[Savanah Spencer]

-No widzis.z.wiec juz zawsze ebdzie mniej potem..troche poogarniam, popakuje co sie da a nie potem wszyskto na biegu.. - usmiechnal sie.
-Wiec ok..to ejdmzy jedmzy i sie zbierajmy nim nas tu noc zastanie - zasmial sie

[Justine Devoux]

-No dobrze, dobrze.. -powiedziała i uśmiechnęła się.. A potem oni zjedli śniadanie, ogarnęli się do wyjścia, no i w końcu całą piątką wyszli z tego domku i poszli na miasto.

[Savanah Spencer]

W domu wiec sobie poszli eszcze na palze ale tak bardziej w okolicach domu.bardzej taras by bylo pod reka wszyskto ale no e dziewcyzny chcialy piasek to ejdnak zeszli na chwile tam.Po jais jednak 2godzinkach Matt sie ebral i psozedl ich troche tam spakowac co sie dalo tka jak mwil

[Justine Devoux]

A ona się pobawiła z nimi wszystkimi na plaży itp.. A wieczorem, to wrócili na kolację do domku, potem kąpanie i jakoś w miarę o rozsądnej porze położyli dzieciaki spać...
-Ooo matko, już mam dość.. -zaśmiała się, siadła sobie na kanapie.. Spojrzała na męża.

[Savanah Spencer]

-A pomysl, że w domu nie ebdzie wcale leiej - zasmial sie.
-Dobra..to co? Powiedz co moge ejszcze spakowac do auta..jutro im mniej tego tym lepiej.. - powiedzial.
-A potem..hmm..ostatnie bzykanko na urlopiwE? - zamachal brwiami

[Justine Devoux]

-No wiem wiem.. Ale w domu jakoś też inaczej.. -zaśmiała sie.
-Pokazała mu wiec spakowane niektóre rzeczy i pochowali je razem do auta..
-Więc.. zostaje to ostatnie bzykanko.. -powiedziała i zaśmiała się..
-Gdzie idziemy?

[Savanah Spencer]

-A masz ochote na piasek w tylku? - zasmial sie.TO moga uciec z domku sobie na plaze rzed domkiem..
-A moze prysznic? - wiesz nie jestem wybredny...tu nie omiejsce chodzi - zasmial sie i klepnal jej tylek

[Justine Devoux]

-Nie, nie będziemy ich zostawiać.. -powiedziała i zaśmiała się.. Chociaz tutaj mieli bliżej na plaże niż w domu..
-Więc prysznic.. Przyjemne z pożytecznym.. -zaśmiała się i pobiegli od razu do swojego pokoju i łazienki..

[Savanah Spencer]

-Okey - wiec no starali sie nie byc za glosno.Ale doslownie chwila moment i juz byli w kabinie calujac sie i amcajac namietnie.
-Ach..jak ja uwielbia to cialo -powiedzial sciskajac jej posladki.Pocalunkami od ust zszeld do jej piersi

[Justine Devoux]

-A ja to.. - powiedziała i macała sobie jego klatę, brzuch, masowała już jego chuja, który dość szybko już na nią reagował..
-Ahhh, kochanie, jaki ty napalony na żonę.. -powiedziała śmiejąc sie do niego, już mocniej poruszała dłonią, a jego chuj rósł w siłę.

[Savanah Spencer]

-To sie ciesz..gorzej jakbym ne byl..to by dopieor bylo - powiedxial weoslo i wpil sie w jej usta z jezyczkiem namietnie.
Scisnal jj tyleczek a potem juz wjechal na jej cipke reką, wsuwajac w nią palce

[Justine Devoux]

-Dla mnie dramat.. -powiedziała śmiejąc się.. Ona uwielbiała seks z nim i dopiero przy nim cieszyła się tym tak w 100 procentach.. Jęknęła czując jego paluszki..
-Ahhh.. -spojrzała na niego i przygryzła swoją wargę z uśmiechem, podniosła nieco nóżkę, by miał lepszy dostęp do niej. .

[Savanah Spencer]

zarzucil wic sobie jej ta oge na biodro juz ale na razie caly czas ja zadowalal paluszkami jeszcze caluajc sie z nią.Potem na chwile zszedl na jej cycki i znow wrocil do piersi.
-ma déesse(moja bogini)- wymruczał jej do uszka sexownie po francusku.A potem zabral reke i juz ja nadzial a swoja sztywna pałe

[Justine Devoux]

-Ooochh.. -jęknęła jak jej tak wymruczał po francusku, zdecydowanie ją to nakręciło jeszcze bardziej, wpiła się w jego usta i z języczkiem i tylko jęknęła jak się w niej znalazł..
-Oooch, kochanie.. -wydyszała, czując go głęboko w sobie..

[Savanah Spencer]

usmiechnal sie i juz sie zaczal w niej poruszac rytmicznie.Calowal jej usta, czasem szyjke, ramie dekolt...Oparl sie jedna reką o sciane obok jej glowy.Druga trzymal ja za udo i wchodizl w jej mokra cipke