[Octavia Blackburn]

[Justine Devoux]

Skoro niedaleko itp, to przyjechali sobie do Charleston, zarezerwowali sobie wcześniej domek przy plaży i w końcu tuta dotarli. Nie wiem, czym to się różni od ich chaty, ale niech będzie że wakacje xD
Załadowani byli po dach, ale ogólnie spoko opcja, dziewczynki zasnęły po drodze. Więc mieli akurat chwilę żeby wszystko wyładowac z auta i zanieść do środlka.

[Savanah Spencer]

No wlasnie o to mialam pytac ze w domu to samo.Szukalam jakiegos jeziora gdzies czy cos ale nie znalazłam xD
-Normalnie..pomysl, ze ledwie to wpakowalismy do domku a zaraz bedziemy to znow zanosic do auta.. - zasmial sie Matty.
-No ale..lepsze takie wakcje niz zadne..za rok moze Paryż?Odwiedzimy mojego ojca? i nie wiem..gdzies cos? -zapoponowal

[Justine Devoux]

-To może za rok jednak gdzieś bliżej, a twój tato przyleci do nas? -zapytała z nadzieją? Bo serio? Tyle godzin w samolocie? Te dzieci ocipieją..
-Oj, dobra, trzeba było zmienić otoczenie chociaż trochę... -powiedziała z rozbawieniem.

[Savanah Spencer]

-Eh..no dobra..skor tak wolisz - powiedzial.Nie ebdzie sie kłócil..a w sumie ojcu sie przyda a nie tak siedziw w domu xd
-No wiem wiem..bedze fajnie nawet jasli bedzimey mieli sidziex tlyko na plazy czy cos - dodal smiejac sie a potem klapnal sie w fotelu.Luca tma latął po domku patrzec gdzie co i jak ip, dziewcznynki ejszcze drzemaly

[Justine Devoux]

Usiadła sobie bokiem na jego kolanach..
-Nie wiem, czy damy radę z nimi w samolocie.. -powiedziała wesoło..
-A w aucie to wiesz.. Zapakujemy się na drogę na noc i jakoś damy radę.. -dodała, cmoknęła go.
-Pewnie cały wyjazd bez seksu.. -zaśmiała się. -Jak wrócimy to oddamy towarzystwo opiekunce i znikniemy gdzieś na dwa dni.. -dodała, żartując sobie.

[Savanah Spencer]

-No wiem wiem..autem prosciej w pewnym sensie..wiec ok..z rok bez szalenstw jeszcze ale za dwa mozna serio gdzies dalej juz - powiedzial.
-Eh..no coz..mysle ze dmay rade albo nie wiem..noca wymkniemy sie z domku na taras cichaczem na bezgłosne szybkie bzykanko - pocalowla jej smiejac sie cicho.
-SPoko..podrzuci sie kazde do jednej ciotki itp i ebdzie - doal

[Justine Devoux]

-No dokładnie, na spokojnie, podejmiemy decyzję bliżej przyszłych wakacji.. -powiedziała wesoło..
-Ooo proszę jaki pomysłowy Dobromir.. -powiedziała i poczochrała jego włosy..
-Yhm, niegłupie.. -pokiwała głową..

[Savanah Spencer]

-jasne..teraz jestemy tu i mamy nasze wakacje - powiedzial.
-A co?Trzeba sobie radzic w zyciu - zasmial sie.
-Ja mowilem serio?Choc..dziewcnzyki sie pewne nie dadza rozdzieli, Callahany maja swojego malucha wiec noo..podrzuci sie je Chambersom albo twojemu bratu - zasmial sie

[Justine Devoux]

-No one to są nierozłączne.. -powiedziała śmiejąc się.
-Więc co najwyżej Chambersom, choć nie wiem, czy sobie z nimi dadzą radę.. -dodała..
-Bo mój brat to się na niankę nie nadaje.. -puściła mu oczko.

[Savanah Spencer]

-No tak..A sarah to teraz niema wiesz..czasu an dzieci - bo oni slub rabli tak?
-Wiec no coz..Chambersy bed ajuz po miesiacu miodowym to ne ebda miec wyjscia..niech trenuja - zasmial sie.
No i co?matty pzyszedł, doral tablet ai na taras a dziewnczki sie obidzly wiec je muzieli wziac..pokazac nowy domek itp

[Justine Devoux]

-No właśnie, wszyscy jacyś zajęci itp.. - zaśmiała się..
-A no właśnie, kiedy to wesele ich? Musze kieckę kupić nową...-powiedziała i uśmiechnęła się.
A potem już dziewczynkami się zajęli, bo oczywiście wszystko na raz, siku, jeść, kupa, tulić, i 100 pytań do xD

[Savanah Spencer]

-A no juz..xxx - ja tma nie wiem xD tyle godzie cos przecxzytalam z ema byc swiadkiem Sary? xD
No i owszem..udalo im sie w koncu ogarnac dziewczynki wiec sie zebrlai i postanowili isc sobie gdies tutaj zjesc obiad do jakiejs niedalekiej knajpki.Po drodze dali dziewczynkom tlyko jakis musik w tubkach i juz Matt pchał wózek i szli

[Justine Devoux]

Pod wieczór dotarli do domu, więc szybko zrobili dzieciakom kolację.. Pokąpali i do łóżek, choć to było trudne w nowym miejscu i mieli gadanie zamiast spania i w ogóle..
Ale koło 21 juz mieli free..
-Jezu, padam.. -zaśmiała się..
-Mam wrażenie, że w domu jakoś łatwiej ich opanować.. -powiedziała śmiejac się.

[Savanah Spencer]

-Łatwiej bo tam maja wies.z.dom to dom..a tu nososc.podekscytowane sa wakacjami i wyjazdem itp - powiedzial matty.Poszedł im po jakie spiwka by sobie w salonie na kanaie pochillowali jeszcze.
-Wiec..co?Moz ejutro oplaza..bez zadnych wycieczek a pojutrze zow gdzies cos pojdziemy? - zapytal