[Josephine Morgan]

-to w takim razie ja jutro nie wrócę na noc , zostanę w mieście , a Ty się baw tylko chaty nie rozwal -zaśmiałam się.
-mam nadzieje , że nigdy jej nie będziesz miała -powiedziałam i spojrzałam na siostrę.

[Savanah Spencer]

-O, serio?Wow...dziśki Sis...Choc wiesz..jak coś to nie widze problemu..domj jest na tyle duzy, że i tak nie ebdziemy sobie przeskzadzać - dodała.
-Ja też.. - pokiwała głowa i napila sie winka.
-A swoja droga..ty masz cos na sumieniu?masz kartotekę? - zapytała ciekwa.Az tak siostry nie znała więc..kto wie xd

[Josephine Morgan]

-nie będę musiała jeździć w tą i z powrotem , a Ty się pobawisz -powiedziałam i kończyłam jeść kolację.
-chyba nie -powiedziałam i zaśmiałam się , zdecydowanie Zo nie musiała wiedzieć o tym czym się zajmowałam i jak bardzo było to nie legalne , ale takowej kartoteki nie miałam od tego mam pieniądze i świetnych prawników.

[Savanah Spencer]

-No to w takim razie dzieki..jesli oczywiście imprezka sie uda - powiedziala Zoey z uśmiechem.
-Nawet mandatu?A włąsnie..swoją drga..teraz bede miec 18tke to tak sobie pomyslałam, że wcale nie głupim pomysłem by byo abym dostała własne auto.Co ty na to? - zapytała szczerząc się.I tez kończyła jeść

[Josephine Morgan]

-nie mandatu też nie dostałam -zaśmiałam się i spojrzałam na siostrę.
-dobrze , dostaniesz samochód , wybierz tylko kolor i markę , złoży się zamówienie i jak wrócimy będziesz miała swój samochód-napiłam się wina.
-jeszcze jakieś życzenia ?

[Savanah Spencer]

-Hm...ale że serio?od tak..?Mówie i mam? - oj to teraz była lekko zszokowana w sumie.Happy ale zszokowana.
-Wow..dzieki De.Pomysle nad tym i dam ci znać - usmiechnęła sie szeroko.
-Tylko impreza...myslalam by zorbic ją w stadninie ale to jeszcze jest troch czasu do lipca - dodała

[Josephine Morgan]

-tak po prostu -powiedziałam i napiłam się wina
-nie jestem aż taka strasza Zoey jak ze mną rozmawiasz , to możesz sama się o tym przekonać -powiedziałam z uśmiechem na twarzy.
-jasne , daj znać kiedy będą urodziny to wtedy zamknę motel , żebyście się pomieścili -powiedziałam

[Savanah Spencer]

-Oj..czasem jestes straszna..ym bardziej kiedy cepiasz się..czepiałaś...Jamesa.. - powiedziała.Bo tego do tej pory nie rozumiała co ona miała do J xD
-Jasne..choc wiesz..raczej nie o pomieszczenie się tu bedzie chodziło a o to bysmy nie przeszadzali innym goscią całonocną imprezą - zasmiala sie i skonczyła jesc

[Josephine Morgan]

Ona nic do niego nie miała tylko on pyskował do De i podnosił jej ciśnienie za każdym razem kiedy na siebie wpadali więc to jego wina.
-na szczęscie już z nim nie jesteś więc w końcu trafisz na kogoś odpowiedniego dla siebie -powiedziałam i uśmiechnęłam się do siostry.
-koleś nigdy nie był Ciebie wart -puściłam jej oczko.
-wiesz jedno wiąże się z drugim , bo jak będą goście to nie będzie głośniej imprezy więc trzeba będzie zamknąć motel na jedną noc-powiedziałam do siostry i dopiłam winka. Poprosiłam o kolejną lampkę.

[Savanah Spencer]

Hahaha...no coż..to ciekawe co on miał do niej.Pewnie to samo xD
-Taaaa.... albo gorszego.Poza trym..ja wcale nie uważam, że on był nie odpowiedni - powiedziała.Oj no nadal liczyła, że moze sie zejdą aczkolwiek po ich ostatnim spotkaniu raczej powinna o tym zapomnieć..
-Taaa to ciekawe kto jest mnie wart.. - westchnęła i popijala sobie powoli winko swoje.
-No w sumie..niemniej super, że sie zgodzisz.. - uśmiechnęła sie.

[Josephine Morgan]

-jesteś jeszcze młoda więc będziesz miała jeszcze nie raz chłopaka, więc to nie jest prawdziwa miłość z Jamesem , tylko zauroczenie przeżyjesz -powiedziałam i uśmiechnęłam się.
-zobaczysz ile na studiach będziesz miała fajnych chłopaków-napiłam się wina.
-masz ochotę na deser?

[Savanah Spencer]

-Taaa..no pewnie tak..nemniej..nie powinnas sie tak otwarcie cieszyć kiedy twoja siostra cierpi De - pomachała jej palcem ale uśmiechnęła się.
-A w sumie to czmeu nie..jakies dobre lody z polewa i bitamietaną jak mają - powiedziała

[Josephine Morgan]

-jestem po prostu szczera , wolisz , żebym Cię okłamywała?-spytałam i poprosiłam kelnera. Zoey zamówiła sobie lody , a ja zamówiłam sobie tort bezowy. Kelner zabrał nasze puste talerze. Napiłam się wina.
-aż taka straszna chyba nie jestem , co siostra?-spytałam i uważnie patrzyłam na siostrę.

[Savanah Spencer]

-Hmm..w netktórych sprawach moglabys byc nieco delikatniejsza..wiem, że nigdy nie popierałas tego związku niemniej..troche wspólczuia nie było by takie złe - powiedziała Zo.
-Ale spoko..juz sie pozbierałam - dodała od razu i sie napiła wina.CHoc ne do końca sie pozbierała.Jak była a z nim to nie było tak łatwo..wiaodmo.
-CHyba nie..zalezy - zasmiala sie.

[Josephine Morgan]

-przecież Ci współczułam jak z nim zerwałaś , teraz minęło trochę czasu więc czas ruszyć do przodu -powiedziałam z uśmiechem.
-jak mówiłam , nie ten to będzie inny , a jestem pewna , że poznasz jeszcze wielu facetów na swojej drodze -powiedziałam do siostry. Po chwili dostaliśmy nasze deser.
-chcesz jesz wina?-spytałam