[Savanah Spencer]

No t sobie tu przyszla kiedy miala przerwe.Polozyla si chwile na jakiejs kanapie by sobie odpoczac.czekalo ja jeszcze pol nocy

[Joel Goran]

Przyjechał motorem o konkretnej godzinie... zakradł się fo dyżurki gdzie jak sadzil bedzie Nati... liczył ze bedzie sama wiec otworzyl drzwi bez pukania
- ktos zamawial obsługę?? - spytal i zamknął za doba drzwi dodatkowo na zamek

[Savanah Spencer]

No w sumie nie miała pewnosci czy przyjedzie bo nic jej nie odpisal wiec sobie no lezała kiedy ktos wszedl.
-Luke..wariat - zasmiala sie i wstala.
-A jakby ktos tu byl?A ty tak bezceremonialnie drzwi zamkasz na zamek - zasmiala sie i podeszla do niego.Pocalowala go.
-Masz cos dobrego? - zapytala

[Joel Goran]

No bo uznał ze niespodzianka bedzie fajniejsza wiec nie pisał
- no ale jak widać udało mi się trafić na chwilę samotności mojej girl - usmiechnal sie i jak podeszła to ja objal i odwzajemnil pocałunek
- mam siebie... to najlepsze co możesz dostać- puscil jej oczko ale potem wyjal z jakiejś tam torby jedzonko dla niej... no on byl z tych gotujących przeciez to pewnie przyniósł cos pysznego

[Savanah Spencer]

-No owszem..wiesz..jak ktos znas odpoczywa w nocy to raczej sobie tka to organizujemy by miec chwile smaotnosci i ciszy..jelsi jest taka mozliwosc - powiedziala.
Rozsmiala sie.
-Yhm..no coz..chya sie tmy nie najem ale ok..potme skocze do automatu po abtona..a teraz..robieraj sie..skoro jestes tlyko ty - zamachala brwiami i pocalowala go smiejac sie w sumie.
-Oo jednak..jestes kochany - siadla i wziela sie za jedoznko

[Joel Goran]

- tak a ja niedobry Ci te chwile samotności i spokoju psuje - powiedzial i choc wiedzial ze to tylko zartu yo nie omieszkał rozpiąć paska od spodni
- jestem kochany bo ja masz mi die zywic batonami yo jednak... no nie pozwolę na tak niezdrowy tryb zycia - poeiedzial i diadl sobie wygodnie tam gdzie wcześniej leżała... no niech sie naje kobietka... nie może głosować w tym zawodzie

[Savanah Spencer]

-spojrzala an ten pasek szczerzac ząbki.
-YHm..nie zapinaj go..jak jz tu jeste to wiesz..zjem i cie wykorzstam..a co! - no nie czesto do niej rpzychodzil
-jak w pracy?

[Joel Goran]

- kochanie nie zapinam i nawet o tym nie mylę... jedzenie to tylko przedsmak najlepszego co Cie czeka tu tej nocy - puscil jej oczko...
Owszem nie przychodzil tu czesto ale jsk jest to w takim miejscu grzechem byłoby nie skorzystac...
- w pracy jak to w pracy, brud smród... mnóstwo smaru i sami faceci... czysty testosteton

[Savanah Spencer]

-No tak.. nie zaprzecza.. I to nie tylko z grzeczności ale wiem że mas 100 %racji- pokiwala głowa.
- Oj.. chyba się muszę kiedyś tam wybrać.. I popatrzeć sobie - zasmiala się i jadł.

[Joel Goran]

- kochana w tym temacie mam zawsze racje... powiedzial i wstal. Idąc w jej strone rozpiął guzik i rozporek spodni a potem odsunął pojemnik z jedzeniem na bok i kilka rzeczy tez przesunął na bok i ja na to biurko czy vos posadził
- przyznaj ze tylko moj testosteron Cie tak cholernie nakręca- powiedzial patrząc jej w oczy a potem zsunal z nirj fartuch szpitalny i ja pocalowal zaborczo

[Savanah Spencer]

Spojrzała na niego co robi unosząc brwi.
-Eh..nawet zjeśc do kona nie da - mruknęła pod nosem ale owszem..pomogla mu sie posadzic na stole.
-Przyznaje.. - kiwnrla glowa i odwzajemnila poclaunek.łapki wsunela pod jego koszulke na brzuch miziajac go troche

[Joel Goran]

- odrobina jedzenia musi zostać na po - puscil jej oczko i sie chwile z nia calowal
- musisz nauczyc się nosić sukienki te do pasa w pracy - no nie znal sie na tym co to sukienka co spódnica itd
- wiedziałem... za bardzo mnie kochasz by zwracać uwagę na innych kolesi

[Savanah Spencer]

-sukienki do pasa - no za chwilere nie mogla skumac..wiec glowila se..az wpadla na to z emu chodzi o spódnice xD-Luke.ty jestes..baranie to spódnica - zasmiala sie i w sumie no nie mogla z niego.Smiala sie a nejlepsze.
-No jasne ze tak.. - uspokoila sie.
-w pracy ne bardzo.. - doala.Bo oni tu w tych no ubrankach takich szpitlanych lekarskich przeciez..wiec spodnie i t akoszulka..

[Joel Goran]

- zwal jak zwal... widzisz ze zrozumiałaś o co chodzi - zasmial die i na chwilę sie tam musieli opanować skoro sie śmiała z niego... niedobra
- nigdy w pracy nie nosisz tych... no.. spódnic?? - no on lekarzem nie byl yo nie znal zasad :p
Wrocil fo pocałunków i zaspokoili swoje tęsknoty na tym stole czy biurku...

[Savanah Spencer]

-No nie..przebieram sie.. - bo epwnei czasem szla czy wracala z pracy w sukience czy spodnicy itp ale no tu byla rpzerbana.
-Ach..ty ogierz emoj..teraz daj mi zjesc..zara zmi sie rpzerwa konczy - zasmiala sie