[Beth Carolls]

- Moze powinnismy zgromadzic jakichs wolontariuszy do pomocy? - zapytala - Zrobic jakas akcje? - spojrzala na niego. Uwazala ze to moze byc bardzo dobry pomysl. Jezeli sa osoby zaginione plus jest wiele zniszczen, na pewno pojawia sie osoby ktore beda chcialy jakos pomoc

[Brian Winchester]

-ludzie teraz martwią się o siebie , wątpię , żeby taka akcja miała jakikolwiek sens zwłaszcza że trzeba by było ich do tego przygotować ,a to kolejna strata czasu bo za ten czas powinniśmy szukać zaginionych , poza tym policja aż taka bez radna nie jest za jakich nas uważasz-no bo w końcu co za pomysł

[Beth Carolls]

- Nie powiedzialam ze jestescie bezradni - powiedziala - Chodzilo mi o to, ze im wiecej pomocy tym lepiej - wyjasnila. Poczula sie troszeczke zraniona, ze tak to odebral

[Brian Winchester]

-gdyby to wyjście było takie prosto to by już dawno było zorganizowana akcja , a że w miasteczku od dawna nie było takich burz, ani innych kataklizmów to nie ma przeszkolonych do tego osób poza tym i tak uważam , że organizowanie takich akcji świadczy i nieporadności organów władzy -powiedziałem takie było moje zdanie i tego nie zmienię. To tak samo jak bym powiedział jej , zeby wzięła sobie ludzi do pomocy i żeby pomogli zbierać jej informacje odnośnie sprawy.

[Beth Carolls]

- Jezeli tak uwazasz - powiedziala do niego. Nie chciala sie klocic na ten temat. Wstala z krzeselka ze swoim talerzem i oplukala go w zlewie po czym wlozyla go do zmywarki.
- Ide sie przebrac - dodala. W koncu byla nadal w swoim kostiumie i reczniku, po czym poszla do sypialni sie przebrac

[Brian Winchester]

A ja zjadłem do końca obiad w spokoju, pozmywałem i poszedłem po synka. Poszliśmy do wyjścia i czekaliśmy na Beth.

[Beth Carolls]

- Hm.. - zastanawiala sie wchodzac do kuchni - Zobaczmy co masz w lodowce - usmiechnela sie do niego otwierajac drzwi od lodowki. - Co powiesz na ryz z kurczakiem w sosie smietanowym z papryka? - zapytala odwracajac sie w jego strone

[Brian Winchester]

/ja już znikam , kiedy jeszcze będziesz?
-może być -powiedziałem i podszedłem do czajnika , nastawiłem wodę na herbatę.
-pomóc Ci w czymś Skarbie ?-spytałem stając za nią i objąłem ja w pasie.

[Beth Carolls]

/moge byc jutro w tym samym czasie jak dzisiaj

- Mozesz pokroic papryke - powiedziala z usmiechem czujac jak ja obejmuje. - Chyba ze wolisz sie zajac piersia z kurczaka - dodala

[Brian Winchester]

/postaram się być
-może być papryka , a później coś jeszcze zrobię szefowo -powiedziałem pocałowałem jej szyjkę i wziąłem się za krojenie papryki. Po chwili i Fabian do nas dołączył opowiadał nam o tym jak bawił się z dziećmi w parku , a potem poszedł do Fiony jej opowiedzieć xD

[Beth Carolls]

/ ok

- DObrze - powiedziala do niego z usmiechem i sama wstawila wode na ryz i zaczela kroic kurczaka.
Sluchala tego co ma Fabian do powiedzenia. Zadawala mu sporo pytan, a on byl bardzo rozmowny. Gdy poszedl do Fiony, Beth usmiechnela sie do Briana.
- Nadal ma pelno energii - usmiechnela sie

[Brian Winchester]

-poczekaj aż zje kolację Kochanie -powiedziałem i uśmiechnąłem się do Beth.
-znam już trochę mojego synka i wiem , że szybko padnie po takim spacerze -objąłem ją od tyłu i pocałowałem ją w kark.
-a my będziemy mieli czas dla nas -uśmiechnąłem się.

[Beth Carolls]

- Nie moge sie w takim razie doczekac - powiedziala do niego z usmiechem obracajac glowe w jego strone.
-Fiona zostaje na noc? - zapytala go

[Brian Winchester]

-nie wiem , ale pewnie tak skoro jest w swoim pokoju -powiedziałem i spojrzałem na moją śliczną dziewczynę.
-a co przeszkadza Ci , że tutaj mieszka?-spytałem

[Beth Carolls]

- Oczywiscie ze nie - powiedziala do niego - Myslalam ze zostaje tu na noc, tylko wtedy gdy ja potrzebujesz - usmiechnela sie
- Ciesze sie ze jest w poblizu. Nigdy nie wiadomo kiedy bedziesz musial jechac do pracy - wyjasnila
- Po prostu sie zastanawialam czy slyszy jak idziemy spac - dokonczyla. Chodzilo jej oczywiscie czy slyszy dzwieki podczas ich sexu