[Joel Goran]

- no co jak co stać nas na to by nie martwic się brakiem paliwa... - uśmiechnął się do niej
- jutro możemy, jak nadadzą się warunki, trochę pozeglowac na wietrze - powiedział...
- razem przycumujemy, za wiele roboty tam nie będzie

[Justine Devoux]

-No dobra, to w takim razie mów mi co mam robić..-uśmiechnęła się do niego szeroko i popłynęli już w stronę portu, w którym mieli zacumować. Pewnie Joel jej ładnie wytłumaczył, co i jak i potem już udało się im prosto zaparkować łódź.
-Okej, to co? Lecimy na miasto? -zaśmiała się, bo to raczej nie miasto a jakaś wioska rybacka xD

[Joel Goran]

Zatoka portowa Ale jak jest port to są i knajpki w porcie by zarabiać na "turystach"
Najpierw dobie zjedli więc jakiś obiadek w tym porcie...
- nie wiem jakie atrakcje tu są lub czy w ogóle są ale w najgorszym wypadku czeka nas spacer we dwoje

[Justine Devoux]

- No to w najgorszym wypadku będziemy chodzić.. - zaśmiała się i spojrzała na niego z uśmiechem.
No i skoro już zjedli to sobie poszli pochodzić..
-troche mi świat faluje..-powiedziala śmiejąc się.

[Joel Goran]

No więc spacerowali s udając atrakcji
- buja na lądzie?? No to ładne kwiatki - zaśmiał się cwaniak jeden ale objął ja sobie
- Tak będzie mniej bujalo... albo będziemy bujać się oboje

[Justine Devoux]

- Proszę się ze mnie nie nabijać...-powiedziala..-Nie jestem przyzwyczajona do takich fal na lądzie.. - puściła mu oczko.
-Ooo od razu lepiej.. - uśmiechnęła się miło.

[Joel Goran]

- nikt tu się z Ciebie nie nabija... jesteś lądowym ludkiem Ale okielznasztez i wode i fale - uśmiechnął się słodko i szli spacerkiem tacy objęci
- nocujemy tutaj na łodzi czy wolisz płynąć i nocować gdzieś w hotelu??

[Justine Devoux]

- No może mi się w końcu uda.. Na razie to chyba będzie walka z falami na lądzie.. - zaśmiała się.
-Nie.. Nocujemy na łódce.. Myślę że będzie to ciekawe doświadczenie.. - powiedziała i cmoknela go i jeszcze spacerowali a potem wrócili już na łódkę.

[Joel Goran]

- powiedzmy że ta walka już z góry jest wygrana - no bo na lądzie fal nie ma...
- fakt hotele to nasza codzienność, pora byś kosztowała czegoś innego - uśmiechnął się do niej i owszem wrócił i na łódź... ogarnął tam wszystko, że są dobrze przyjmowani i zabrał ten mostek by na Łódź od tak im nie weszli

[Justine Devoux]

- Dokładnie.. - uśmiechnęła się i tam mu ci nieco pomogła a potem już poszli pod pokład..
-W takim miejscu się jeszcze nie pieprzylam z nikim.. - zaśmiała się i puściła mu oczko. A potem rozebrała się do naga i położyła na łóżku, patrząc na niego z uśmiechem.
-Czekam na ciebie.. - powiedziała. I cóż jak przyszedł do niej to sobie kleknela przed nim i zaczęła go rozbierać.

[Joel Goran]

Pomógł jej z ubraniami i gdy już nie miał koszuli to ja pchnął na plecy i gdy zdjął resztę dołączył do niej znajdując się nad nią... zachlannie pocałował jej usta i nałożył jej jedna nogę sobie na biodro...
- nie musimy się spieszyć... - szepnal A potem dodał przy jej uchu
- rżnąć Cię będę później... - puścił jej oczko z uśmiechem...

[Justine Devoux]

Zaśmiała się i spojrzała w jego oczy.
-A teraz co będziesz robił? - zapytała i pocałowała go czule. Przejechała dłońmi po jego ramionach i uśmiechnęła się.. Otarla się cipka o jego chuja delikatnie.
-teraz będzie czule? - zapytała z uśmiechem.. - i spokojnie?

[Joel Goran]

- Teraz, spróbujemy nie bujać łodzią jak szaleni - uśmiechnął się i ja pocałował namiętnie...
- tak najpierw będzie czule A potem zaszalejemy... - uśmiechnął się do niej
- wiesz jak to jest małżeństwo trzeba odpowiednio uczcić... A gdy już będzie można lecimy na długi miesiąc miodowy

[Justine Devoux]

Uśmiechnęła się do niego szeroko.
-Z tobą to będzie i tak trudne zadanie. - powiedziała i odwzaejmnila namiętnie.
-Ale skoro taki jest plan to działamy.. - zaśmiała się j całowali się chwilę namiętnie.. Jego członek już chyba stał, gdy się tak o niego ocierala. A ona już była nakręcona..
-Joel. Proszę.. Weź mnie już.. - pocałowała go namiętnie i przejechała językiem po jego wardze.

[Joel Goran]

- dlatego tylko sprobujemy - zaśmiał się. Oczywiste było to że mu fiut sterczal sztywno
- nie uprawiasz sprawy moja piękna Żonko- pokrecil głowa A potem trochę się z nią droczyl by niespodziewanie zacząć się ostrzej poruszać... uniósł się do pionu i złapał w dłonie jej biodra i zaczął ja porządnie posuwac... tempo było szybkie A gdy dokładam klapsa było jeszcze ostrzej