[Amelia Jones]

-A to dobrz.e.bardzo dobrze - powiedzial.
-Czyli nie bedziesz musiala wykonywac miliona telefonów by oznajmic swoim fagasom ze juz jestes zajęta i koniec z nimi - powiedzial.A co! Chcial ja miec tlyko dla siebie.A przynajmniej spróbować

[Colton Grey]

-o czym Ty mówisz Dom ?-spytałam bo nie do końca wiedziałam jak mam to rozumieć. Napiłam się drinka i spojrzałam na niego uważnie czekałam , żeby mi wyjaśnił co właśnie do mnie powiedział

[Amelia Jones]

-To co słyszałaś.Chce ciebie miec na wyłączność..jak kiedyś.. - powiedział.
-Chce byśmy znów sprobowali.Chce sie przekonac czy wtedy by nam wyszlo gdyby nie,..no sama wiesz..cała ta afera z wiekiem - dodal patrzc na ną.
-Co ty na to Holly?

[Colton Grey]

Byłam zaskoczona tym co słyszałam , ale oczywiście pozytywnie zaskoczona. Zawsze mnie kręcił i uczucie do niego nigdy nie umarło.
-jestem na tak tak Dominic -powiedziałam przysunęłam się do niego i pocałowałam łapczywie jego usta
-bosko smakujesz -powiedziałam wesoło zdecydowanie mój humor się poprawił

[Amelia Jones]

Usmiechnal sie slyszac jej odpowiedź.
-No i pieknie..od teraz jestes tlyko moja - powiedzial po pocalunku.
-Czyli zero zastepowania kolezanek na ringu - no nie chcial by ja kazdy tam acet oladal i sie slinil na jej widok bo tma to skapo ubran ebyly panny.
napil sie piwka.
-jemy os czy nie ejstes glosna? - zapytal

[Colton Grey]

-może zamówmy coś na wynos i spędźmy wieczór w domu -powiedziałam i spojrzałam na niego
-jasne nikogo nie będę zastępować -powiedział i pocałowałam jego usta
-nie wiedziałam , że jesteś zazdrosny

[Amelia Jones]

-O swoja kobieta owszem.. - powiedzial.Poki nie byli w zwiakzu to owszme byl zazdrosny ale zachowywal to dla siebie , teraz..to zupenie inna sprawa.
-Ok..jesli chcesz to mozna tak zorbic.Spadamy do mnie - dodla

[Colton Grey]

Zamówili jedzenie , kiedy dostali je zapakowane na wynosi wyszli z restauracji i poszli spacerkiem do Dominica

[Prince Royce]

Przyszli z Ana do knajpki na plaży, zajęli sobie jakiś mały stolik i dostali menu, więc od razu zamówili sobie napoje i główne dania..
-To co? Kilka dni i spadamy stąd...- uśmiechnął się do niej.

[Ana de Armas]

-tak za parę dni, muszę zrobić jeszcze zdjęcia które muszę oddać do końca tygodnia i wtedy będę miała wolne, na razie nie brałam żadnych zleceń-powiedziałam
-chcę spędzić z Tobą trochę czasu zanim Ty pojedziesz w trasę , a ja rzucę się w wir pracy

[Prince Royce]

-Ja jestem twoim kolejnym zleceniem..- powiedział z rozbawieniem.
-Wiec dobrze ze nie masz innych...- zaśmiał się.
-Takie długi wyjazd beż Ciebie to będzie dramat...- powiedziala.

[Ana de Armas]

-nie martw się jak się uda to może wpadnę do Ciebie na trasę na jakieś parę dni -powiedziałam no i pewnie dostali swoje zamówienia
-smacznego-zabrałam się za jedzenie
-poza tym na ile planujesz tak na ogół swoją trasę?

[Prince Royce]

-Uschne tam beż Ciebie...- powiedział i zaśmiał się.
-No tak na 3 miesiące minimum.. potem przerwa i pewnie kolejne trzy...- powiedział do niej..
-Najpierw Europa, potem USA.

[Ana de Armas]

-nie uschniesz -powiedziałam i zaśmiałam się
-poza tym zawsze możesz do mnie zadzwonić -puściłam mu oczko
-a tak jak mówiłam , może uda mi się do Ciebie przylecieć na jakieś parę dni -powiedziałam
-będziesz mnie rżnął między próbami -powiedziałam z figlarnym uśmieszkiem

[Prince Royce]

-Jasne, że będę dzwonił...- powiedział do niej z uśmiechem i puścił jej oczko.
-Yhm.. jak przylecisz to na pewno beż rżnięcia się nie obedzie...- zaśmiał się.