[Savanah Spencer]

- Oj.. dyskretnie będzie wyjmowal notesie.. potem szybka fotkę.. I wiesz nie.. nawet się nie spostrzeżesz -śmiał się A potem zerknal na ile era.
- No cóż.. to nie wiem... może zaproponuj mu jakiś trujkacik czy coś.. - Oj chciał widzieć mnie kolesia. Xd

[Justine Devoux]

Zaśmiała się i pokręciła na niego głową..
No niesamowity był.
-Yhm. A jak wrócimy do domu to będziesz się chwalił znajomym i zrobisz sobie w sypialni ołtarzyk..
-Uuu serio? Mogę? Pójdziesz na to? - zapytała bo jak się koleś zgodzi to co?

[Savanah Spencer]

-Oj no ebde sie chwalil ale olatarzyka wsypialni nie zorbie..co najwyzej w wolnym pokoju dla gosci -= odparl calkiem powaznie
-Oj nie mam na co isc bo koles wymieka..patrz na niego..mlodziak..zestresuje sie i ucieknie - powiedzial siejac sie

[Justine Devoux]

Zaśmiała się i spojrzała na młodego, pewnie Charlie miał rację..
-Dobra, idę.. Ale jak się zgodzi to nie masz wyjścia..-powiedziała i podeszła do młodego kelnera i go tam zaczęła bajerować, mizdrzyć się itp.. Zerkała co chwilę w stronę Charliego xD

[Savanah Spencer]

- ok ok...-mruknął i w sumie liczył że ona to zapytała jak przyjdzie do stolika ale niech będzie.. obserwował ich z daleka.
Wyszczerzyl się do noej i pokiwal głowa zachęcająco lol.ale miał z tego beke

[Justine Devoux]

No i ona tak zbajerowała kelnerzynę, że Charlie z daleka widział tylko jak ten ochoczo kiwa głową.. Jeszcze zamieniła z nim dwa zdania.. No i wróciła do stolika.
-Będzie u nas o 19..-powiedziała z cwanym uśmiechem na ustach i spojrzała na swojego faceta.

[Savanah Spencer]

Oj to jego podekscytowana mu się nie podobało.
-jaja se robisz... daj spokój... pewnie myśli że chodzi o Cię ie A nie o nas.. więc jak tylko mnie zobaczy to zwieje..Ale.. I tak Ci nie wierzę- no w co on się kurwa wpakowal?!

[Justine Devoux]

Zaśmiała się..
-Nie zwieje.. Wie że to ma być trójkącik.. I wie też że jestem aktorka.. Więc.. Chyba poleciał na Hollywood. Ale ogólnie fajnie.. - powiedziała i pomachała brwiami. Spojrzała na chłopaka przez ramię a potem a Charliego.
-A co? Coś Ci się odwidziało?

[Savanah Spencer]

Spojrzał na nią.
-liczyłem że się ie zgodzi.. kurwa..A może on jakiś gej albo bo i będzie chciał moja dupe..-mruknął zerknąć na chłopaka co si w tu głupio uśmiechał.
-zalwzy ci na tym? -zapytał patrząc już na nią uważnie.

[Justine Devoux]

- Może. Nie wiem, nie pytałam.. - powiedziała i zaśmiała się a potem zobaczyła na sobie ten wzrok..
-Nie.. - powiedziała i zmarszczyła brwi.. Patrzyła na niego uważnie.
-Więc co? Nici z tego..? - zapytała i patrzyła na niego. No niech powie czego chce.

[Savanah Spencer]

- nie wiem.. tzn.. jeśli byś bardzo chciała to zrobię to dla Ciebie.. - powiedział.
- co jednak nie znaczy że będę cholernie zazdrosny.. I to będzie jeden jedyny raz.. -dodał.

[Justine Devoux]

- Wiesz ze nie musisz tego robić dla mnie.. - powiedziała i spojrzała na niego i pocałowała go nad stolikiem trochę może za bardzo zachłannie jak na knajpę.. Ale miała to gdzieś..
-Okej.. To nie było tematu..-Powiedziala i uśmiechnęła się do niego. Nie będzie go zmuszać do niczego skoro miał się zle z tym czuć itp.

[Savanah Spencer]

Odwzajemnil. On to też miał w nosie. Najwyżej ich wywala i tyle..
- wiem ale.. jak mówię.. jeśli lubisz takie zabawy..I nie wiem..nie miałaś tak i chciałabyś.. to póki jeszcze jestem umiarkowanie zazdrosny.. I jeszcze póki Cię nie będę już kochał tak wiesz..na zabij to korzystaj - zasmual się lekko.
-wiec..twój wybór.. A teraz.. jesz deser czy spadamy? - zapytal

[Justine Devoux]

Spojrzała na niego z uśmiechem.
-Oj kochanie.. Nic nie chce oprócz ciebie.. Albo czekaj deser.. Hmmm.. Może jednak coś wezmiemy sobie na wynos i zjemy w łóżku już? - zapytała i poprosiła kelnera jeszcze o coś dobrego na deserek. No i żeby zapakowali.
-Jednak.. Obrażam się że mnie jeszcze nie kochasz tak na zabój.. - zaśmiała się i puściła mu oczko.

[Savanah Spencer]

-no jak chcesz - to tam poczekalni na ten deser A potem zapłacił już za wszystko.
- Oj cicho... daj mi trochę czasu... nie można od tak.. wiesz..szybko.. za łatwo by było.. 4-zasmiala się.
-ale.. może się odbrazisz jak powiem że kochsm tak.. nie na zaboj? -uśmiechnął się do niej jak już sobie szli do wyjścia.