[Brooke Davis]

-w sumie to zawsze chcę Cię zbałamucić nie tylko poza miastem -zaśmiał się
-to co zbieramy się , po drodze kupimy jakieś jedzenie i zaszyjemy się w pokoju hotelowym -puścił jej oczko

[Emily Johnson]

Zaśmiała się..
-To bardzo dobrze.. - powiedziała i pocałowała go czule.. A potem owszem poszli się przebrać ogarnęli i pojechali na zakupy a potem do motelu xD

[Savanah Spencer]

Przyjechal na siłke.Był zły..smutny..rozdraznony..wszyskto an raz! Przywitał si tam z ludźmi a potem sie przebrął i poszeł powlaic w worek na poczaterk a potem powyciskac ciezary

[Justine Devoux]

Przyjechał do kumpla na siłkę, przebrał się i przylazł..
-Hej.. -powiedział i podał mu rękę..
-Jak tam? -zapytał i spojrzał na niego..
-Maze siedzi u nas... -powiedział.

[Savanah Spencer]

-No czesc - podał mu reke i siadl na ławeczce odkladajac ciezary poki co.
-No tak sadzilem..czyli juz wiesz?Ze sie nie dogadamy.. - westchnal

[Justine Devoux]

- No mówiła.. Przykro mi stary.. - powiedział i siadł koło niego i poklepał go po ramieniu..
-Miałem nadzieję że jakoś to ogarnięcie.. - powiedział szczerze i pokręcił głową.. No bo co. Szkoda.

[Savanah Spencer]

-Ja tez..kocham ja ale na dziecko sie nie pisalem..ja pierdole..tmy bardziej na takie z zaskoczenia.. -pwiedzial Charlie.
-Wiesz..no stalo sie..bede n anie lozyl ale.. - westchnal

[Justine Devoux]

Spojrzał na kumpla..
-Wiem o tym.. - powiedział i westchnął.. - Tylko pomyśl sobie ze ona też nie i że jest tak samo zaskoczona i tak samo się boi jak ty.. - powiedział spokojnie. Nie chciał na niego naciskać..
-Myślę że bardziej chciałaby żebyś po prostu był przy niej niż dawał kasę.. Co jak co.. Ma jej pewnie więcej niż Ty.. - powiedział z rozbawieniem.

[Savanah Spencer]

-No to skoro sie boi..to podalem jej rozwiazanie..wiem ze jest..okropne ale..no nie bed eudawal ze sie z teog cisze i robic cos na sile..nie chce patrzec wiesz..na to dziekco i by mi przypominalo albo by idzialo ze ejst przeze mnie..niechciane - dodal

[Justine Devoux]

- Wiem o co chodzi, stary.. Serio.. Kumam.. Ale no.. Nie wiem.. - powiedział i przeczesał dłonią włosy..
-Nie ma co się zmuszać.. - powiedział.. Bo tym bardziej bez sensu..

[Savanah Spencer]

-Dzieki..po prostu..zycie jest eh..chujowe i tyle - powiedzial .
-nie wiem czy ode mnie ebdzie chciala jakakolwiek pomoc itp ale..jakby co..wiecie..mam nadzieje ze maz emoze na was liczyc co? - zpaytal

[Justine Devoux]

- Ej. Nie mów tak.. Gorsze rzeczy się zdarzają.. - powiedział dk kumpla..
-Jasne że może.. Oczywiście.. Bez dwóch zdań.. - powiedział do kumpla miło..-Savi jej zaproponowała żeby u nas pomieszkała.. No i.. Jest cięta na ciebie.. - powiedział..
-Chodź.. Potrzymam worek jak będziesz nawalał a potem idziemy na piwo.

[Savanah Spencer]

-Wiem ale po prostu..jedna tak popieprzona rzecz a potrafi ci całe zycie rzpeiprzyc - mrunknal zły.Oj tak..tera zobwinia to dziecko o rozstanie ;p
-Super..dzieki - usmiechnal sie.-taa..nie dziwie sie..cud, że ejszcze t ysie mozesz z emna widzied - zasmial sie gorzko a potem skinal glowa i poszli do worka.Oj tak..musil sie wyladowac a to byl dobry sposob

[Justine Devoux]

- Śmiem twierdzić że to nie rzecz.. Ale no mów jak chcesz.. Ulżyj sobie. - powiedział i poszli do tego worka..
-Co to za tekst w ogóle.. Wiadomo że laski na ciebie są złe.. Ale na mnie zawsze możesz liczyć.. - powiedział.. W końcu przyjaźnili się dłużej niż mieli dupy xD

[Savanah Spencer]

-Oj nie czepiaj sie słow..mowilem o sytuacji.. - mruknął.
-No niby tak ale no..w koncu to zona..a nie jakis kumpel - powiedzial usmiechajac sie lekko.
A potem juz nawala w worek i to konkrertnie..musial spuscic nieco pary.Wiec z polgodzinki zeszlo okolo.
-Eh..dobra..chyba mi nieco lepiej..neico..mozna isc nie wiem..zjesc..wypic..cokolwiek..bo szczerze..srednio mi sie chce wracac do domu - dodal