[Octavia Blackburn]

Przytuliłam się do niego mocniej...-jesteś Kochany-szepnęłam

[Lucas.]

Pogładziłem ją po głowie - tylko trochę - szepnałem

[Octavia Blackburn]

Spojrzałam w jego oczy z uśmiechem...-boję się-szepnęłam i pocałowałam go w usta

[Lucas.]

Lekko odwzajemniłem pocałunek a potem przytuliłem - Wszystko będzie dobrze

[Octavia Blackburn]

-a jak nie będzie-powiedziałam

[Octavia Blackburn]

Porozmawiałam z nim jeszcze trochę pożegnałam się i poszłam do domu szykować się do ślubu

[Savanah Spencer]

No więc poszłam za nim.-CHyba dośc dobrze musisz znać właścicielkę skoro pozwala ci tu przebywac a nie na głownej sali - powiedziałam rozglądając sie po pomieszczeniu.-Moge spytać kto to ta cała Karen?Bo zakładam, że miejsce nazwę wzięło od właścicielki - zdjęłam kurtkę i gdzies tam położyłam

[Lucas]

Tam jest wygodne zaplecze, bo jest i kanapa i takie tam pierdołki, to taki jakby zwykły pokoik - czyżbyś była zazdrosna o właścicielkę, że mam u niej az takie chody?? - spytałem z uśmiechem - oj dobra, dobra zwykła ciekawośc to pewien rodzaj zazdrości - puściłem jej oczko - o właścicielce opowiem Ci za chwilę, idę zrobić nam tą kawę.... na koszt firmy ma sie rozumieć

[Savanah Spencer]

-ja nie jestem o nikogo zazdrosna mój drogi... - powiedziałam.Zazdrość to niefajne uczucie..poza tym uważam, że zazdrosnym to ewentualnie można być, a w sumie to mozna miec prawo do zazdrość jesli chodzi o własnego faceta czy tez kobietę.Inaczej..cóż...taka zazdrość lepiej schować głęboko do kieszeni - dodałam po czym usiadłam sobie - Okey.To czekam...z cukrem i smietanką - dodałam zanim jeszcze wyszedł.

[Lucas]

Uhuhuhu ale mu sie dostało
No to poszedłem i zrobiłem te dwie pyszne kawy, sobie też wziałem z cukrem (2 łyżeczki) i śmietanką. Jej jednak cukier podałem by posłodziła tyle ile lubi, bo cwaniara niby powiedziała z cukrem ale ile to już nie dodała. Co Lucas ma być jasnowidzem czy jak Usiadłem sobie obok niej - coś taka drażliwa, co?? - spytałem z uśmiechem - i widzę, że mi zaczynasz regułki przytaczać, jak na pisarza przystało znam się na słowniku - uśmiechnałem się do niej szczerze - to co chcesz wiedziec o właścicielce??

[Savanah Spencer]

-Oj nie jestem drażliwa..tak mi sie tylko powiedziało... - wzruszyłam ramionami po czym posłodziłam sobie kawę.2 łyżeczki.taki standard wiec mógł zaryzykować -No a jak na pisarza przystało to zastanawia mnie czemu jeszcze mi nie wcisnąłeś swojej książki do przeczytania, hm? - zapytałam puszczając mu oczko.-Hmm...nie wieel.Po prostu kim ona dla ciebie jest, że masz takie chody - powiedziałam bo ciekawa byłam, no.

[Lucas]

- Wiesz dotąd opublikowano moje dwie ksiązki i z racji tego, że pierwsza opowiada głownie o moim dzieciństwie i nastolnim życiu tutejszej młodziezy to zbyt wiele osób byś po części przez nią poznała. Chyba wolę byś poznawała nas takimi jakimi jesteśmy teraz, bez naszych nastoletnich błędów. Druga.... no cóż wychodzi na to, że napisana była w znacznie innym miejscu mojego życia niż jestem teraz bo opowiadała o moje już byłej miłości i o tym jak to zawsze za nią tęskniłem i jak to chłopiec zawsze będzie wypatrywał swojej komety na niebie - zasmiałem się - widzisz takie troche biograficzne te powieści i trochę bardzo nie na czasie - popatrzyłem na nia - wciskać Ci ich więc nie będę, ale jeśli się uprzesz mogę Ci je jednak pokazać - uśmiechnąłem się do niej - a właścicielka... cóż odpowiedź jest banalna i prosta, więc pozwolę Ci strzelać

[Savanah Spencer]

-Cóż...mimo wszystko z chęcią , jak znajdę oczywiście czas, przeczytałam bym te książki.A co do opinii o was, w sensie o tych co ująłeś w książce, cóz..i tak sama sobie wyrobię poznając dane osoby więc sie nie martw. - zapewniłam go i mieszałam sobie chwile kawę a y szybciej ostygła.-Cóż...nie wiem nawet jak wygląda i ile ma lat więc....mama, siostra....?Bo chyba nie jakas ex.Az tak dobra by dla ciebie nie była - zaśmiałam się

[Lucas]

Tez się zasmiałem - trafiłać cwaniaro... Karen Roe to właścicielka i założycielka tej kawiarni i ma cudownego i naprawdę świetnego syna, który siedzi tutaj przed Tobą

[Savanah Spencer]

-No proszę...fajnie. - stwierdziłam.-Widac jej miejscówka przynosi spore dochody i wszyscy ja lubią.Zawsze tu tak duzo ludzi? - zapytałam.-No tak...świetnego i jakże skromnego - pokręciłam lekko głowa.