[St.Berry]

- Postaram się go namówić choć nie obiecuję - odpowiedziała z uśmiechem a potem spojrzała na zegarek - A teraz wypada mi chyba wrócić do domu i przywitać rodziców - stwierdziła dopijając czekoladę.

[Savanah Spencer]

-No i pozdrów Wrena aby nie było, że o nim zapomniałam - puściłam jej ockzo.-No jasne.Nie będe cie zatrzymywać.tez mam co robić - powiedziałam po czym tez dopiłam swoją czekoladę, ubrałam sie i obie wyszłysmy po zapłaceniu.Każda poszła w swoją stronę

[Sasha]

Sokoli wzrok Sashy pozwolił mu na dostrzeżenie jednego wolnego stolika. Szybko podszedł do niego i odsunął krzesło dla Amelii. Po chwili oboje siedzili. On na przeciwko niej, tak że miał dobrą widoczność.
-Naprawdę pięknie wyglądasz.

[Amelia Starwoodsen]

Usiadła na krześle, które jej odsunął i uśmiechnęła się do niego z wdzięcznością.
-Dziękuję, to miłe, że tak myślisz. Szczerze powiedziawszy nie miałam bladego pojęcia jak sie ubrać...-powiedziała lekko zażenowana patrząc na chłopaka.

[Sasha]

-Jak dla mnie to mogłaś przyjść naga. -zmierzł ją wzrokiem mimowolnie zatrzymując się na jej biuście. Zarumienił się. Jej biust był IDEALNY. Doskanały, ale nie powie tego na głos. Oderwał się dopiero gdy przyszedł kelner.
-A więc Amelio? Na co masz ochotę? -uśmiechnął się do niej.

[Amelia Starwoodsen]

-Ja w to nie wątpię-puściła mu oczko i zaśmiała się cicho pod nosem.
Zawsze bawiło ją jacy faceci potrafią być bezpośredni.
-Hm...poproszę gorącą czekoladę z bitą śmietaną...i może do tego szarlotkę na ciepło z gałką lodów waniliowych-powiedziała lekko uśmiechając się do kelnera, który zapisywał jej zamówienie.

[Sasha]

- Dla mnie to samo. Dziękujemy bardzo. -kiwnął głową kelnerowi, który odszedł po chwili. Położył dłoń obok cukierniczki patrząc w oczy Amelii... bo może. Kto bogatemu zabroni? Mrugnął do niej.

[Amelia Starwoodsen]

-Mają tutaj na prawdę dobrą czekoladę...nie wspominając o ich szarlotce, no po prostu palce lizać-powiedziała kiwając lekko przy tym głową.
-No więc...jak ci minął dzień?-palnęła po chwili, bo nie miała bladego pojęcia o czym mogliby porozmawiać.
Po chwili zerknęła na jego dłoń obok cukierniczki. Może później, nie na początku, ale potem, czemu nie?

[Sasha]

Uśmiechnął się do niej lekko. W sumie to co mógł robić...?
-Przez większość dnia myślałem o Tobie. -Alex... wszystkie laski jego. Parsknął śmiechem ze swoich myśli.
-wy-wybacz.... mam czasem głupie myśli. -wyjaśnił gdy się trochę uspokoił.

[Amelia Starwoodsen]

-O mnie?-uniosła zaskoczona brwi ku górze, a po chwili niekontrolowanie się zarumieniła lekko.-Nie należę do osób jakoś specjalnie ciekawych-pokręciła głową starając się w ten sposób pozbyć tego irytującego rumieńca.
-Każdemu zdarzają się głupie myśli-dodała po chwili puszczając mu oczko.

[Sasha]

-Tak. O Tobie. -uśmiechnął się. Kelner w tym momencie przyniósł szarlotkę z lodami i gorącą czekoladę. Sasha dał mu napiwek. Specjalnie ułożył banknot tak, aby Amelia nie widziała nominału.
-Smacznego, Mia. -puścił jej oczko.

[Amelia Starwoodsen]

-W takim razie bardzo mi miło z tego powodu-powiedziała uśmiechając się do niego delikatnie, ale niezwykle uroczo.
-I wzajemnie Aleksandrze-dodała po chwili sięgając po widelczyk, by nabrać na niego kawałek ciasta-O jejuniu, jakie to pyszne-rozpłynęła się już po pierwszym kęsie.

[Sasha]

Uśmiechnął się gdy widział jak rozpływa się nad ciastem. Sam też postanowił spróbować. Rzeczywiście było dobre. Wspaniałe wręcz. Wziął kilka łyków czekolady po której zostały mu wąsy z bitej śmietany. Oczywiście nie zauważył tego.

[Amelia Starwoodsen]

Po chwili uniosła wzrok znad talerze i zaczęła się śmiać.
-Masz piękne wąsiki kocurku-powiedziała rozbawiona, po czym palcem starła mu te wąsiki, a bitą śmietanę, która została jej na palcu po prostu zjadła, robią to w bardzo dwuznaczny sposób.

[Sasha]

Przełknął głośno ślinę patrząc na nią. Zarumienił się lekko. Rozejrzał się po najbliższym otoczeniu. Wszyscy byli zajęci i nikt nie zwracał na nich uwagi. Zaczął ocierać swoją nogą o jej nogę. Wątpił czy ktoś w ogóle zajrzy pod ich stolik. Jak gdyby nigdy nic kontynuował jedzenie szarlotki.