[Amelia Jones]

-Wiem.. - wyszczerzyłem sie po czym odwzajemniałem równie namietnie jej pocąłunki.I ja jej dam ze on sie skazi.nie zamierza przeleciec żądnej innej brazylijki.Nie jak jest tu z nią Az taki cham nie jest zniego.. tak wiec racja jemu juz sama mysl o tym co beda tu robic wystarczyła by go pdniecić dlatego tez spiesząc się nieco w końcu chwuciłem ją, obróciłem do siebie tyłem po czym odchyliłem jej majteczki i wszedłemw nią od razu sie syzbko w niej poruszająć.I starając sie byc w miare cicho

[Infinity]

- nie! - pisnęła i szybko zasłoniła sobie usta.
- Kev - jęknęła wybita z tropu bo kurde nie tak miało być!! ale jego strata, już mu nie obciągnie żałuj! sfochała się, ale nie na długo bo jak tu nie być z nim szczęśliwym? Było strasznie...niewygodnie w tej przymierzalni więc mimo, że powinna sie pochylić dla jego wygody to przylgnęła do ściany. Dobrze, że miała koturny, przynajmniej była na odpowiedniej wysokości. Miała cholernego stresa, serce waliło jej nie dość, że z podniecenia i wysiłku to jeszcze ze strachu, że ich nakryją.

[Amelia Jones]

Cóz..kazała mu sie spieszyć więć..zaczął działać.Ale spokojnie jest jeszcze winda tam sie zatrzymają wiec bedzie czasu wiecej to mu obciagnie....i kazdy bedzie happy xD A on szczególnie haha. Poruszałem sie płynnie, ustami całowałem jej szyjkę..byłem nieco zgrzany by było gorąco no i jeszcze nte pospiech ale...sam fakt, ze za drzwimi chodizło pełno ludzi..ba! nawet moze ktos czekał w klejnce tu..bardzo go jarało[/color
/ide dobranoc :*

[Infinity]

Nie! Za późno ;p póki sie nie umyje nie ma loda. Wgl jakiego zawału dostała jak ktoś zapukał w drzwi. Jej oczy szybko się powiększyły, a serce prawie wypadło.
- ocupado! - krzyknęła i spojrzała na chłopaka
- Kevin - jęknęła błagalnie w stylu "zaraz nas znajdą! zrób coś" Wzięła jedną z jego dłoni i położyła na swojej łechtaczce. Jeśli mają dotrzeć na szczyty, to musi sprawić by nie myślała o tej kolejce za drzwiami.

[Amelia Jones]

ZAsmiałem sie lekko jak usłyszałem puknie.-ZAjęte! - powiedziałam tlyko głosniej starając się nie wybuchnąc smiechem.A niech se czekają...ale smiesznie będzie jak wyjdą stąd oboje xD
tak więc w sumie mimo wszystk fakt..trzebabyło sie nieco pospiszyć.ZAcząłem pieścić jej guziczek ręką do tego mocno w nią wchodząć.Mnie wiele nie trzebabyło...czułem, że zaraz dojdę ale czekałem na nią

[Infinity]

było en kapelusz zabrać, to by się nim zakryła wychodząc z przymierzalni xD Zacisnęła piąstki i doszła w ciszy
- już - mruknęła cicho, ale zadowolona, że się spięli.
- to chyba zdecydowanie nie miejsce dla mnie - westchnęła ogarniając się. No bo nie wygodnie, musi być uważna, żeby nie zdradzić co robią no i nie ma w tym intymności i spokoju...
- szkoda, że sukienka nie w moim rozmiarze - zaśmiała się delikatnie

[Amelia Jones]

W takim razie i on doszedł starając sie nie hałasować..Ogarnąłem się by nie było.-No szkoda - otworzyłem drzwi do przymierzalni i wyszlismy razem.Starałem sie głupio nie usmiechac ale usmiech sam zagościł na mojej twarzy.Ludzie dziwnie na nas prztrzyli ale co tam.-Wexmierz inny rozmiar:)

[Infinity]

Roześmiała się na jego słowa i pokręciła głową
- no tak, w przymierzalni byłeś po to by mi pomóc się w nią wbić...ale nie udało się - wzruszyła ramionami. Wyszli ze sklepu
- chodź, zjemy coś...przy Tobie robie się głodna - chwyciła go za rękę i objęła ją, a później cmoknęła go w policzek i obróciła się dookoła swojej osi wskazując mu kierunek z jakąś knajpką z jedzeniem

