[Matt Dawson]

-I tak nic nie rozumiesz prawda?-spojrzał na synka
-A ja za to mam ubaw.-zaśmiał się ciszej.
-Jasne, możemy tu chwilę zostać.Ciekawe jaka jest woda.-popatrzył się na strumień, wydawała mu się czysta.
-Weź na chwilkę małego.-podał Mel Chrisa i podszedł do strumyka przed wodospadem.Nabrał na ręce wody i upił kilka łyków, a później orzeźwił sobie twarz.Wrócił do Mel uśmiechnięty.
-Woda jest super.-stwierdził i wziął od niej z powrotem małego.

[Amelia Jones]

-jak nie rozumie..on jest geniuszem od pierwszego dnia na tym świecie.. - zasmiałam się.Bo wiadomo..oni mieli idealne dzieciątko.
-Noo powinna być czysta..w końcu tu gdzieś jesr żródło - powiedziałam biorąc małego na chwile i usiadłam sobie na trawce.Potem mu go oddałam..
-jest cudownie..spokój cisza...tego nam było trzeba.. - powiedziałam z usmiechem-A tyu jest pieknie - dodałam i zaczełam robić kilka fotek krajobrazowi a potem skupiłam sie na swoich chłopakach

[Matt Dawson]

-Masz rację.-powiedział i pocałował jej usteczka
-Spokój cisza i dwie osoby które kocham najbardziej na świecie.-przysunął się do Mel i trzymając Chrisa na jednej ręce przytulił do siebie żonę.

[Amelia Jones]

-Nooo lepiej byc nie mogło - odłozyłam aparat i połozyłam głowe na jego ramieniu.-trzeba korzystac zanim wrócimy do tej całej chałastry.. - zasmiałam się

[Matt Dawson]

-Zanim wyczerpią z nas ostatnie soki przyzwoitości.-dodał takim wyrazistym tonem głosu, a później się zaśmiał.Przekazał małego Mel i zabrał do niej aparat.Jedną ręką ją obejmował, a drugą zrobił całej trójce zdjęcie.

[Amelia Jones]

-ja nie wiem co ty od nich chcesz..to sami przyzwoici ludzie - zażartowałam śmiejąc sięgłośno a potem usmiechnęłam do zdjęcia xD

[Matt Dawson]

-Tak, tak, tłumacz se tłumacz.-zaśmiał się również i spojrzał w górę bo akurat jakiś ptaszek nad nimi przelatywał.latały też dookoła ważki różnych kolorów.

[Amelia Jones]

-A żebyś wiedział, że będę - powiedziałam ze smiechem.A skoro tam były ważki to byłam czujna bo nie znosiłam żądnych owadów więc jak tlyko jakas bliżej podleciała to ją odganiałam ręką
-Ile mamy jeszcze czasu? No wiesz..do wyjścia do klubu? - zapytałam bo zupełnie nie wiedziałam która godzina poza tmy, że już jest na bank popołudniu

[Matt Dawson]

-Zostaw ważki.-zaśmiał się patrząc jak je odgania, w końcu były takie ładne i fajne
-Chyba powinniśmy się powoli zbierać.-stwierdził po tym jak zerknął na zegarek.
-Jest prawie czternasta, zanim wrócimy będzie po piętnastej.-wyciągnął z plecaka batonika.
-Masz bo bym zapomniał.-zaśmiał się i wyciągnął drugiego dla siebie

[Amelia Jones]

-Ale one są...takie wielkie - zaprotestowałam po czym wzięłam batonika.
-Dzieki..jak widze przygotowany na wszystko.
No ale aby nie było, że oni jedzą a mały głoduje to uznajmy, że jego tez najpierw jeszcze w międzyczasie nakarmiłam a potem się zebraliśmy i ruszyliśmy w droge powrotną.
-Trzeba powiedzieć reszcie jakie tu fajne miejsce - powiedziałam z uśmiechem.Znów niosłam małego a Matt zajmował się mapą

[Matt Dawson]

-Nie gadaj tylko jedz.-powiedział stanowczo nawet nie chcąc słyszeć odmowy xD
-Przyzwyczajenie.-wzruszył lekko ramionami
-Może się ich kiedyś zabierze, dobre miejsce na piknik.-stwierdził wesoło

[Amelia Jones]

-Nooo..byłoby super...poza tym..jak inni nie będa chwili iśc zawsze wyciągnę Shay..jej teraz trzeba czegosna odwrócenie uwagi - powiedziałam no i sobie tka szlismy, i szlismy rmozmawiając o pierdołachw sumie.Az w końcu dotarlismy do dziedzińca i poslzismy sie przygotowac na imprezke do domku bo reszta chyba juz poszła :p

[Brooke Davis]

No i wyszliśmy z domu , pewnie szliśmy przez lasek w stronę centrum.
-liczę na to , że byś mnie zaskoczył Kyle -powiedziałam z uśmiechem na twarzy.
-wiesz nie każdy facet umie gotować , dlatego chętnie spróbuję coś zrobionego przez Ciebie -szliśmy sobie spacerkiem.

[Joel Goran]

- Nie każdy facet tez musi sobie radzić są by jakos zyc. Owszem czasem fajnie jest poleniuchować i lecieć na pizzy ale ileż można - wyjaśnił
- no to będziesz miała tu okazje. Może na kolacje zjemy cos grillowanego?? - spytal bo widział na ganku przy domku grilla prostokątnego wiec warto skorzystac

[Brooke Davis]

-możemy zjeść na kolację grilla -powiedziałam i złapałam Kyle`aa za rękę szliśmy sobie spacerkiem przez lasek.
-mam nadzieje tylko , że się nie zgubimy i dojdziemy do centrum przez ten lasek -zaśmiałam się.