[Lucas]

[Justine Devoux]

No a ja wieczorkiem przyszłam sobie do Trica, stanęłam za konsolą i puszczałam muzykę lub coś tam miksowałam sobie.

[Justine Devoux]

Stanęłam za konsolą, założyłam słuchawki i zaczęłam grać na żywo ostatni numer wieczoru.

[Justine Devoux]

Po kilku minutach skończyłam grać, rzuciłam pare słów do mikrofonu na pożegnanie, po czym wrzuciłam muzykę z klubowego laptopa i wróciłam na parkiet.

[Justine Devoux]

Stanęłam sobie za DJka, rozpakowałam swoją torbę z płytami, podłączyłam laptopa i zaczęłam grać jakieś kawałki do tańczenia.

[Justine Devoux]

Po jakimś czasie puszczania muzyki live włączyłam jakiegoś dłuższego seta i podeszłam sobie do baru, żeby wziąć jakiegoś drinka, bo mi w ustach zaschło..

[Justine Devoux]

Przyszłam z powrotem do DJki z drinkiem w ręku i zaczęłam miksować muzykę na żywo, założyłam sobie słuchawki i wkręciłam się w to co grałam.

[Justine Devoux]

Grałam tak w sumie do rana, a potem jak już się impreza skończyła, to spakowałam swój sprzęt do dużej troby i wyszłam z klubu, poszłam do domu.

[Justine Devoux]

podeszłam do stanowiska, zaczęłam się rozkładać z moim sprzętem. Przygotowywałam się na zmianę z innym djem.

[John Hemsworth]

Chris przyszedł sobie do Trica mając nadzieję, że spotka Becę. Na szczęście nie pomylił się i tylko, gdy wszedł zobaczył ją, gdy się rozstawiała. Był zajęta, więc pewnie nie zauważyła go, gdy podszedł.
-Zagrasz coś specjalnie dla mnie?-zapytał z uśmiechem. I miał nadzieję, że nie będzie to marsz pogrzebowy xD

[Justine Devoux]

Z przygotowań wyrwał mnie głos, oderwałam wzrok od moich płyt i spojrzałam na chłopaka. Od razu uśmiechnęłam się szeroko.
-Proszę, proszę, kogo to.moje oczy widzą. -Powiedziałam śmiejąc się i cmoknelam go w policzek. Miałam dobry humor wiec miał szczęście.
-Jak będziesz grzeczny to dostaniesz kawałek nawet z dedykacją - wyszczerzyłam się do niego.
-Co tu robisz?

[John Hemsworth]

-Cóż, ja widać mnie.-odpowiedział jak zwykle wielce pomocny.
-Ja zawsze jestem grzeczny, nie pamiętasz?-zapytał i puścił jej oczko
-Co? Hmm... pomyślmy. Przyszedłem wyrwać laski, a właściwie to jedną.-wzruszył niewinnie ramionami.

[Justine Devoux]

-Polemizowalabym z tym grzecznym, ale może. - Powiedziałam i zachichotalam lekko.
-Hmm, laski? -SSpojrzałam na niego uważnie, ale się poprawił wiec się uśmiechnęłam do niego. - skoro jedną to chyba wszystko ok. -Puściłam mu oczko.
-Co słychać? Dawno Cie nie widziałam.

[John Hemsworth]

-Znasz mnie bardzo dobrze więc wiesz, że jestem grzeczny kiedy trzeba.-puścił jej oczko również się trochę i tym razem poprawiając.
-Jedną, ale za to jaką.-wyszczerzył się szerzej
-Chyba nic nowego u mnie nie słychać.-w ogóle nie wiem co u niego słychać bo jeszcze nic nie wymyśliłem xD
-Dalej gram i staram się by mi karku nie skręcili.-wzruszył ramionami. W końcu był na napadzie, więc obrywał najbardziej ze wszystkich.

[Justine Devoux]

-I całe szczęście ze tylko wtedy. - Powiedziałam do niego i uśmiechnęłam się szeroko.
-Wiesz dobrze ze tej jednej wcale nie musisz wyrywać. -Spojrzałam na niego uważnie. Miałam do niego słabość, wiec taka prawda. Może ewentualnie musiał trochę mnie zmiekczyc...
-I co? Jesteś już najlepszy znowu? Kochają cie w drużynie jeszcze bardziej niż wcześniej? -zapytałam zapytałam, patrząc uważnie, chciałam wiedzieć czy mu się opłacił ten wyjazd.