w końcu gosdpodarzem jesteś - powiedziałam

[Jackson]

- Mhmmm - powtórzył za nią takim samym tonem
- ok - uśmiechnął się ślicznie i pokiwał głową
- spokojnie, sam mam psa - fakt, że większego, ale i tak mu nie daje jedzenia takiego przetworzonego. Podał małemu pół kiełbaski i to pokrojonej ślicznie, a potem poszedł porozdawać resztę żarełka po ludziach, a co zostało to zaczął jeść
- będziesz się tak odchudzać?? przecież wiesz, że mogę zadbać o Twoją linię - patrzył na Shay żując mięcho bełt

[Lucas]

Popatrzyłem na ganek - wiem, że moja ale jest tam ktoś kto też jest gospodarzem - powiedziałem i by nie było to krzyknałem do Shay - Sis zajmij sie imprezą... zaraz wracam - po czym spojrzałem na Vanessę a teraz zmykajmy stąd, bo sie jeszcze odgryzie, że jest zajęta - zaśmiałem sie i wziąłem ja za reke odchodząc od ganku i idąc na plazę...

[St.Berry]

Siedziala sobie na tej barieece obserwujac jak Jax roznosi jedzenie naokolo, niczym kelner xD moglby z nia pracowac bo dobrze mu szlo
W sumie jak dobrze ze mieszkala z Wrenem i to on glownie zywil psa bo dzieki niej pies roztyl by sie jak swinka xD
Usmiechnela sie na jego slowa i zeskoczyla z barierki - Ok, mozesz mnie czyms od siebie poczestowac - powiedziala w koncu.

[Jackson]

no pracował w pubie, więc miał jakąś tam wprawę ;p
- boczkiem? - zaśmiał się wrednie i wybrał jakiś kawałek kurczaka co by tłuszczu tam wiele nie było, a że kury je się rękoma to wyrwał kawałek tego biednego ciała i jej dał do ust. Bo chyba to nie jest zbyt obrzydliwe? on by od niej wszystko zjadł ;p serio.
- chciałbym by ak już zawsze było - pocałował ją w kącik ust zlizując trochę przypraw co jej się zostały z kurczaka

[St.Berry]

- Nic zbyt tlustego by mi w tylek nie poszlo - zazartowala. Mogla zjesc wszystko w koncu zaraz se to spali. Jak dla niej nie bylo to w ogole obrzydliwe. Z przyjemnoscia zjadla kawalek kurczaka z jego reki.
- Mmm... Niezle to.smakuje z twoich rak - usmiechnela sie a potem tez go pocalowala.
- Nie mialabym nic przeciwko by tak zostalo na zawsze - stwierdzila z usmiechem. Ale usmiech zszedl jej z ust kiedy uslyszala co krzyczy do niej brat.
- Seriously?? - spojrzala w kierunku schodkow na plaze. Zanim zdarzylo odkrzyczec ze jest zajeta to Wren byl juz wystarczajaco daleko z Vanessa. Wrocila wzrokiem.do Jacksona - ok, moze pozbylabym sie jeszcze na moment mojego brata.

[Jackson]

- widzisz? nie ważne kto przyrządził, ważne kto podał - puścił jej oczko i oblizał paluchy ;p On go nie słyszał, ale jak już się dowiedział o co chodzi bo zobaczył że Wren znikł to spojrzał na Shay
- czyli jeszcze tu zostajemy? - zapytał lekko smutnawo. W sumie co mogło się stać? to są dorośli ludzie, nie było ich ponad 30 pewnie więc ...??

[St.Berry]

- Oczywiście - powiedziała z uśmiechem - Jak myślisz, czemu moje ciasta robią taką furorę?? - wskazała na siebie - Bo ja je podaję - uśmiechnęła się szeroko.
Spojrzała w stronę plaży a potem rozejrzała się by spojrzeć kto został na imprezie. I z racji tego, że ludzi ogólnie znała i wiedziała, ze nic chyba złego nie zrobią no i Chrisa nie było w pobliżu to pokręciła głową.
- Nie... Zaciągam Cię do pokoju - powiedziała spoglądając z powrotem na Jaxa - Wren jest daleko i zapewne prędko nie wróci.

[Jackson]

- ale też przyrządzasz - zaśmiał się i pacnął ją paluszkiem w nosek. :3 słodziaki.
- Uhhh!! kocham Cię skarbie - wziął ją na barana zwinnie xD
- to jedziemy do Ciebie - powiedział zabierając jeszcze piwo i zamykając grilla co by się nic nie spaliło
- Paxton - zagwizdał jeszcze na psa, bo jednak lepiej jak będzie w domu i poszli do niej, zacznij

[Sky]

No to siedziała jakiś czas z Sebastianem na tej ławce i się miziali, a potem Sky skoczyła po kolejne piwo, a Bastiana już nie było. Potem zobaczyła go z jakąś panną i sie tylko zaśmiała na ten widok. A niech sobie korzysta. Chciała powiedzieć Wrenowi, że już będzie uciekać, ale jego też gdzieś wcięło więc wzięła ze sobą butelkę piwa i poszła sobie plażą chyba w kierunku domu.

[Joel Goran]

Popatrzyłem na nia a potem sie do niej usmiechnąłem i pocałowałem jej usta - no więc zero flirtowania nawet w żartach - powiedziałem i sie rozejrzałem - chyba wszyscy sie już rozchodzą, więc może zmykajmy też stąd... Może spacerkiem zajrzymy do Ciebie, co?? - nie udało sie wyrwać Vanessy, więc chętnie skorzystam z noclegu u swojej panny

[Savanah Spencer]

-Dzięki - usmiechnęłam sie i pocałowałam go czule.-No fakt.. - tez się rozejrzałam.Wszyscy gdzieś poszli.. - możemy iśc... - odłożyłam pusty talerz i szklankę po drinku.-Idziemy - wzięłam go za rękę i poszliśmy do mnie

[Savanah Spencer]

Dotarlismy z Wren do domku na ganek.-Yhy..za wiele osob to tu juz nie ma..chyba, że sie pochowali w domu - powiedziałam rozglądając sie i wchodząc za Wrenem po schodkach

[Lucas]

Na chwilke zostawiłem ttaj Vanesse poszedłem po prezent dla Lexi i dałem go Chrisowi by jej przekazał poza tym napisałem do niej smsa by wiedziała, że ten typ ma coś dla niej by sie domagała od niego otrzymania tego bo nie chciałem by sobie to przywłaszczył. Potem wróciłem do Vanessy i sie do niej usmiechnałem - przegapilismy koniec imprezy, ale możemy sobie zrobić własne zakonczenie

[Savanah Spencer]

To jak poszedł to sobie tam gdzieś usiadłam na barierce powiedzmy i nawet zostało jakieś piwko jeszcze nie otwarte wiec sobie wzięłam i popijałam czekając.-No widzę właśnie..bezczelni goście - zażartowałam.-Jasne..po co nam inni do szczęścia - puściłam mu oczko i przyciągnęłam go do siebie za koszulkę wolną reką bo w drugiej trzymałam butelkę, i pocałowałam jego usta