[Kenny McQueen]

-można , tak to ująć...ale nie koniecznie dzisiaj mogę dostać ten telefon -powiedział i wzruszył ramionami , bo w sumie nie wiedział kiedy Grey się do niego odezwie. Miał tylko nadzieje , że udostępni swoje wolne przestrzenie w kasynie i będzie mógł otworzyć klub.
-a jak to jest w tej szkole tańca , masz zaliczenia co jakiś czasy czy na sam koniec semestru ?-spytał z ciekawości i spojrzał na dziewczynę.

[Nicolette McCartney]

- Tak więc telefon może lecz nie musi być dzisiaj - powiedziała lekkim tonem głosu.
Po prostu wypowiadała swoje osądy. Nie mówiła nic innego.
- I tak mam i tak. Pod koniec semestru mam całościowe zaliczenie. Jednak w trakcie trwania semestru mam różnorodne pokazy. Coś na kształt zadań typu : taniec do muzyki klasycznej etc. Te zadania mogą się pojawić jednak nie muszą tak jak twój telefon - stwierdziła.
Nagle w jej oczach pojawił się błysk.
- Wtedy w klubie wspominałeś o tańcu. Co powiesz na to aby udać się do klubu ?. Decyzja należy do ciebie - rzekła

[Kenny McQueen]

-nie, jest za ładnie żeby siedzieć w klubie -powiedział od razu nie miał ochoty na kolejny dzień w klubach, jak jej już mówił odpoczywa od tego.
-ale Ty możesz sobie iść do klubu -uśmiechnął się , jak nie ona to będzie inne towarzystwo nie za bardzo się tym przejmował.

[Nicolette McCartney]

- Rozumiem. To była luźna propozycja - odrzekła.
Jego kolejne słowa skwitowała błahym uśmiechem.
- Zostanę tutaj - rzekła.
Rozłożyła się tak na łóżku aby móc spokojnie patrzeć do góry i obserwować obłoki chmur. Od czasu do czasu rzucała spojrzenie w stronę Kenny'ego

[Kenny McQueen]

-to co mi jeszcze powiesz ?-spytał bo w sumie to on tylko zdawał pytania , ona jakoś nie wykazywał chęci na konwersację więc nie wiedział , czy ma sobie iśc czy o co jej chodzi. Leżał i już o nic nie pytał.

[Nicolette McCartney]

- Teraz ja chętnie bym się czegoś o tobie dowiedziała. Wtedy w klubie zapytałam o twe zainteresowania. Powiedziałeś mi o muzyce. A czym jeszcze się interesujesz ?. Co jest twoim hobby, co lubisz robić ? - zapytała.
Przewróciła się na bok tak aby móc patrzeć wprost na niego

[Kenny McQueen]

-głównie interesuje się zarabianie pieniędzy -powiedział zgodnie z prawdą , lubił władzę jaką dawały pieniądze , a że nie zawsze był bogaty to chciał je pomnażać , tak by znowu nie znaleźć się na ulicy.
-lubię chodzi po klubach , dobrze się bawić i spotykać z przyjaciółmi-choć przyjaciół miał nie wielu bo rzadko komu na tyle ufał by powierzyć mu swoje sekrety.

[Nicolette McCartney]

- Biznesmen z tym czymś co się określa żyłka do zarabiania pieniędzy i zmysł do pomnażania ich. Wchodzenia w udane biznesy - powiedziała.
Kiedyś znała mężczyzne, który reprezentował podobny typ człowieka co Kenny. Jednak to chyba było jedyne podobieństwo między nimi. Przynajmniej tak jej się wydawało. Jej ojciec również zarabiał pieniądze, lecz równocześnie sprawował rządy twardej ręki w domu, o czym ona doskonale wiedziała. O czym przypominało jej kilka blizn na ciele m.in na plecach.
- Przynajmniej masz jakieś rozrywki również - stwierdziła.

[Kenny McQueen]

-tak , na rozrywkę nigdy nie narzekam no i nigdy się nie nudze -powiedział zgodnie z prawdą , w każdym miejscu znalazła się zawsze jakaś ciekawa kobieta , która mu towarzyszyła, a on nigdy nie musiał się wysilać , żeby je zdobywać. Leżał sobie wygodnie na tym bujanym łóżku i patrzył w niebo.

[Nicolette McCartney]

- Każdemu coś od życia się należy, nie można żyć tylko pracą. - powiedziała.
Zdawała sobie sprawę z tego z jakiego typu rozrywek on korzysta, pod tym względem byli do siebie podobni. Oboje lubili to samo. Spojrzała w niebo po czym sięgnęła dłonią do swej torby szukając w niej czegoś, po chwili wyciągnęła lizaka. Czekoladowego lizaka, chciała czegoś słodkiego

[Kenny McQueen]

Spojrzał na dziewczynę , jakoś rozmowa się nie kleiła.
-wiesz ja będę się zbierał -powiedział i zeskoczył z łóżka. Poprawił się i poszedł przed siebie szukając towarzystwa dla siebie.

[Nicolette McCartney]

Spojrzała na niego, a następnie założyła kurtkę i szpilki by skierować się przed siebie

[Josephine Morgan]

Przyszłam spacerkiem na bujane łóżka. Wgramoliłam się do jednego i położyłam obok siebie butelkę whisky , którą kupiłam po drodze. Chciałam się upić i zapomnieć na chwilę o tej wielkiej życiowej porażce jaką był Teller. Patrzyłam w niebo , a po policzkach spływały mi łzy.

[John Hemsworth]

Clive przejeżdżał akurat po spotkaniu z informatorem. Zauważył Michelle jak się przekręcała. Zaparkował motocykl gdzieś gdzie mógł i podszedł do niej. Zauważył też oczywiście butelkę z alkoholem, na szczęście pustą. Podszedł do niej.
-Michelle?-zapytał zdezorientowany trochę.

[Josephine Morgan]

Butelka była pełna , ale jeszcze nie odkręcona xD
Patrzyłam się w niebo , kiedy usłyszałam ten charakterystyczny głos , aż się wzdrygnęłam.Usiadłam na łóżku i spojrzałam na Clive`a.
-co tu robisz?-spytałam i pociągnęłam nosem. Zdecydowanie można było poznać , że płakałam, ale już mnie to nie obchodziło.