[Poncho]

- Żeby została z ciebie plama na chodniku? Lepiej nie... można cie wykorzystać w 100 innych i lepszych sposobów- powiedział zacieszony,

[Maria]

-Ahhh no tak...ty tez nie chcesz mnie zdenerwowac...wiesz...pamietasz ostatnio, jak ci sie odplacilam -usmiechnela sie cwaniacko, bo wtedy go zmacala i nie mogl wytrzymać. Mogła to powtorzyć, żeby cierpiał.

[Poncho]

- Pamiętam, ale dzisiaj już bym ci nie odpuścił...- powiedział z uniesioną brewką.

[Maria]

-A co? Wzialbys mnie siła? Bo wiesz, ze sie bym nie dała -zasmiala sie i wrocila do lukania w monitor

[Poncho]

- Oczywiście, że wziąłbym cię... skoro mnie ksuisz to chcesz tego samego, tylko zgrywasz się i sprawdzasz moją anielską cierpliwość.

[Maria]

-Twoja anielska cierpliwosc? Oh ty aniołku -zasmiala sie z niego -Kusze cie? A myslalam ze tylko grzecznie pracuje...

[Poncho]

zaśmiał się.- Na pewno....już ja cię znam..

[Maria]

No to sie odwrociła do niego...wzieła jego twarz w dłonie i pocałowała w usta, tak jak potrafiła najlepiej. Z językiem i wczuciem, by wiedział jaka jest dobra. Chciala to zrobic skoro powiedzial, ze ze ja zna, bo na pewno tego sie nie spodziewał. Ale jak juz go tak całowała to jej sie mega goraco zrobiło. -Nie znasz mnie. Ide do toalety -powiedziala po pocalunku i uciekła by doszedł do siebie.

[Poncho]

no to najpierw oczywi scie mu się podobało i był zachwycony i odwzajemniał, no ale jak uciekła to nie miał wyboru i musiał na nią czekać i nie myślał, aby się ogarnąć.

[Maria]

Poszła do tej toalety by sama ochłoneła. -Uhhh...-patrzyla w lustro. -Czemu sie tak zachowuje? Nie powinnam ale chce...-westchnela. Od razu skorzystala z tolaety jak juz była:D No i wrocila do jego gabinetu. Usiadla jak gdyby nigdy nic na swoim krzesełku.

[Poncho]

no to skoro go zignorowała! to nie miał wyboru i się przesunął na krzesle do niej.- Jesteś bezczelna..- i ja złapał za buźkę i pocałował.

[Maria]

Sama też go złapała za buzke, bo lubiła sie tak droczyć. -Ty bardziej...-odpowiedziała odrywajac od niego usta by nie myslal ze teraz moze wszystko.

[Poncho]

- Wiem... i cholernie chce się z tobą kochać tu i teraz....- powiedział patrzac na nią.

[Maria]

Oczywiscie, ze ja podniecił i swieciły jej sie oczka, ale nie mogła. -Jesli tego chcesz...to musisz poczekać...za krótko sie znamy.

[Poncho]

- ja cie znam całe życie i tyle też na ciebie czekałem...