[Milo]

[PROBLEMATOR]

Ojciec Mila dzięki swoim informatorom dowiedział się, że pomimo ostrzeżeń jakie przekazał Lois, jego syn nadal spotyka się z nią a nawet przeprowadził się do niej odstępując willę kuzynowi. Bardzo rozzłościło go zachowanie jego syna a nieposłuszeństwo tej dziewuchy doprowadzało go praktycznie do furii co miało odzwierciedlenie w jego stosunku do służby, ochrony i wszelkich "podwładnych"...
Postanowił coś z tym zrobić... uknuł spisek, dzięki któremu był pewien, że jego syn zerwie definitywnie kontakt z tą dziewczyną...

[PROBLEMATOR]

Samochód z Generałem i jego ludźmi zaparkował na podjeździe, wszyscy wysiedli i bez ani jednego słowa minęli kamerdynera i weszli do zameczku... Senior rodu Ventimigliów siedział akurat w stołowym i zajmował się jedzeniem obiadu, gdy zobaczył Generała wskazał ręka w kierunku swoich ludzi, którzy odrazu ustawili sie w pogotowiu do obrony swojego szefa....
Generał tez miał obok swoich ludzi, wiec powiedział do ojca Mila - Odeślij swoich ludzi to ja odeśle moich, to sprawa nie cierpiąca zwłoki i dość poufna...
Po długim oponowaniu zostali jednak sami a po ustaleniu o jaką sprawę chodzi przeszli do gabinety... Tam obaj omawiali wspólny plan rozdzielenia tej dwójki. Każdy z nich miał inny powód ku unieszczęśliwieniu młodych a cel był wspólny...
- Po tym Milo zniknie z życia Twojej córki i będziesz mógł z nią robić co chcesz... - powiedział na koniec senior Ventimiglia.

[PROBLEMATOR]

Gdy unuli plan rozdzielenia swoich dzieci Samuel pożegnał się wyszedł z domu wsiadł do swojego samochodu z kierowcą i swoimi ludźmi pojechali na lotnisko

[Milo]

Dojechałem do domu, zapłaciłem za kurs i wszdłem do środka. Służba była zdziwiona moim nagłym pojawieniem sie, zaczęli mi nadskakiwac ale powiedziałem, że chce widzieć się z ojcem. Dowiedziałem sie, że nie ma go więc poszedłem do jego gabinetu by tam na niego zaczekać...

[Lucas]

Dojechałem taksówka pod wielka rezydencje, wziałem bagaż i zapłaciłem za kust. Stanąłem przed tym ogromnym domem i aż mnie zatkało - Faktycznie Mila ojciec musi tu być niezłą szychą, skoro ma taką chałupę - powiedziałem do siebie i przeszedłem przez wielką brame gdzie od razu mnie zatrzymano. Wytłumaczyłem, że jestem znajomym Mila i chciałbym się z nim zobaczyć, bo wiem, że tutaj jest... Zostałem wprowadzony do wielkiego salonu, a gdy miałem tam zaczekać i służba zostawiła mnie samego zobaczyłem jak facet ze zdjęć zmierza w jakimś kierunku, zostawiłem tu bagaż i ruszyłem za nim...

[Milo]

Gdy tak tu siedziałem to przeglądałem rózne rzeczy ojca... zobaczyłem, że zlustrował dokładnie Lois a zwłaszcza jej ojca... Gdy tak długo się nie pojawiał usiadłem w fotelu w rgu gabinetu i dalej czekałem

[Lucas]

Szedłem za tym kolesiem długim korytarzem a w zasadzie patrzyłem gdzie idzie i w które drzwi wchodzi, gdy tam wszedł poszedłem w tym kierunku

[Milo]

Gdy zobaczyłem jak ojciec wszedł do gabinetu, wstałem i pchnałem go na jego biurko - Ty pierdo..... skur...... - krzyknąłem i rzuciłem sie na niego z pięściami. Wiedziałem, że jak dam mu czas na otrząśnięcie sie to może mi nieźle dowalić, dlatego działałem z zaskoczenia... - Musiałeś to zrobić, nie byłbyś sobą gdybyś nie zrujnował mi życia tak?? - mówiłem cały czas okładając go pięściami

[Lucas]

Usłyszałem hałas za drzwiami i wpadłem tam biegiem. Zobaczyłem Mila okładającego swojego ojca, odciągnąłem go od niego - Milo, przestań nie warto - powiedziałem...

[Milo]

- Clark nie wtrącaj sie - powiedziałem do niego i zmierzyłem go wzrokiem - To nie Twoja sprawa, wiec zostaw nas samych - dodałem i spojrzałem na ojca... Nic nie mówiłm czekając aż Clark wyjdzie

[Lucas]

Spojrzałem na niego - ale spokojnie, wyjdę ale jak tylko usłysze hałas to tu wrócę - powiedziałem i popatrzyłem na jego ojca jak ocierał twarz z krwi - będę zaraz za drzwiami

[Milo]

Popatrzyłem za nim jak wychodzi i wściekłym wzrokiem popatrzyłem na ojca
Ojciec wyprostował swoja wielka posturę i spojrzał na syna - to teraz z gorylem przyjeźdzasz?? Boisz sie stanąć ze mną twarzą w twarz?? Najpierw masz czelność przywozić tutaj tę latawicę a teraz tego frajera?? - powiedział nie szczędząc jak zawsze słów krytyki synowi
- Zamknij się, słyszysz?? Masz się zamknąć... - krzyknałem i podszedłem do niego patrząc w górę w jego oczy - Jak śmiałeś, jak śmiałeś zrujnować moje życie?? Kate Ci nie starczyła?? - pytałem go będąc wściekłym - Wstydzę się swojego pochodzenia, rozumiesz, brzydzę sie, że jesteś moim ojcem...
- Zrobiłem to by Ci pokazać z jaką szmatą sie związałes - powiedział senior myśląc, ze coś tym wskura
Przywaliłem mu w twarz z pięści - nie waż sie powiedzieć o niej złego słowa, rozumiesz... Jeszcze jedno słowo na jej temat a oberwiesz...

[Lucas]

Usłyszałem krzyki i wszedłem tam znowu... Gdy to zrobiłem zobaczyłem jak ojciec Mila odbezpiecza broń i mierzy w kierunku syna...
- Zabijesz swojego syna?? Tylko na tyle Cie stać?? Samą przemocą żyjesz?? - plotłem trzy po trzy by odwrócić jego uwage...

[Milo]

- Nie wtrącaj się gnoju - skierował pistolet w stronę Clarka - Nie pozwolę by ta dziewczyna urodziła Milowi dziecko, zrobię wszystko by ich rozdzielić a Tobie nic do tego - mówił patrząc i mierzą co cały czas w Kenta
Gdy na mnie nie patrzył rzuciłem sie na niego przewracajac go... niestety zdążył strzelic... nie wiedziałem co z Clarkiem, nie mogłem tego sprawdzić bo ojciec nadal trzymał broń w dłoni a nie mogłem pozwolić by strzelił znowu...
Po chwili znowu padł strzał, na szczęście tym razem pistolet wystrzelił pod wpływem szamotaniny i trafił w stary bezcenny dzban... Wyrwałem ojcu go z dłoni i stanałem mierząc do niego gdy on leżał nadal na podłodze...