[Amelia Jones]

-jhasne..możemy zjeśc coś w końcu porządnego.. - pokiwałem gowa i ruszylismy w kierunku knajpy.-Oj..nie musiałaś tak mówic co tam niby roblismy..wyszło chyba nieco sztucznie - zaśmiałem sie glośno.Niemniej jednak...mnie tam sie podobało - powiedziałem sciskając jej rączkę mocniej by mi czasem nie uciekła

[Infinity]

- wiesz, tutaj tylko sprzedawcy znają angielski- w sumie to głównie bo nie wiadomo czy ktoś się nie uczył,ale na bank nie te kobiety co całe dnie spędzają w sklepach na wyprzedażach. Doszli do jakiejś budki. Zamówiła sobie kebaba z falaflami. Nie lubiła jeść na mieście bo nie miała pewności co do składników, ale to akurat było wege.
- chcesz wieczorem iść na imprezę? - zapytała. W sumie mogli robić co by tylko chcieli. Daleko na impreze nie mieli, a mogli zrobić grilla w domku...

[Amelia Jones]

_no tak..zapominam sie, że tu całkiem inny kraj.Ba! inny kontynent - zasmiałem sie i wziałem sobie normalnego kebaba z podwójną porcją miesa jeszcze.ZApłaciłem za nas i ruszylismy deptakiem dalej.-jsne..mozna zacząc w domku..a potem sie przeniesc na miasto - pokiałem głowa.-Myslsiz, że Jamie dzis przyjedzie?

[Infinity]

moja mina na podwójnego mięsnego = -_- ...dzięki! a ona potem go całuje...ehh
- w sumie nie tak bardzo daleko, a jednak - Amieryka to Amieryka...a że inna ;p to już nie ważne.
- fajnie by było, jestem ciekawa kogo przywiezie ze sobą - byłoby pewnie weselej, no i chciała już żeby się poznali :3 bo ona głupia nie wie, że się znają.
- to jak robimy grilla to potrzebne są zakupy - skręcili w alejkę z bazarkiem na którym była masa warzyw, owoców i ryb i mięsa ;c ale nie zabroni Kevinowi kupić trupa.

[Amelia Jones]

Phie! Ma ją w nosie.Nie ebdzie jadł liści jak królik czy cos. On tez ja piotem musi całowac po tych trawskach haha -Noo..skoro sie umówił to wypadało aby sie pojawił.Ne lubie ludzi co nie dotrzymują słowa - powiedziałem zajadając się.-Mnieam..pychota.Nie wiesz co tracisz Nez - doałem specjalnie do niej sie szeroko uśmiechając.-Hmm..no tak...czyli dla mnie jakas karkuweczka, kiełbasa....a dla ciebie?Pewnie jakies warzywa? - zapytałem.-No chyba,m że zjesz ze mną rybkę? - zapytałem

[Infinity]

no to nie będą się całować i po problemie ;p
- nie no, przyleci...tylko wiesz jak to jest z lotami. - więc nie wiadomo o której dotrze. Spojrzała na niego mrużąc oczka
- wiem co tracę, szkodliwy cholesterol, zachorowanie na raka, zawał serca... - wyszczerzyła się ślicznie.
- za to Ty tracisz zdrowie kochany - bo taka prawda. Popatrzyła na niego i przewracając oczyma jęknęła
- Kevin...- spojrzała na świeże karczochy, cukinie, bakłażana...była w raju :3 a właśnie! mam melona
- bierz co chcesz, ale do mojej diety się nie wtrącaj ok? - bo to jej niepodległość! strefa zakazana i ochronna, nie zmieni tego i już. To coś o co była w stanie walczyć.

[Amelia Jones]

No ja jej dam,że nie będą <nono>
-No jakoś nie znam nikogo kto by od kilku grilli czy kawałków miesa umarł więc...nie ma bata byś mnie przekonała abym tego nie jadł - powiedziałem.-jasne....jedz co chcesz.Albo i wczale nie jedz. - wzruszyłem ramionami.-To mże...ty zrób swoje zakupy ja swoje i spotkamy sie tu za 10 min? - zaproponowałem, skonczyłem jesc kebaba.Wyrzuciłem do kosza opakowanie