[Emily Johnson]

***

[Emily Johnson]

Weszliśmy z Fel do kuchni, rzuciłem moją marynarkę na krzesło i podwinąłem rękawy koszuli, nie wyglądałem zbyt wytwornie..
-Więc jakieś specjalne życzenia, czy mam sam zaserwować specjalnosc zakładu?

[Josephine Morgan]

Usiadłam sobie przy wyspie i patrzyłam na Christiana....-możesz przygotować specjalność zakładu-powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego....-powiesz mi dlaczego chciałeś mnie widzieć ?-spytałam trochę niepewnie , ale chciałam sobie z nim wszystko wyjaśnić.

[Emily Johnson]

No to zabrałem się za tworzenie naleśników ze świezymi owocami i bitą śmietaną.. Spojrzałem na nią, nie wiedziałem, czemu o to pyta..
-Chciałem Cię przeprosić za wczorajszy dzień.. Zachowałem się jak kretyn..-powiedziałem..

[Josephine Morgan]

-chcę , żeby było jak dawniej Christianie -powiedziałam i spojrzałam w jego oczy....-ja też przepraszam , nie powinnam się tak zachowywać-powiedziałam i zaczęłam bawić się czymś co leżało na blacie.
-chciałam Cię prosić , żebyś się tak do mnie nie zakradał , wystraszyłeś mnie bardzo -powiedziałam szczerze

[Emily Johnson]

Spojrzałem na nią i ucieszyłem się bardzo, że to powiedziała..
-Dzięki Bogu..-powiedziałem z ulgą..-Już myślałem, że mnie zostawisz..-spojrzałem w jej oczka, podchodząc bliżej..
-Ja tez tego chcę..-powiedziałem i uśmiechnąłem się do niej..-Jesteś dla mnie najważniejsza i naprawdę jesteś moim najlepszym przyjacielem..
-Więc nie będę tego robił więcej, słowo harcerza..-powiedziałem i wróciłem do robienia śniadania.

[Josephine Morgan]

Uśmiechnęłam się do niego...-no ja myślę , bo następnym razem będę spała ze strzelbą i to może Ci się nie spodobać -zaśmiałam się.
-musisz być ostrożniejszy , panie Grey-powiedziałam i patrzyłam na niego....-mam nadzieje , że nie mówiłam głupot przez sen -powiedziałam i słodko się do niego uśmiechnęłam, poprawiłam swoje okulary , które zsuwały mi się z nosa.

[Emily Johnson]

-Dobrze, nie będę Ci się wkradał do łóżka..-powiedziałem i spojrzałem na nią, zaśmiałem się lekko..
-Grozisz mi, Steele..-powiedziałem i wycelowałem w nią palcem..-Nie podoba mi się to..-powiedziałem i zmarszczyłem brwi, a potem się zaśmiałem się lekko.
-Nic nie mówiłaś.. Chyba.. Nie wiem.. Przecież spałem.. -powiedziałem..
-A co mogłabyś powiedzieć?

[Josephine Morgan]

-jasne , że Ci grożę , no wiesz zawsze mogłam wyjawić swoj plan , że chce Cię oskubać i zabić więc wiesz wolę się upewnić czy nic takiego nie powiedziałam-spojrzałam na niego z powagą ,a po dłuższej chwili wybuchnęłam śmiechem.
-nie martw się nie zakochałam się w Tobie jeśli to byś chciał usłyszeć-powiedziałam i wytknęłam mu język.

[Emily Johnson]

-To akurat nie byłoby trudne..-powiedziałem i spojrzałem na nią..-W szczególności, że jesteś moją jedyną ochroną przed żłym światem.. Możesz zrobić wszystko..-zaśmiałem się.
-Szkoda..-powiedziałem..-Bo już miałem nadzieję..-puściłem jej oczko, żartując sobie.

[Josephine Morgan]

-nie wytrzymał byś ze mną za długo -powiedziałam i zaśmiałam się....-jestem głodna panie Grey-powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego.
-nie martw się nie pozwolę Cię skrzywdzić -powiedziałam całkowicie szczerze.

[Emily Johnson]

-Skąd wiesz?-zapytałem z uśmiechem i zacząłem smażyć naleśniki, a gdy już to zrobiłem, poukładałem je na talerzu i przyozdobiłem owocami i nałożyłem bitej śmietany na jej talerz, na wierzch listek mięty.. Postawiłem przed nią talerz..
-Smacznego, panno Steele.-powiedziałem i zrobiłem dla siebie tez taki talerz, usiadłem na przeciwko niej i zacząłem jeść.

[Josephine Morgan]

-jestem typem samotnika -powiedziałam i zaczęłam jeść śniadanie...-pyszne-uśmiechnęłam się do niego.
-smacznego panie Grey-powiedziałam i zajadałam sobie owoce....-nie kłóćmy się już nigdy więcej -powiedziałam i spojrzałam w jego oczy , które czasami mnie onieśmielały i przytłaczały.

[Emily Johnson]

-Ja chyba też..-powiedziałem i spojrzałem na nią, uniosłem brew do góry.. -Cieszę się, że smakują.-powiedziałem, nalałem jej soku pomarańczowego, a w filiżance podałem jej świeżo zaparzoną kawę..
-Okej, nie róbmy tego..-powiedziałem i wyciągnąłem do niej rękę, wystawiając do niej malutkiego paluszka i zginając go..-Obiecuję..-powiedziałem.

[Josephine Morgan]

Zrobiłam to samo co Christian z paluszkiem....-dobrze to słyszeć -uśmiechnęłam się do niego.
-nie musisz tak o mnie dbać -powiedziałam i napiłam się kawy, tego mi było trzeba. Zdecydowanie lepiej poczułam sie po prysznicu , ale teraz to już całkowicie dobrze się poczułam.
-nie pracuje pan dzisiaj?-spytałam i zajadałam sobie bitą śmietanę z owocami. Wzięłam sobie opuszkę z bitą smiertaną i nalałam sobie trochę jeszcze na talerzyk