[Amelia Starwoodsen]

-Ależ oczywiście, że sie wyrobisz-powiedział z usmiechem-Takiego piekna nie trzeba poprawiać-dodał i delikatnie ją pocałował.

[Beth Carolls]

- hahaha. - zasmiala sie - Prosze Cie - klepnela go w brzuch - bo popadne w samozachwyt - spojrzala na niego. - Zamierzasz po mnie przyjechac na motorze? - zapytala

[Amelia Starwoodsen]

-O nie, nie. Tym razem przyjade samochodem-pokręcił głową i zaśmiał się kiedy klepnęła go w brzuch.
-Pogoda nie najlepsza, a na kolacje nie jeździ sie motocyklem-puściił jej oczko.

[Beth Carolls]

- Samochodem? - zdziwila sie - Nigdy Cie nie widzialam w samochodzie - dodala - no w taksowce tak ale nie w samochodzie gdzie sam prowadzisz - usmiechnela sie - Allanie Crossie zadziwiasz mnie - usmiechnela sie i zlozyla na jego ustach slodki pocalunek.

[Amelia Starwoodsen]

-Fakt...wole motory, jednak dwa czy trzy samochody też mam. Którymi rzadko co prawda jeżdżę, ale zawsze-powiedział rozbawiony.
-Mam nadzieję, że zadziwiam cię pozytywnie.

[Beth Carolls]

- Oczywiscie, ze pozytywnie - powiedziala - Nie zawsze ale jednak na moim koncie masz wiecej pozytywnych zaskoczen niz negatywnych - chodzilo jej o to ze dowiedziala sie ze morduje za pieniadze.
- Moge ci zadac pytanie? - zapytala.
- Powiedziales, ze mnie kochasz. Powiedzialbys mi to, gdybym nie odkryla tego kim jestes? - uniosla sie na swoich lokciach do gory aby lepiej go widziec. - I czy kiedys bys mi powiedzial to co robisz - pytala

[Amelia Starwoodsen]

-No tak...negatywy też we mnie są-pokiwał głową i zrobił trochę zabawną minę.
Uniósł brew ku górze słysząc jej pytanie.
-Powiedziałbym ci to. Zbierałem sie od jakegoś czasu...ale jakoś nie miałem odwagi...-odparł spokojnie usmiechając się do niej.
-Pewnie przeciągałbym to jak tylko możliwe...ale w końcu bym ci powiedział. Po prostu bałem sie, że kiedy dowiesz się prawdy...odwrócisz sie ode mnie...

[Beth Carolls]

- Bez negatywow czlowiek nie istnieje - powiedziala
- Rozumiem - spojrzala na niego - Faktycznie, wolalabym sie dowiedziec tego od ciebie niz od jakiegos swistku papieru ale rozumiem. - usmiechnela sie delikatnie. - Ciesze sie, ze nie ma jednak juz, mam nadzieje, miedzy nami tajemnic - powiedziala patrzac mu w oczy

[Amelia Starwoodsen]

-Wiem...ale na prawdę się bałem to powiedzieć. Ludzie przeważnie nie reagują w ten sposób kiedy dowiadują się czym się zajmuję.-odparł uśmiechając się do niej, po czym cmoknął ją w czubek nosa.
-I nie...nie mam więcej mrocznych tajemnic-dodał z lekkim rozbawienie.

[Beth Carolls]

- Dlatego tez powiedzialam ze rozumiem - powiedziala z usmiechem. - Choc wiedz ze bedzie mi trudno sie o ciebie nie martwic gdy nie bede wiedziala gdzie jestes - dodala, choc zabrzmialo to jakby byla psychiczna dziewczyna.
- Bardzo mnie w takim razie to cieszy - oznajmila

[Amelia Starwoodsen]

-Nie ma się o co martwić-pokręcił głową i uśmeichnął się do niej-Ale jeśli chcesz będę ci pisał jak będę miał robote...żebyś się nie martwiła gdzie jestem.-odparł spokojnie patrząc na nią.

[Beth Carolls]

- yyy..- spojrzala na niego - Nie wiem co jest gorsze. Wiedziec gdzie jestes i co robisz czy nie wiedziec - powiedziala do niego. - Sam wiec musisz zdecydowac - dodala.
-Czesto masz takie 'rzeczy' do zrobienia? - zapytala

[Amelia Starwoodsen]

Zaśmiał się pod nosem i pokręcił głową z rozbawieniem.
-No fakt..masz rację...-skinął głową nadal się lekko śmiejąc.
-Ostatnimi czasy nie za często. Z resztą jestem też wybredny...-wzruszył lekko ramionami.

[Beth Carolls]

-W takim razie mnie to cieszy - powiedziala podnoszac sie ponownie - Bo przez to, ze jestes wybredny i nie masz za duzo pracy bedziesz mial wiecej czasu dla mnie - dodala z ogromnym usmiechem patrzac mu w oczy. - A to sa fantastyczne wiesci - dodala

[Amelia Starwoodsen]

-Ależ oczywiście, że będę miał dla ciebie więcej czasu. Z resztą nie ważne czy będę pracował czy nie, zawsze będę miał dla ciebie czas-powiedział patrząc na nią z uśmiechem.
-No to co?-uniósł się lekko-Przyjadę po ciebie o 19, tak?