[John Hemsworth]

-Przejeżdżałem i Cię zobaczyłem.-powiedział zgodnie z prawdą.
-Płakałaś?-zapytał dalej nic nie rozumiejąc
-Mam nadzieję, że to nie jest Twoje.-powiedział patrząc na butelkę na ziemi.

[Josephine Morgan]

-w ogóle Cię jeszcze cokolwiek obchodze , bo nie wydaje mi się-powiedziałam i otarłam łzy.
-tak to moje i nic Ci do tego !-warknęłam , miałam dość traktowania przez niego jak bym była jakimś przedmiotem.
-już mnie zobaczyłeś więc możesz jechać -powiedziałam i położyłam się na łóżku. Przymknęłam oczy.

[John Hemsworth]

-Dlaczego myślisz, że mnie nie obchodzisz?-zapytał nie ruszając się od niej nawet od krok
-Wiesz, że nie możesz tego wypić, jesteś w ciąży. Na pokaz to kupiłaś? pokazać jaka jesteś niezależna?-zapytał bo z alkoholem już przesadziła. Pamiętał co narkotyki zrobiły Ablowi.
-Nigdzie nie pojadę bez Ciebie.-powiedział i pogłaskał ją dłonią po policzku.

[Josephine Morgan]

-pierdol się Teller !-warknęłam do niego i odsunęłam swoją twarz od jego ręki.
-skończyłam z Tobą , będziesz mógł odwiedzać dziecko , ale to tyle -powiedziałam w złości , przez co znowu pociekły mi łzy. Odwróciłam się do niego tyłem.
-idź sobie chce zostać sama -powiedziałam przez szloch. Nie chciałam , żeby patrzył na mnie w takim stanie.

[John Hemsworth]

-Jak zwykle tylko tyle masz mi do powiedzenia.-rozłożył ręce. Tylko zwykłe pierdol się...
-Ile razy jeszcze będziesz ze mną kończyć, poza tym, jeżeli się tego napijesz to dziecka nie będzie.-powiedział wskazując na whisky.
-Nie zostawię Cię samej sobie.-powiedział i usiadł sobie koło tego bujanego łóżka.

[Josephine Morgan]

-to przynajmniej coś , Ty za to wolisz się nie odzywać -powiedziałam i westchnęłam.
-nie wiem po co Ci to dziecko , skoro i tak masz je w dupie -powiedziałam ze złością.
-zajmij się swoim klubem , bo to jest dla Ciebie najważniejsze , koledzy ,a rodzina jak Ci się przypomni -powiedziałam.

[John Hemsworth]

-Tak, za każdym razem będę Cię przepraszał za to, że robię coś dla tego pieprzonego miasta.-powiedział z lekką złością w głosie
-Nie byłoby tak, gdybyśmy zamieszkali razem, a nie osobno. Ty, Abel, Klub. Nie rozerwę się. Nie rozumiesz.-powiedział wstając jednak.
-Klub nie jest najważniejszy. Najważniejsza jest rodzina. Wszystko robię dla niej.-powiedział bardziej wkurzony bo trafiła w jego słaby punkt.

[Josephine Morgan]

Zatkało mnie kiedy powiedział o wspólnym zamieszkaniu , ponieważ nigdy o tym nie mówił.
-gdyby rodzina była dla Ciebie ważna , to byś wiedział , że wczoraj miałam badania , na który ponoć chciałeś iść , ale się nie zjawiłeś , któryś raz z rzędu....nie wiem co jest dla Ciebie ważne , ale na pewno nie to dziecko więc daruj sobie -powiedziałam byłam zła i to bardzo.

[John Hemsworth]

Ona też o tym nie mówiła, więc pomyślał, że może być to jej nie na rękę. Poza tym dopiero niedawno zdecydowała się poznać jego syna...
-nie zjawiłem bo nie mogłem.-powiedział szczerze
-Pamiętałem o nich, ale nie mogłem.-dodał rozkładając ręce bezradnie
-Nigdy nie mów, że dziecko nie jest dla mnie ważne.-powiedział celując w nią palcem
-Skoro kupiłaś alkohol to dla Ciebie dziecko nie jest ważne.-stwierdził zły

[Josephine Morgan]

-właśnie , nie mogłeś bo masz ważniejsze rzeczy do roboty niż Twoje własne dziecko to jak ignorujesz takie sprawy , pokazuje jaki masz stosunek do tego dziecka....ponoć na badaniach Abala byłeś wszystkich jakoś znajdowałeś czas-powiedziałam i zeszłam powoli z łóżka. Stanęłam na trawie i spojrzałam na niego smutnymi oczami.
-przecież chciała zabić to dziecko , myślę , że aborcja jest gorsza niż ta butelka -machnęłam ręką.
-nie musisz się martwić o mnie i o dziecko, poradzę sobie sama , jak widzę jakim ciężarem jestem dla Ciebie to stwierdzam , że nie ma sensu tego ciągnąć -powiedziałam i ruszyłam przed siebie. Zostawiłam tą butelkę otarłam oczy.

[John Hemsworth]

-Gdy Abel miał się urodzić nie miałem takich obowiązków jak teraz. Nie możesz tego porównywać.-powiedział od raz szybko bo to nie było sprawiedliwe. Wtedy był zwykłym chłopakiem, który zaczynał z SOA. A teraz? Niech tego nie porównuje.
-Nie zostawię Cię.-powiedział ruszając za nią

[Josephine Morgan]

-już mnie zostawiłeś -powiedziałam , ale nie odwróciłam się w jego stronę , nie chciałam na niego patrzeć.
-na razie dla Ciebie klub jest ważniejszy , kiedy zmądrzejesz odezwij się do mnie -powiedziałam i przyspieszyłam nie chciałam z nim rozmawiać , ani na niego patrzeć. To przez Clive`a byłam w takim stanie , pewnie braciszek też dorzucił swoje trzy grosze. Nie czułam żadnego wsparcia ze strony Clive`a.

[John Hemsworth]

Te słowa go zraniły i to mocno. Nie szedł już za nią. Dał jej po prostu odejść... Stał tak nie wiedząc co ma zrobić póki nie zniknęła mu z oczu. ogarnął się ze łzami w oczach. Wrócił po tą whisky co stała i zabrał ją, poszedł do motocyklu, wsiadł na niego i odjechał.

[Octavia Blackburn]

Przyszliśmy gdzie wisiały łóżka.
-są wygodne -powiedziałam do Michaela. Jadłam loda i podeszłam do łóżka.
-może być ?-spytałam i uśmiechnęłam się do Michaela.

[Amelia Jones]

-Jasne, że tak..wskakuj - powiedzial i potm tez se tam wlazł .
-Kurde..w sumie lepsze niż hamak..wygodniejsze..moze se takie sprawię - zasmiał sie lekko.