[Lucas]

Więc ja zachamowałem wcześniej wciskając sprzęgło i gdy się zatrzymalismy - spokojnie, może kiedyś załapiesz - powiedziałem patrząc na nią i zdejmując kask - nie musisz tego umieć - puściłem jej oczko i teraz zamiast trzymać kierownicę po prostu objąłem ją w pasie przytrzymując przy sobie

[Savanah Spencer]

-Racja..ne musze umieć wszystkiego.Zdecydowanie jestem fanka czterech kółek.Jak bede miała ochotena przejażdżkę na motorze to wiem do kogo się zwrócić - dodałam po zdjęciu kasku oczywiście.Oparłam sie o niego pelcami.-A własnie...przypomniuało mi sie coś KOCHANIE - powiedziałam po chwili.Obróciłam głowe lekko w jego stronę.-Miałes nie robic mi malinek...a to juz druga - pogroziłam mu palcem.

[Lucas]

- Ale jako pasażer może być i motor?? - spytałem po tej "deklaracji", że woli 4 kółka... Zasmiałem się widząc ten jej paluszek - ale zdajesz sobie sprawę z tego, że nie robię tego celowo?? - spytałem ją przyciągając do siebie jeszcze bardziej, choć nie wiem czy sie dało - no i wiesz, wypada by każdy wiedział od razu, że jesteś zajęta i nie ma u Ciebie szans - puściłem jej oczko a potem dałem buziaka w usteczka - to już druga rzecz jakiej nie lubisz... Powinienem wiedzieć o czymś takim jeszcze??

[Savanah Spencer]

-jako pasażer jest okey...oczywiście Twój pasażer... - dodałem bo co jak co ale kto wie czy ktos inny kiedys tam by mnie nie zaprosił na przejażdżkę Położyłam głowę na jego ramieniu.-Hmm...jak chcesz oznajmić, że jestem zajęta to wiesz co musisz zrobić.. - pomachałam mu palcem serdecznym prawej ręki po czym roześmiałam sie.-Poza tym nie wiedziałam,że taki zazdrosnik z ciebie... - dodałam rozbawiona.-Hmm...nie wiem.Ale jak cos sie jeszcze znajdzie to dam ci znac.. - poklepałam go ręka po udzie.

[Lucas]

Popatrzyłem na ten jej paluszek serdeczny a potem na jej twarz - mam rozumieć, że dopiero jako narzeczona lub żona będziesz świeciła dla innych tym, że jesteś zajęta i niedostepna?? - popatrzyłem jej w oczka, ale nie żebym się jakoś tym spłoszył czy coś, że pokazuje ten konkretny paluszek, bo wiedziałem, że dla obojga nas to daleka droga i obecnie tylko żarty... - zwykle nie bywam zazdrośnikiem, może to złe podejście, ale wolę po prostu okazać Ci, że Tobie ufam... Niemniej małe oznakowanie nigdy nikomu nie zaszkodziło - puściłem jej oczko - i liczę na to, że dowiem się przed a nie po czasie o kolejnych zakazach...

[Savanah Spencer]

-No cóz...w sumie ponoc zajęte kobiety są bardzo pociągające dla innych facetów więc...kto to wie - wybuchnęłam śmiechem.No tak..pewnie, że żarty więc dobrze, że i on tak do tego podchodził.jej tez sie nie spieszyło do zamążpójścia.-No tak...z zazdrością to jest tak, że jest wskazana ale oczywiście w umiarze.więc...póki co wszystko jest okey - dodałam po czym cmoknęłam go - Jasne...postaram się.. - pokiwałam głowa.

[Lucas]

- Moja Kobieta jest pociągająca już sama w sobie - powiedziałem patrząc na jej śliczną twarzyczkę - do tego ma fajną osobowość, więc mam o kogo być zazdrosnym Kochanie - dodałem i teraz to ja ją cmoknąłem - jeśli obiecasz, że nie będziesz mi przeszkadzać za bardzo to możemy jechać do planetarium tak jak teraz siedzimy... Z tą małą różnicą, że całe kierowanie zostawiasz jednak mi...

[Savanah Spencer]

-uuuu ile komplementów w jednym zdaniu - zaśmiałam się.-Nie...zdecydowanie wolę siedzieć z tyłu i sie do Ciebie przytulac Kotek... - dodałam i zeszłam z motoru.Czekałam az on sie przesunie do przodu po czym siadłam z tyłu.Założyłam kask.-Ja jestem gotowa... - powiedziałem przytulając sie do niego.

