[Marcos Quesada]

-to Ty jesteś boska Kochanie do tego jesteś moją żoną i nie zabraknie Ci nigdy takiego seksu -powiedział pocałował jej usta przewalił ją na łóżko. Sam zaczął się w niej intensywnie poruszać

[Marina Cervantes]

Uśmiechnęła się do niego, a zaraz wylądowała pod nim..
-Ahhh, Marcos.. jesteś najlepszy...- wydyszała, oplotła go mocno nogami w pasie.. poruszała się w jego rytmie.

[Marcos Quesada]

-a Ty jesteś moja -powiedział z cwanym uśmieszkiem. Nie zwalniał ani na chwilę , zanurzał się w jej gorącej cipce. Poddał się temu , był napalony i spragniony swojej żonki po całym dniu. Sex był cudowny. Całował się z nią pieścił ustami jej ciało.

[Marina Cervantes]

Byli jak dobrze naoliwiona maszyna, seks wychodził im zawsze idealnie.. oboje nawrt szczytowali w końcu, by ostatecznie przytulić się do siebie..
-dawno nie byłam taka szczęśliwa.. - powiedziała do niego. Miziala go po głowie i włosach.

[Marcos Quesada]

-ciesze się Kochana Żono -powiedział i spojrzał na nią z uśmiechem
-uwielbiam Ciebie całą , a teraz już na zawsze jesteś moja -powiedział z dumą w głosie
-skoro był już ślub trzeba pomyśleć o podróży poślubnej -powiedział. Oni pewnie jutro wracali do Tree Hill bo już trochę w tej Hiszpanii siedzą.

[Marina Cervantes]

-Kochanie. Jak na razie to trochę bylismy w podróży przedślubnej.. więc musimy wrócić do pracy itp.. a poślubna zaplanujemy sobie może na zimę.. czy pozna jesień? - zaproponowała miło.

[Marcos Quesada]

-tak wiem, dlatego mówię że trzeba będzie o czymś pomyśleć , nie mówię , że już teraz , ale żeby był to jakiś fajny wypad-powiedział
-to prawda czas wracać do pracy i zarabiać hajs -zaśmiał się

[Marina Cervantes]

Uśmiechnęła się do niego..
-Nawet najgorsza praca będzie teraz fajna, bo będziesz do domku wracał do swojej kochanej żonki.. - powiedziała wesoło.
I co? Spędzili tutaj jeszcze trochę czasu, a potem spakowali sie, ruszyli na lotnisko i polecieli do TH.