[Lucas]

***

[Amelia Jones]

Przyszlismy z De to restauracji hotelowej.Pytając ludzi sporo osob polecało to miejsce.oczywiście wczesniej oddalismy sprzęt.Zajęlismy w końcu stolik i dostalismy menu.
-No fajnie..kurcze..daawno sie tak nie baiwłem.zero trosk..totalna odskocznia - powiedział Mike i przegladał menu

[Josephine Morgan]

-czasami brakuje mi seksji , tam też była spora adrenalina -powiedziałam i zamówiłam sobie , zupe krem z pieczarek i zapiekanke z warzywami. Byłam strasznie głodna po tej szalone jeździe , spojrzałam na Michaela.

[Amelia Jones]

-Oj..daj spokój.Adrenalna może była ale..to co sie tam ostatnimi czas wyprawiało..to było juz chore De.nie ma co żałować..zawsze możesz się zatrudnić w jakiejś innej agencji rzadowej.Legalnej.. - powiedział.Sam zamówil sobie piwko i tez wziął ta samą zupe a na drugie steka z ziemniakami i surówka jakąs

[Josephine Morgan]

-aż tak bardzo Ci nie brakuje Twojej pracy ?-spytałam i spojrzałam na Michaela.
-po powrocie zajmiesz się wykupieniem pubu ?-spytałam i uśmiechnęłam się do niego.

[Amelia Jones]

-Hmm..nie , że nie brakuje bo owszem.Były dobre momentu.Kochałem to co robiłem ale..ostatnimi czasy coraz mniej więc..pora dorosnąc i zając sie wiesz..czymś konkretnym.Miec cos legalnego..wiec ochroniarstwo i pub mysle, żespoalnią swoją rolę - powiedział Mike.
-Tak..dowiem sie co i jak i od rauz kupię i sie zajmę renowacją..

[Josephine Morgan]

-na pewno Ci sie uda, jestem tego pewna-powiedziałam , po chwili dostaliśmy nasze zupy.
-smacznego Skarbie -powiedziałam i zaczęłam jeść , zupa była przepyszna i idealnie rozgrzewała moje zmarznięte ciało.

[Amelia Jones]

-Z twoim sparciem i dorbna pomocą na pewno tak - powiedzial kiwając głowa.
-Smacznego - zabrał sie za zupę.Faktycznie była całkiem dobra.Tez szybko poczuł jak go rozgrzewa

[Josephine Morgan]

-zawsze będę Cię wspierała Kochanie , nie wątp w to , jeśli chcesz mogę nawet włożyć w to wkład finansowy -powiedziałam i puściłam mu oczko.
-poza tym coś się ograniczymy z tym wydaniem kasy-zaśmiałam się , bo mieliśmy przecież szastać kasą.

[Amelia Jones]

-Wiem i nie wątpię..ale..kasa to nie problem.nie trzeba Skarbie - powiedział.
-Ale na pewno coś tam mi pomozesz..zobaczysz - zasmiał się.
-Oj no takie..nwyki..wybacz..

[Josephine Morgan]

-musimy zmienić ten nawyk i za parę dni trzeba wracać , muszę zobaczyć co ta moja siostra wyprawia-powiedziałam w jego oczka.
-mam nadzieje , ze nie złościsz się , że ciągle mam ja na głowie ?-spytałam i zajadałam zupę która była pyszna,..

[Amelia Jones]

-No tak..ale spokojnie..w te kilka dni..jeszcze cos wymyslimy..mozemy sobie wynając helikopter i pozwiedzac okolice z góry - powiedzial.Oj to na pewno by byla kosztowna przyjamnośc xD
-Nie no spokojnie..wiem jak jest.Nie chce tlyko bys sie przez nia denerwowała i spinala..jak bedzie trzeba to jej spiore tyłek i bedzie grzeczna - zażartowal Mike.

[Josephine Morgan]

-podoba mi się ten pomysł z helikopterem -powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego.
-jesteś bardzo pomysłowym facetem , sama sobie zazdroszczę , że Cię mam -powiedziałam i nachyliłam się nad stołem i dałam mu buziaka.
-nie trzeba chyba sprać Zo może sama się naprostowała jak zagroziłam jej wyjazdem -zaśmiałam się

[Amelia Jones]

-Czasem mi sie zdarzy.Fajnie, że to doceniasz Kochanie - usmiechnął sie i odpocałował ją.Skończył jeśc zupę.
-Ale fakt..jest co pozazdrościc..takie cieacho jak ja....nie znajdziesz drugiego takiego - zażartował sobie puszczając jej oczko.
-No w sumie..brzmiałaś cholernie powaznie więc..może masz rację.Zobaczysz jak wrócisz do TH..

[Josephine Morgan]

-wiesz ja wiem co jest dobre-powiedziałam i położyłam rękę na jego udzie.
-mam taką nadzieje , że własnie tak brzmiałam bo jak znowu nie będzie się słuchałam to na 100 procent wywiozę ją na drugi koniec świata i niech inni się nią martwią