[William Reed]

- W takim razie bede myslal o innych pomyslach i musze zaczac je realizowac jezeli chce Cie do siebie przekonac - powiedzial - A myslalem ze tak dobrze mi szlo - udawal zdenerwowanego.
- Nie ma problemu. - powiedzial wstajac ze swojego miejsca. - Lisa? - szukal stewardessy az w koncu ja znalazl na tyle samolotu i powiedzial jej co chca po czym wrocil na swoje miejsce.
- Mam nadzieje, ze nasze malzenstwo bedzie trwalo tak dlugo. - zazartowal.

[Justine Devoux]

-No widzisz, a to tylko taka złudna nadzieja..-powiedziałam i spojrzałam na niego, śmiejąc się lekko.
-Więc jaki masz plan by podbić moje serce w 7 dni?-zapytałam z uśmiechem.
-No tylko tyle, krótsze nie wchodzi w gre, w ogóle to nie wyznaję rozwodów, zdrad, ani innych takich, więc się przygotuj mentalnie na wierność ponadczasową..-wyszczerzyłam się..
-A ile dzieci?-spojrzałam na niego z rozbawieniem.

/spadam spać, dobranoc :*

[William Reed]

- Nie moge Ci zdradzic mojego planu - powiedzial do niej rozbawiony - Niestety moja droga, to tak nie dziala - wyjasnil - Wezme Cie z zaskoczenia - wyjasnil i puscil jej oczko.
- Tym lepiej dla mnie - odpowiedzial. - Tez tego nie wyznaje, nie zamierzam sie rozwodzic, zdradzac tez nie. - spojrzal na nia - Jestem wierny jezeli o to chodzi. - dodal.
- Ty pewnie jak kazda dziewczyna powiesz, ze chcesz miec dwojke - usmiechnal sie po czym stewardessa podala im jedzenie.
-Dziekuje - powiedzial do niej i wrocil do rozmowy z Cassidy. - Jednak ja zawsze myslalem o trojce - dokonczyl

[Justine Devoux]

-Nie możesz?-zapytałam i zaśmiałam się..-Szkoda, bo skoro będzie to z zaskoczenia, to możliwe, że nie będę się trzymała ustalonego scenariusza..-powiedziałam i pomachałam brwiami.
-No to dobrze wiedzieć..-powiedziałam i spojrzałam na niego..-A czy ta wierność nie jest trudna w towarzystwie tych wszystkich gwiazd które się koło Ciebie kręcą?-zapytałam i spojrzałam na niego.
-Właśnie, że nie.. Chciałabym trójkę..-powiedziałam, a potem on powiedział to samo, więc uśmiechnęłam się szeroko.
-Okej, skoro z dziećmi się zgadzamy, to.. Zwierzęta? Kot, pies? Papuga?-zapytałam z rozbawieniem..

[William Reed]

- Nie musisz sie trzymac scenariusza - powiedzial - Bedzie zabawniej - dodal i dokonczyl szampana oraz puscil jej oczko.
- Gwiazdy zazwyczaj tez maja partnerow - wyjasnil - Albo zmieniaja ich jak rekawiczki. Ja nie wdaje sie w romanse z gwiazdami. Juz nie - dodal. - Nie mam na to czasu. - dokonczyl.
- Nastepny plus - ucieszyl sie jak dziecko.
- Zawsze myslalem o wielkim domu i wyobrazalem sobie swoja zone i siebie na tarasie w ogrodzie i dzieci biegajace za psem. Ale nie malutkim psem. Duzym psem, jak golden retriver albo owczarek niemiecki - dokonczyl i zabral sie za jedzenie

[Justine Devoux]

Pomachałam brwiami i spojrzałam na niego z uśmiechem..
-No mają, ale właśnie, zbytnio się chyba tym nie przejmują, ciągłe skandale, romanse..-powiedziałam i spojrzałam na niego..
-Już nie?-zaciekawiło mnie to stwierdzenie..-No to przyznaj się kogo wyrwałeś?-zapytałam, szczerząc się, a co. Przynajmniej poznam jego gust do kobiet xD
Spojrzałam na niego..
-Doskonały wybór..-powiedziałam i wyszczerzyłam się do niego..-Ale zdecydowanie golden retrivier, mój ulubiony..-dodałam. Dopiłam sobie szampana do końca i odstawiłam kieliszek.

