[Gość]

-o to możesz być pewna , a poza tym kierowca też jest Twój -powiedziałem bo taka była prawda. Wiedziałam , że spora część kasy należy do Zo , ale wolałam , żeby dowiedziała się o tym w wieku 21 lat.
-chyba musimy ze sobą wytrzymać , w końcu mieszkamy razem , a trzeba by było się lepiej poznac co ?

[Savanah Spencer]

-Mój? No coś ty? Czyli, że co? Mogę sobie do niego wydzwaniac o każdej porze dnia i nocy by mnie gdzieś zawiózł lub przywiózł z imprezy? - byłam nieco zaskoczona. No bo Zo nie wiedziała o tej całej kasie należącej do niej. Zawsze myślała, że to De ją utrzymuję itp więc, że kiedrowca jest jej. Jako taki z jakimiś jej interesami powiązany. Biznesowy a nie taki..ogólny xD
-Nie no. Jasne..ja jestem za.Choć nie sądziłam, że chcesz tak dobrowolnie kiedykolwiek ze mną spędziec coś więcej czasu. To miłe...jak na ciebie -powidziałam i sie wyszczerzyłam do niej. Dokończyłam sałatkę i pomyślałam, że jak De sie dowie co odwaliłam to żadnych wspólnych wakacji nie będzie xD

[Gość]

Kierowca , zawsze był dla wszystkich , ale tylko De korzystała z niego bo inni woleli jeździć sami , tu nie chodzi o kasę jaką Zo odziedziczyła.
-jasne , że tak ....przecież nie trzymam go na łańcuchu-powiedziałam i zaśmiałam się widząc minę siostry. Też zjadłam sałatkę.
-chcesz jakiś deser czy już idziemy do klubu ?-spytałam

[Savanah Spencer]

No to chyba Zo nikt nie uświadomił w tej kwestii kierowcy haha.Biedna..tak to by go chyba wykończyła ciągając wszędzie haha
-Nie no..trzeba dbac o linie.Zero deseru..dzisiaj - zasmiałam się.No i pewnie De zapłaciła a potem pojechałysmy do domu by sie wyszykować

[Savanah Spencer]

-Oj no okey okey..ale nie tak nie popędzaj..ja sobie to wszystko ułoze w głowiew swoim czasie.. - powiedziała i weszły do restauracji.Zajeły sobie stolik przy oknie pewnie jakis fajny i wzięły menu.

[Josephine Morgan]

Też wzięłam menu i usiadłam na przeciwko siostry.
-jasne , nie będę Cię naciskała -powiedziałam i uśmiechnęłam się. Zamówiłam sobie czerwone wino.
-a Ty masz ochotę na coś do picia?

[Savanah Spencer]

-Dl mnie niech bedzie...biale winko..do ryby bedzie w sam raz..łosoś z dodatkami.. - powiedziała od razu zdecydowana.Lubiła tutaj jadać..mieli dobre jedzenie.
-A kiedy myslalaś leciec do tego Rio?Sierpień, lipiec? - zapytała

[Josephine Morgan]

Ja pewnie sobie coś wybrałam , jakąs sałatkę z kurczakiem i pieczonymi ziemniaczkami.
-wiesz nie myślałam jeszcze o tym , zobaczę jak wygląda sytuacja i czy dam radę się z tym uporać do czerwca , bo może pojedziemy w czerwcu zaraz po Twojej szkole -powiedziałam

[Savanah Spencer]

-Aha..no to w sumie tez może być i czerwiec...bo z Amber pewnie lipiec lub sierpien pojedziemy..o ile w ogóle.Wiesz..jeszcze musze z nia pogadac o tym - zaśmiała sie Zoey.oczywiście winko im przyniesli wczesniej więc się Zoey napiła łyczek.
-Ta restauracja nic a nic sie nie zmienia - powiedziala rozgladając się

[Josephine Morgan]

-macie w tym roku jeszcze wrzesień -powiedziałam i zaśmiałam się , bo nawet jak by szły na studia to dopiero od października.
-zrobicie jak zechcecie , a jak ja będę znała już termin to dam Ci znać co i jak -powiedziałam. Po chwili dostaliśmy nasze winko.

[Savanah Spencer]

-No wiem..czyli wręcz idealnie..można dlużej sie wakacjować - zaśmiała się Zoey.
-No i wiecej czasu na moje myslenie nad studiami - powiedziała.
-Poza tym..zawsze jak mi sie znudzi kierunek jakis to moge zaczac od nowa, nie? - wyszcerzyła się.
-Więc....jitro idziesz do formy tak? Czyli mam z pol dnia chate dla siebie? - zapytała

[Josephine Morgan]

-no jeśli chcesz marnować czas i zmieniac kierunki studiów to jasne -powiedziałam , mi osobiście by się nie chcialo , zaczynać od nowa studia.
-tak , jutro jadę do firmy więc możliwe , że w domu będę dopiero wieczorem , ale takim późnym -powiedziałam i dostaliśmy nasze jedzenie.
-smacznego-zabrałam się za kolację.
-a co chcesz zrobić imprezę?

[Savanah Spencer]

-Oj ja jeszcze ne powiedziałam, że bede zmieniać..ale ze jak coś jest taka opcja i tyle..i nigdy na nic nie jest za póxno - powiedziala.
-Smacznego De - i tez zabrała sie za swojego łososia.
-Noo w sumie myslałam by zaprosic kilka osób.jesli się zgodza i beda miec czas.. - pokiwała głową

[Josephine Morgan]

-jasne , przecież to też Twój dom , rób co chcesz tylko nie wpadaj w ręce policji , a będzie dobrze -powiedziałam i jadłam swoje danie , napiłam się wina i spojrzałam na siostrę.
-chcę jak najszybciej rozwiązać ten problem więc wolę posiedzieć dłużej w firmie i mieć to z głowy -powiedziałam zgodnie z prawdą.

[Savanah Spencer]

-Ej no..o co ty mnie posądzasz, sis? - wyszczerzyla się Zo.
-Co jak co ale karoteke mam czysta i jeszcze az takich klopotów ci nie sprawiłam więc..spokojnie - no choć zawsze moze byc ten pierwszy raz ale..nie planowała xD
-No jasne..tez bym tak to zorbiła niż codziennie tam slęczeć.. - dodała