[Sasha]

-Spokojnie.- szepnąłem do kota. Wzrok przeniosłem na Madison. Była nawet ładna. Uśmiechnąłem się figlarnie i spojrzał wymownie w sufit jak gdyby nigdy nic. -Miło mi. Jestem.. Alexander.. -Wszystko powiedział z lekkim akcentem.

[Madison Star]

- Jesteś z Rosji? - zapytałam przez ten akcent. Przygryzłam wargę, ten akcent był seksowny, tak jak on cały. Ereb nie przestawał o sobie przypominać.

[Sasha]

-No dobra...- mruknąłem i ponownie podniosłem kota. Posadziłem go na swoich kolanach i ponowiłem drapanie. Spojrzałem na Madison świdrując ją swoimi oczami. Po chwili puściłem jej oko.- Tak. Jestem z Rosji.

[Madison Star]

Uśmiechnęłam się i zeszłam z blatu, biorąc z sobą kubek z zupą, dopiero teraz zobaczyłam, że to barszcz. Podeszłam do Alexandra i usiadłam naprzeciw niego.

[Sasha]

Poczułem zapach barszczu i oczy lekko mi rozbłysły. To musiał być przypadek. Nikt przecież nie wiedział, że uwielbiam barszcz. Trzeba się ulotnić i to niedługo. Podrapał się po policzku. -To twój kot?

[Madison Star]

- Nie, znalazłam go przed akademikiem, pewnie się zgubił - powiedziałam z lekkim smutkiem, bo nie chciałam tracić tego słodkiego malca, który zasnął na kolanach chłopaka. Upiłam łyk zupy i przymknęłam oczy.

[Sasha]

Przełknąłem głośno ślinę. Zakląłem pod nosem, oczywiście po rosyjsku, bo mało kto mówił w tym języku i zazwyczaj ludzie nie rozumieli tego co mówię. Odłożył kota na miejsce gdzie przed chwilą siedziałem. -Wiem, że nie znam Cię dobrze Madison, ale mam nadzieję, że spotkamy się jutro.- po czym odszedłem. Dwie rzeczy które uwielbiam... albo miała szczęście, albo pecha. To już zależy.

[Madison Star]

- Do jutra - powiedziałam za chłopakiem, kiedy odchodził. Dopiłam zupę, umyłam kubek i zabrałam Ereba z krzesełka. Wyszłam z stołówki i dopiero, wtedy przypomniało mi się, że nie wzięłam kluczy z pokoju, który był teraz zamknięty.