[Amelia Jones]

-Hej Wren - usmiechnęłam sie.-No, no, no..mój spich postanowił do nas dołączyć.. - wyszczrzyłam sie do Matta jak przyszedł.

[Matt Dawson]

-Cześć Wren.-podał mu rękę, bo nie widziałem jego posta xD
-W końcu wstałem, już nie mogłem spać.-uśmiechnął się lekko

[Savanah Spencer]

-hej Matt..widze, że to to jak Sky..spiochy dwa - zasmiałam sie wesoło.
-Więc...zakładam,że chociaz wy wiecie o dzisiejszych urodzinach Shay? W restauracji? - zapytałam bo Sky nie wiedziała

[Lucas]

- Tak uściisnałem sobie reke z Mattem i pewnie cos tam zamienilismy pare zdań po męsku na początku by nie było, że nie gadają wcale - no w sumie każdy na wakacjach lubi sobie pospać, zwłaszcza jak ma małe dziecko, które nie zawsze sypia w nocy - męska solidarnośc

[Amelia Jones]

-No przecież ja nic nie mówie.. - powiedziałam im.-Dziś rano zrobił nam pobódkę o 6 - zasmiałam się.-I tak..wiemy o urodzinach Shay...jakżebym mogła zapomniec - usmiechnęłam sie

[Matt Dawson]

-Właśnie, niespodziewana pobudka nie była zbyt miła.-zaśmiał się
-Ale na szczęście Melody zaspokoiła potrzeby małego.-uśmiechnął się obejmując żonkę ramieniem

[Savanah Spencer]

-Oj..biedactwa..trzeba było go nam podrzucić..my juz od dawna nie spimy - powiedziałam wesoło.-No ale...wszystkich nas to kiedyś czeka..wy będziecie mieli już z głowy.. - stwierdziłam fakt

[Lucas]

- Wy będziecie mieli wtedy gromadkę i będziemy tu przyjezdzać z brygadami dzieciaków i będzie gwarno jak na jakimś dworcy w wielkim mieście - zasmiałem się i sięgnałem po swoje piwko - w lodówce sa napoje jeśli chcecie

[Savanah Spencer]

-A skąd ty to wiesz Wren ile będa miec dzieci..juz ci sie gromadka marzy..- zasmiałam sie i szturchnęłam go.Potem zaczełam sie troszke bawic z maluchem.-Jak siew wczoraj bawiliscie Kochani? - zapytałam ich

[Matt Dawson]

-Myślę, że na jednym nie poprzestaniemy, ale na razie wystarczy nam ten brzdąc.-uśmiechnął się szerzej
-Wczoraj?No nie było źle, potańczyłem sobie z małym na dworze.-zaśmiał się

[Savanah Spencer]

-No to tak czy inaczej ile byście nie mieli to fajnie.. -powiedziałam z usmiechem.
-No to dobrze..mały od najmłodszych lat imprezuje..fajnych ma rodziców.. - zasmiałam się

[Lucas]

- Ano my sie bawilismy bardzo dobrze. Ness to tam miała nawet niezłe branie, ale grzecznie zajeła się jak nalezy swoim facetem, więc musieli się adoratorzy obejść smakiem - zażartowałem sobie.... Niemniej wiemy dobrze kto i jak dobrze kim sie zajał

[Amelia Jones]

-No tak..z pewnoscia Wren..masz po prostu szczęście, że zostala twoja panna przed imprezą.. - pusciłam mu oczko wrednie sie usmiecghając.-Ale fak..tez sie dobrze bawiłam..brakowało mi tego jak byłam w ciazy..

[Savanah Spencer]

-No tak..ma wielkie szczęście - powiedziałam wesoło smiejąc się ze słow Melody.Wrenowi puściłam oczko.-A ty moja droga spokojnie..jak mały nieco podrosnie to z pewnością sobie to wszystko odbijesz... - dodałam

[Lucas]

- Kto jak kto Mel ale Ty powinnaś wiedziec, że to ona ma większe szczęście - powiedziałewm i sie usmiechnałem do Mel a potem popatrzyłem na Ness - no ale ja na brak szczęścia także nie narzekam - i pusciłem oczko swojej gilr... - Impreza była udana, ale chyba te nasze Tree Hillowskie bywają fajniejsze... Może nie grywa sie na nich country, ale jest różnorodnie i każdy cos sobie znajdzie... A Wy musicie czasem pomyslec o wykorzystaniu rodziców chrzestnych małego lub wujków i ciocie i wyjść zaszaleć... nie tylko na imprezie całonocnej, przeciez i zwykły miły wieczór, jakaś randka sie przydaje - powiedziałem do Melody i Matta... Potem spojrzałem na zegarek - chyba czas sie zbierać ze słonka i szykować... pamietajcie punkt 18 zbieramy sie w domku Shay na lampkę szampana i życzenia czy cokolwiek sie ma a potem ruszamy wszyscy do restauracji... Tym razem wszyscy razem a nie grupkami...