[William Reed]

- Polowa z tych romansow o ktorych czytasz w gazecie to nie prawda - powiedzial - Wymyslane sa takie rzeczy przez managerow, gdy zauwazaja, ze dawno nie bylo o tej gwiezdzie w gazetach - dodal wyjasniajac.
- Nie moge Ci tego powiedziec - zasmial sie - Nie wypada mowic o bylych dziewczynach czy romansach przy przyszlej zonie - zazartowal.
- Czyli co, masz na razie na swojej liscie tylko plusy przy moim nazwisku? - zapytal zaciekawiony.
Po chwili spojrzal przez okno.
- Prawie jestesmy - powiedzial pokazujac jej lotnisko. - Sporo czasu - spojrzal na zegarek - Rozmawialismy przez 5 godzin - wyjasnil i wrocil na nia spojrzeniem

[Justine Devoux]

-I ty też wymyślasz takie rózne historie?-zapytałam i uniosłam brwi do góry, wiedziałam, że to jego zawód jednak no.. Nie do końca było to fajne xD
-Oj tam nie wypada..-powiedziałam i spojrzałam na niego..-Powinieneś się ze wszystkiego wyspowiadać teraz..-zaśmiałam się, machając brwiami.
-Hm, no na razie tak..-wyszczerzyłam się..-Ale mam zamiar znaleźć jeszcze kilka trupów w twojej szafie..-powiedziałam.
Zjadłam do końca swoją sałatkę.
-No widzisz, w dobrym towarzystwie to nawet czas szybciutko mija..-powiedziałam do niego i puściłam mu oczko.

[William Reed]

- Zalezy od gwiazdy - odpowiedzial. - Czasami same przychodza i chca takich plotek. Ja nie jestem osobiscie ich zwolennikiem niestety nie zawsze mam wszystko pod kontrola i gdy sie dowiaduje ze moja gwiazda wyslala jakas plotke o sobie do prasy, to z nia rozmawiam - wyjasnil.
- Moze kiedys Ci powiem. - powiedzial i puscil jej oczko. - Na razie nie uwazam tego za dobry pomysl - usmiechnal sie niewinnie.
- Poczytaj troche magazynow i bedziesz miala pelno brudow na mnie - opowiedzial - Nie kazdy bedzie prawda ale cos na mnie bedziesz miala - dodal i dokonczyl jesc.
- Zawsze moglbym tak podrozowac - powiedzial patrzac na nia.

[Justine Devoux]

Przyjechaliśmy z Williamem na lotnisko, zabrali nasze bagaże i załadowali je do samolotu, a my weszliśmy do niego i zajęliśmy swoje miejsca..
-Hmm, zmęczona jestem trochę..-powiedziałam i spojrzałam na niego z uśmiechem, wymęczył mnie na tej plaży a w sumie od razu rano pojechaliśmy na lotnisko.

[William Reed]

Will po przyjezdzie na lotnisko, podal bagaze czlowiekowi ktory mial je zapakowac na poklad samolotu, po czym wszedl do srodka razem z Cassidy.
- Chcesz sie przespac? - zapytal troskliwie. - Mozesz sie zdrzemnac na kanapie - powiedzial pokazujac kanape. - Przed nami dlugi lot - wyjasnil

[Justine Devoux]

-Może za chwilę..-powiedziałam i spojrzałam na niego z uśmiechem, pochyliłam się w jego stronę i pocałowałam jego usteczka.
-A zmieścisz się koło mnie na tej kanapie?-wyszczerzyłam się do niego, w sumie padałam już i mi się ziewało coraz częściej.

[William Reed]

Will odwzajemnila jej pocałunek.
- Moge usiąść i sobie położysz głowę na moich kolanach - zaproponował - ja w tym czasie poczytam umowy które muszę podpisać - powiedział z uśmiechem i włożył jej kosmyk włosów za ucho

[Justine Devoux]

-Okej, może tak być..-powiedziałam i spojrzałam na niego, a potem wstaliśmy z foteli, najpierw usiadł Will, a potem położyłam się na kanapce i położyłam głowę na jego kolanach.
-yhm, jak miło..-powiedziałam, gdy Will się zajął swoją pracą.

[William Reed]

Will usiadl na kanapie ze swoimi papierami. Gdy Cassidy położyła swoją głowę na jego kolanach zaczął gładzic swoją ręka jej głowę. - Mam nadzieje ze będzie Ci sie dobrze spalo - powiedział do niej z uśmiechem i nachylil sie aby pocałować jej czoło - Jak coś to jestem tu - puscil jej oczko - Śpij dobrze - uśmiechnął sie do niej i zaczął czytać swoje papiery