[Lucas]

Też załozyłem kars i trzymając sprzęgło podgazowałem motor i się zasmiałem. Potem jednak wolno ruszyłem, zawróciłem i ruszyliśmy już normalnie drogą w stronę planetarium...

[Savanah Spencer]

Z racji tego, że nie wiem gdzie napisac to póki co tu więc po niedługim czasie znaleźlismy sie gdzies w okolicahc centrum muasta.-Wiesz wcale bym ne narzekała jakbysmy w drodze powrotej do domu zahaczyli i jakis porzadny sklep - powiedziałam mijając co ruż to kolejne wielkie sklepy z ciuchami, butami itp.

[Lucas]

- A będziesz narzekać jeśli zrobimy to teraz?? - spytałem i zachamowałem gdzies przy jakimś dużym pasażu z firmowymi sklepami z ciuchami...
// próbowałem szukac fotek na ten klub, ale daruję sobie i go zrobię a Ty możesz napisac w jakimś CH o ile takie jest a jak nie to spokojnie zrób

[Savanah Spencer]

Wjechaliśmy na droge główną.-Ej ja nie spisuje go na straty.jak mu wróci rozum zawsze moze sie u mnie pojawić.Teraz wszystko zależy od niego - powiedziałem.-Choc nie wiem czy czasem nie jest zadowolony z takiego obrotu spraw.Dzis rano próbował wymyslic na mnie bym go zostawiła...cóż..może cały dzień planował jak to zrobić gdy sie nie zgodziłam - stwierdziłam na głos.-Racja...może musimy od siebie odpocząć.Albo Shay miała rcje od samego początku, że nie nadaje sie na dziewczynę dla jej brata.Lub kogokolwiek - wzruszyłam ramionami.

[Jackson]

- to bez urazy, ale on chyba ma jakieś kompleksy - nie rozumiał tego podejścia, ok wiedział że chodzi o to, że może on na nią nie zasługuje, ale bez przesady! Skoro Lexi z nim jest to też tego musi chcieć, więc o co mu chodziło??
- Kurwa..czy ja się bawię w psychologa? - roześmiał się i dopalił papierosa, peta zgasił w popielniczce i zamknął okno.
- tak czy siak...możliwe, że kiedyś będziemy rodziną, a ja wielką wagę przywiązuje do tego by rodzina się wspierała, więc jak coś to ...wal - uśmiechnął się miło
- i przepraszam za swoje zachowanie w święta. W sumie teraz też, jakoś czuje, że Kimowie za mną nie przepadają i mnie to wkurza - wyjawił

[Savanah Spencer]

-No ma...choć cały czas zapewniałam go, że to nie prawda.Zawsze myślałam, że to baby tak sie zachowują - pokręciłam z powątpiewaniem głowa.-Hmm...wiesz jako psycholog słabo ci idzie ale..ćwicz.praktyka czyni mistrza.przyjdę na jeszcze kilka sesyjek do ciebie i będziesz miał nowa profesję - zaśmiałam się bo to mnie akurat rozśmieszyło.Uniosłam wysoko bri słuchając jego przeprosin.Byłam w szkolu.-No, prosze, prosze.do czego to doszło. Ty przepraszasz mnie.Chyba beda z ciebie ludzie - puściłam mu oczko i sie usmiechnęłam.-Nie ma sprawy.Dopóki czegoś znów nie odwalisz..bedzie okey - dodałam.-Hmm..czy ja wiem.Moze oni po prostu nie przepadają za każdym facetem ich córki - stwierdziłam

[Jackson]

roześmiał się
- wiesz, nie wnikam jakiej płci jest Wren - rzucił okiem na Lexi rozbawiony. Czemu mu się z nią tak dobrze rozmawiało? jakaś zdrada?
- no w sumie zgarniać kase za słuchanie ludzi to bym mógł - to całkiem dobrze płatne.
- no własnie...nie przyzwyczajaj się, bo ja rzadko przepraszam - zauważył, ale serio czuł, że źle się do niej odnosił. W sumie trohe jej lizał teraz dupe skoro Shay tu nie było xD
- są lekko staromodni chyba, Ciebie zdecydowanie lepiej traktują. Nie ogarniam - wzruszył ramionami. Powinni mu ufać! to taki dobry chłopiec, a oni mu każą na kanapie spać...pfff