[Colton Grey]

[Amelia Jones]

No to sobie więc Kev z Vib przyszli tutaj..by nie siedzieć tak wewnątrz.
-No jasne, że tak..przyda sie w TH taki bar..czuje, że będzie tu zawsze ruch..dobry interes - powiedział Kev i odsunął krzesło Viv a jak siadła to sam sobie tez usiadł.
-Potem mozna cos zjeśc..zobaczymy jak se kucharz radzi - powiedzial

[Vivienne L. Jefferson]

-mam nadzieję, że kucharze radzą sobie świetnie bo ja uwielbiam dobrze zjeść-zaśmiałam sie. Siedziałam sobie wygodnie i rozglądałam się po lokalu z uśmiechem na twarzy.
-jak będzie ok to będziemy tu często przychodzić - powiedziałam do przyjaciela.

[Amelia Jones]

-No zauwazyłem..zawsze gotujesz takie pyszne obiady Viv..super - usmiechnął sie Kev i napił szampana.
-No..będzie można..poza tym nawet jesli jedzenie bedzie kiepskie to na drinki mozna wpadać..fajnie tak posiedziec w barze ale jednak na plazy na świżym powietrzu - tez sie oczywiście rozglądał..coraz więcej ludzi przychodzilo

[Vivienne L. Jefferson]

-to prawda , lubię patrzeć na ocean , dlatego jak wyjeżdżam gdzieś na wakacje w ciepłe kraje zawsze wynajmuję pokój z widokiem na wodę-powiedziałam i napiłam się szampana, który był całkiem niezły, a znałam się na tym trochę , bo lubiłam droższy alkohol.
-a Tobie jak się pracuje w takim małym miasteczku , macie sporo zamówień czy to zależy od pory roku czy jak to u was bywa ?

[Amelia Jones]

-A no racja..nawet jak trzeba dopłacic za taki pokój czasem to warto..choc ja raczej gustuje w lepszych apartamentach..niezaleznie od widoku - powiedzial Kev.
-A no w sumie to spokojnie.Ale na zlecenia nie narzekam..raz jest wiecej raz mniej..w sumie wiosna-jesien to wiecej..zimą raczej malo kto buduje czy coś..ale tez sie zdarzaja..na zarazie ima projekt awiosna roboty zaczynaja

[Vivienne L. Jefferson]

-możemy się wybrać na jakiś wyjazd do Ciepłych krajów jak będziesz miał więcej czasu , ja muszę dogadać się co do tego lokalu i czy będę miała miejsce gdzie pracować -powiedziałam i uśmiechnęłam się na samą myśl , lubiłam swoją pracę. Napiłam się szampana.
-a tu coraz więcej osób-zaśmiałam się i spojrzałam na tłumy przy barze.

[Amelia Jones]

-jasne..najpierw sobie załatw ty wszystko i jak będziesz wiedziała mniej więcej co i jak daj znac to ja sobie wezme urlop.NIe powinienem mieć z tym żadnych problemów - powiedzial kev i dopil szampana sobie.
-No i dobrze..choc..zamowić teraz coś w barze to masakra - zasmiał sie

[Vivienne L. Jefferson]

-możliwe , chyba że są sprawni to nie powinno być problemu -zaśmiałam się i napiłam się pysznego szampana.
-pewnie jutro będę wiedziała co i jak bo umówiłam się z właścicielem, mam nadzieje , że to nie jakiś dupek -zaśmiałam się

[Amelia Jones]

-No tak..rajca pokiwał jej głową.
-No to fajnie..ale w razie co to dzwon..a jak bedzie to jakis świr to od razu uciekaj - puścił jej ockzo.
-Ide do baru..co ci wziąc? - zapytał od razu.

[Vivienne L. Jefferson]

-w sumie możesz mi wziąć martini z oliwką -powiedziałam i spojrzałam z uśmiechem na przyjaciela.
-wiesz jak będzie to świr to , nie wiem czy uda mi się uciec , ale postaram się-zaśmiałam się i dopiłam szampana.

[Amelia Jones]

-Hmm..racja ale to nie wiem..miej mnie na szybki wybieraniu i w razie co dzwon czy cos..jak cie nie usłysze to przybedę..gdzie masz to spotkanie? - zapytał smiejąc się.
-Ok..zaraz..no niedługo wracam - powiedział i poszedł do brau

[Vivienne L. Jefferson]

-wiesz Kochany , nie mam pojęcia-powiedziałam bo nie pamiętałam oczywiście adresu , sporo się zmieniło w tym małym miasteczku.
-ok czekam , ale mam nadzieje , że nie będzie to wieczność-zaśmiałam sie. Czekałam sobie na Kevina.

[Amelia Jones]

No więc Kev wrócił po jakis ok 15-20 minutach.
-Prosze bardzo - postawił przed nia jej trunek.
-Normlanie..chyba dzis zbiją fortunę - zasmiał sie i siadł sobie.Napił sie swojej wkisky

[Vivienne L. Jefferson]

-chyba nie bardzo , bo wszystko jest gratis , dlatego ludzie się tak rzucili(przynajmniej tak widziałam w poście Wade`a xD)....żeby to nie był pierwszy i ostatni dzień tej knajpki-zaśmiałam się i napiłam się drinka.
-ale znają się na robieniu drinków