[Savanah Spencer]

[Savanah Spencer]

Wszedł do kuchni i spojrzał do lodówki.Stwierdził, że zrobi sobie jajecznice na boczku i kawę.. A potem sobie jadł.. słuchając pewnie jakiegos radia

[Nicolette McCartney]

Gdy znalazła się w kuchni pozbyła wierzchniego odzienia zostając w samej sukience i szpilkach. Zaczęła wyjmować z torby produkty, którymi miała zamiar go skusić.

[Savanah Spencer]

Poszedl za nią.Oparl sie o framuge drzwi i patrzył na nią jak sie tam krzata w kuchni.
-Hmm..a cy Pani czasem za bardzo sie tu nie rządzi? - zapytał z powaga.Ale wiaodmo, że sobie żartował

[Nicolette McCartney]

- Ja tylko dbam o pana zadowolenie. Jednak jeżeli zechce pan się włączyć do mej pracy to zapraszam - powiedziała.
Obróciła się przodem do niego a następnie podeszła do jego osoby. Sięgnęła dłonią do jego dłoni.
- Tak więc chcesz mi pomóc ? - zapytała

[Savanah Spencer]

-Aaa czyli widze firma z usługami full wypas..faaajnie - usmiechnął sie a potem spojrzał na nią jak do niego podeszła.Zlapał ją za rekę.
-jasne ale..co ja miałbym robić, hm? ja to moge ewentualnie obejrzec i zjeśc te pyszności.. - puścił jej oczko i podeszli pewnie do stołu

[Nicolette McCartney]

-= Nasz klient, nasz pan. A zadowolenie klienta zawsze jest dla nas najważniejsze - powiedziała.
Uśmiechnęła się do niego nieco zaczepnie gdy znalazła się tuż przed nim. Spojrzała na jego twarz gdy złapał ją za rękę.
- Na pewno coś dla pana znajdziemy - powiedziała.
Gdy podeszli do stołu, stanęła za nim tak, że była jakby jego odbiciem. Kopią. Sięgnęła ponownie do jego dłoni, wcześniej podając mu nóż.
- Będę ciebie kierowała. Zobaczysz dasz radę. - powiedziała szeptem.
Zaczęła wraz z nim powoli kroić owoce na kawałki

[Savanah Spencer]

-Hmm..jane, że dam.jak tlyko powiesz co mam robić - no pokrił by sam ale skoro ona wolała tak to nie miał nic przeciwko.
-A swoją droga..co jemy? - zapytał.Bo wiedział, że na pewno nie tlyko owoce ale..nie wiedział co dokładnie z tymi owocami

[Nicolette McCartney]

- Spokojnie, spokojnie wszystko ci powiem - powiedziała do niego wesołym tonem głosu.
Przez pewną chwilę podczas, której kroili owoce milczała dopiero potem zabrała głos uśmiechając się do niego.
- Szaszłyki z owoców polane pyszną, płynną czekoladą. Włożone na pewną chwile do lodówki stężeją, tzn czekolada stężeje. Zapewniema smak jest wyborny - rzekła do niego.
Odsunęła się i zaczęła rozrabiać czekolade jemu pozostawiając owoce

[Savanah Spencer]

Okey.. - no wię kroił w milczeniu tez.Kiedy mu powiedziała jednak co robią usmiechnął się szeroko.
-Noooo wow.brzmi pysznie.I zapewnie takie bedzie..super..i prosty rpzepis - usmiechnął się.I dalej tam kroił owoce a potem jak skonczył zaczal je banijac na te długie wykałaczki

[Nicolette McCartney]

Zaśmiała się spoglądając na niego.
- Tak jest bardzo prosty. - powiedziała.
Podczas gdy on nabijał na te patyczki owoce ona dokańczała polewe z czekolady. Po chwili gdy była już gotowa podeszła do tych owoców.
- Zaczynamy - powiedziała.
Ostrożnie poukładała owoce na talerzu i ozdobiła wciąż płynną jeszcze czekoladą. Nie byłaby jednak sobą gdyby nie skusiła się na psote, żart. Już po chwili dorabiała jemu urocze wąsy z czekolady.
- Tego mi brakowało - stwierdziła

[Savanah Spencer]

No ok..oblewaj - powiedział i stanął z boku pozwalając je pracowac.pewnie se tam palucha zanurzył by spróbwac tej slodkosci.
-Pycha.. - powiedział a potem jak mu wąsy namalowała zasmiał sie.
-Znów zaczynasz.. -złapał jej buźke i pocałował mocno tak, że przy okajzi ubrudził jej twarz tez ta czekoladą ;p

[Nicolette McCartney]

- Jaki pan łaskawy. Och jakże jestem panu wdzięczna - powiedziała do niego.
Starała się mówić poważnie jednak już po chwili śmiała się do rozpuku. Na jego komentarz o walorach smakowych czekolady uśmiechnęła się.
- A zaczynam i co mi zrobisz ? - zapytała zaczepnie.
Nie miała zamiaru pozostać bierną tak więc już kilka sekund później odwzajemniła pocałunek. Jednak nie zrobiła tylko tego, podczas gdy go całowała ręką sięgnęła do czekolady i pacła nią w jego policzki

[Savanah Spencer]

-Wiesz co...szkoda czekolady...uspokój sie bo cie spore na kwasne jabłko - pomachał jej palcem i kelpnął ja lekko w tyłek.
-przy tobie czekolada jest nebezpieczna.....za chwile nam zabraknie do deseru.. - rozesmial się

[Nicolette McCartney]

- Taa i co jeszcze może ? - zapytała.
Uniosła nieco brwi do góry, lubiła go nieco prowokować. Przybierało to zazwyczaj ciekawe formy. Zachichotała gdy poczuła jego dłoń na swych pośladkach.
- No cóż ja tej czekolady widzę mnóstwo. Choćby tutaj.. - szepnęła.
Zbliżyła swe usta do jego policzka całując go w niego tam gdzie był umazany czekoladą..