[Lucas]

Spojrzałem na nią z uśmiechem i objąłem ramieniem bardziej na tych swoich kolankach i napiłem się swojej kawki a potem cmoknąłem ją w policzek. No dobra jestem oddany jeśli chodzi o przyjaciół i ogólnie takie przyjacielskie rzeczy... no można na mnie liczyć jeśli tylko jestem w stanie pomóc czy coś takiego. Może czasem to zakrawa o naiwność i bywam zbyt oddany lub czasem wolę by innym było lepiej niż jest mi ale to sie wytnie i pominie... I tak racja fajnie było móc ja bezkarnie całować kiedy chciałem bo obecnie byliśmy razem, byliśmy parą i całowanie z nią i cała ta inna reszta była zdecydowanie fajniejsza gdy po prostu byliśmy w tym wszystkim dla siebie... No co tu też byłem oddany - obiecuję, zero całowania - puściłem jej oczko - no chyba, że - pocałowałem jej usta namietnie bardzo - to jej poprawi samopoczucie - zażartowałem sobie

[Savanah Spencer]

-Oj..nie martw się.W razie czego jak zobaczę, że przekładasz czyjes dobro nad swoje to zainterweniuje Kotek - powiedziałam z uśmiechem i tez napiłam sie ostrożnie swojej kawki.Paluszkami smyrałam go po karku i włoskach.-Ej...no ja ci dam...niech kto inny w ten sposób poprawia jej samopoczucie - szturchnęłam go.Wiedziałam, że zartuje ale.. :p

[Lucas]

- Ał to bolało - zażartowałem sobie i postawiłem na stole swoją kawkę i ująłem teraz drugą rączką też jej twarz i spojrzałem na jej usteczka, potem na oczka - hmmm podpadłem chyba, ale tak sobie myśle, co powiesz na to, że wypijemy sobie razem te kawki póki są ciepłe a potem się wproszę z Tobą do łazienki i weźmiemy razem prysznic by się troszkę odświeżyć po podróży.... Urosną wtedy moje akcje troszkę, jeśli spędzę z Toba o te 30 minut więcej??

[Savanah Spencer]

-Miało boleć..więc dobrze - usmiechnęłam sie wrednie -Hmm...jasne..w sumie to takie dobre zwieńczenia dnia zanim sie rozstaniemy - pokiwałam główką a potem cmoknęłam go, zeszłam mu z kolan i siadłam na krzesle.Zaczęłam pić sobie kawkę bo już nieco przestygła.I pewnie cos tam sobie rozmawialismy o pierdołach

[Lucas]

Tak gadaliśmy o pierdołach i nie tylko. Wypiłem kawkę a gdy wstała z moich kolan do sie tak jakoś chłodniej zrobiło i leciutko Wiem wiem brzmi jakby była ciężka
Puściłem jej oczko odsuwając kubek do przodu - A tak w ogóle do kiedy masz wolne w pracy?? - spytałem, bo chociaż dziś raczej nie pracowała to byłoby miło gdy jutro też miała wolne... - Twój facet chciałby Cie jeśli masz wolne to z rana wyciągnąć Cię na osobisty rejs po okolicy łodzią, co Ty na zwodowanie jej??

[Savanah Spencer]

Noo ja mu dam..lekko ;p Phie!
-Wiesz..w sumie to umówiłam sie z szefem, że dammu znac jak wróce.Więc...mysle, że jak jutro jeszczene pójde to mi głowy nie urwie..Dziewczyny sobie wiecej dorobia na nadgodzinach - powiedziałam.Dopiłam kawkę.
-Hmm..jasne..będe zaszczycona.. - wyszczerzyłam się

[Lucas]

Oj co ilekolwiek by nie wazyła, nawet o kilogram mniej na kolanach to sie robi lżej - To masz świetny układ z tym swoim szefem. Coraz bardziej podoba mi sie ta Twoja praca i chetnie wykorzystam ten dodatkowy dzień wolny na dzień z moją Kobietą, więc jeśli masz na coś jakąś szczególną ochotę to powiedz a może coś zorganizujemy - powiedziałem z usmiechem... - Ogólnie to wiesz, że mieszkasz w mieszkaniu mojego oficjalnego szefa - zasmiałem się - Chloe Kent to moja szefowa a Lois Lane czyli żona Twojego szefa nie raz pracowała przy jednym projekcie razem ze mną - od takie tam wspólne znajomości :p

[Savanah Spencer]

-No cóz...trzeba sie umiec ustawić - zasmiałam się. - jasne..cos pomyslimy..ale to jutro..na razie musze odpocząc sobie porządnie po podrózy i tak dalej - powiedziałam.-No prosze...w sumie wiesz, że ja głupia nie skojarzyłam, że musisz znać Chlie i tak dalej - zasmiałam się

[Lucas]

Popatrzyłem na nia - e tam nie od razu głupia, mysle że do głupich gąsek i dziewczyn Ci bardzo daleko a raczej im daleko do Ciebie, moja Ty inteligentna Kobietko - puściłem jej oczko z szerokim uśmiechem na twarzy... - To co wypiłaś, możemy spędzić czas teraz w Twojej łazience?? - no co kuchnia już była, czas na łazienke - Tak jutro się coś pomyśli teraz jest dziś, więc jeszcze obecnego dnia nie kończmy

[Savanah Spencer]

-Ooo jaka obrona i komplementy...dzieki Skarbie - usmiechnęłam sie szeroko.-jasne.. - wstałam od stołu.Zebrałam kubki i wstawiłam do zlewu.Potem umyje:P
-Idziemy.. - złapałam g za rekę i zaprowadziłam do łazienki.

[Lucas]

Wszedłem do kuchni i pewnie poza zrobieniem nam kawki to pewnie zrobiłem też jakieś śniadanko na szybko co byśmy na głodniaka nie wychodzili z domku

[Savanah Spencer]

Weszłam do kuchni po ok pół godzinie..może nieco krócej..-Jestem..i pragne kawy..jesli chcesz miec ze mnie jakikolwiek pożytek Kotek - powiedziałam siadając przys stole

[Lucas]

Gdy przyszła to zalałem jej kawkę gorącą, ba wrząca wodą i postawiłem przed nią kwke taka jaką lubi i jedzonko - prosze bardzo ślicznotko - pusciłem jej oczko i usiadłem przy stoli - pij i wcinaj, przyda nam sie to

[Savanah Spencer]

-oo..nawet śniadanie zdążyłeś zrobić - usmiechnęłam się miło.Napiłam się kawy..ostrożnie by sie nie oparzyć.-jestes po prostu..niesamowity wiesz.. - powiedziałam biorąc tam sobie kanapkę jakąs

[Lucas]

- Nie wywyższaj mnie az tak Kochana. Zajełaś łazienkę na sporo czasu więc się nudziłem czekając aż Ty to zrobisz a byłem głodny - puściłem jej oczko. Oj no niech go ne chwali bo niebawem w jej głowie on będzie niczym Bóg jakis i nie sprosta tym wymaganiom