[Joel Goran]

- Miał byś pierwotnie to braterki męski wypad. Potem doszło do tego, że wybieramy z soba jakieś laski - wzruszył ramionami
- Jestem realistą i wole zabrać z soba kogoś niezawodnego a nie przeszkode i tyle koniec kropka problem rozwiązany... - dodał i spojrzał na nia
- Zresztą Derek nie jest z nią w zwiazku, wiec nic nie stoi na przeszkodzie by wybrał inną laske. Ale nie on woli sie pchać w problemy, bo wie i otwarcie mówi, że jak wpadnie to go z tego wyplączesz. Sorry ale nie podoba mi sie by pakował sie w problemy tylko dlatego, że wie, że go ktoś inny z nich wyciagnie

[Josephine Morgan]

-ale ma rację , mogę nas wtedy wyciagnąc -powiedziałam i spojrzałam na Neila.
-a Ty się nie naburmuszaj , bo nie do twarzy Ci z tym -powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego , a po chwili wskoczyłam na jego kolana.
-nie chcę rozmawiać o Twoim bracie , a Ty się tak nie przejmuj -spojrzałam w jego oczy rączką miziałam go po karku.
-ma być miło i przyjemnie , nie zamierzam się z Tobą kłócić

[Joel Goran]

- I przez to myśli, że może popełniac głupie rzeczy i błedy bo jest dzięki Tobie bezkarny - pokręcił głowa
- To głupota i dobrze o tym wiesz. Mądrym jest sie gdy sie liczy głownie na siebie a na innych w najgorszym wypadku a on zakłada najprostrze rozwiązanie. Mysli, że może robić głupoty bo inni go z tego wyplączą - powiedział co myslał a potem ją objał jak sie do niego przysiadła
- Ja tez nie chce sie kłocić, po prostu nie rozumiem Waszego podejścia. Jestem realistą, zawsze nim byłem

[Josephine Morgan]

-ja też jestem realistką , do tego nada lubię się bawić....po co mam gdybać wolę brać to co daje życie -powiedziałam i spojrzałam w jego oczy.
-nigdy nie martwię się na zapas , szkoda mojego zdrowia -pocałowałam jego usta.
-daj bawić się bratu , a Ty możesz siedzieć na tyłku i nic nie robić takie jest Twoje prawo Neil

[Joel Goran]

- Nie zabraniam mu sie bawić jak chce ale skoro zabawa ma sie tyczyć nas dwóch to wolałbym mieć jakies prawo głosu. On nie musi mnie słuchać ale wole móc powiedzieć na głos co mysle - powiedział i dodał
- Ty jesteś spokojna bo sama sobie ścielesz i sie wysypiasz jak najlepiej, więc spokój jest uzasadniony. Mój braciszek wiesz zawsze będzie tym młodszym Caffreyem to zawsze będe myslał tak by sobie czegoś nie spieprzył - pokiwał glową a potem odwzajemnił pocałunek by zjechać dłońmi na jej tyłeczek
- Chyba pora byśmy zostali tutaj sami

[Josephine Morgan]

-daj mu spokój i wyluzuj Neil -powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego.
-Derek to duży chłopak i sam sobie świetnie da radę nie musisz się o niego martwić tego jestem pewna , a na pewno nie jest na tyle głupi , żeby stracić to na co tyle pracował -uśmiechnęłam się do Neila.
-a nie jesteśmy sami ?-uniosłam brew i rozejrzałam się po kabinie

[Joel Goran]

- W tej chwili daje mu spokój, zdecydowanie wole już zakonczyć temat mojego brata - powiedział i spojrzał jej w oczy
- Teraz wole sie supić na tym by nasz wypad był jedną wielką zabawą - dodał i spojrzał za jej wzrokiem
- No jesteśmy i jako tacy pozostańmy, chociaz jakby ktoś chciał to niech sobie patrzy. Ja będę patrzył tylko na Ciebie - puścił jej oczko i jedną dłoń wplótł w jej włosy przyciągając ku sobie jej twarz i całując ją cholernie zachłannie bo zdecydowanie powietrzny seks to to co uwielbiał robić a z nią to już całkiem

[Josephine Morgan]

Odwzajemniałam jego pocałunki.
-nie tak szybko ogierze -powiedziałam i spojrzałam w jego oczka.
-zdecydowanie koniec tematu o Twoim bracie -pocałowałam jego szyję. Zaczęłam rozpinać guziki jego koszuli.

[Joel Goran]

- Kochana ale ja sie niegdzie nie spiesze - powiedział z usmiechem patrząc jej w oczy a potem przymknał oczy
- Co nie zmienia faktu, że jestem ogierem i chetnie Cie tutaj przelece - oj no co ona i tak już mu koszule rozpina, więc nie ma mowy o tym y tego nie chciała

[Josephine Morgan]

-zawsze dążysz do tego , żeby mnie przelecieć więc to dla mnie żadna nowość Caffrey -zaśmiałam sie i wpiłam się usteczkami w jego szyjkę.
-nie mam nic przeciwko , trochę ruchu się przyda -pocałowałam zaborczo jego usta i nadal rozpinałam guziki w jego koszuli tym razem byłam bardzo cierpliwa.

[Joel Goran]

- Kochana bo nic nie poradze na to, że mnie bardzo podniecasz - wzruszył ramionami a potem sie z nią całował gładząc ją po plecach i pewnie stopniowo tez sie zajmował jej ubraniem by je z nij zdjąć...
Gdy rozpieła mu koszule wział jej dłonie tak za nadgarski i połozył sobie na klacie i przesunał je w dół i na boki rozuwając nimi w ten sposób swoją koszulę...

[Josephine Morgan]

-umiem pozbyć się Twoich ciuszków -powiedziałam i uśmiechnęłam się do Neila. Oczywiście byliśmy sami i nikt nie wchodził do nas. Wcisnęłam guzik , żeby nam nie przeszkadzano.
-chyba czas przenieść się na łóżko będzie nam wygodniej -pocałowałam z języczkiem jego usta.

[Joel Goran]

- Wiem, że umiesz, ale lubie czuć Twój dotyk na swojej skórze - powiedział i po chwili kiwnał głową i sie przenieśli na łózko.
Po drodze Neil zdjał swoja koszule z siebie całkiem i rozpiał pasek od spodni a potem pozbył sie części jej garderobów
- Wiesz, że uwielbiam to jak kęcisz tyłeczkiem gdy idziesz przede mną - o tak patrzył zawsze na jej tyłek gdy szedł za nią i lubił jej kształty. Naprawde było w jej wyglądzie wiele rzeczy, które bardzo lubił i to także sprawiało, że tak na nia leciał

[Josephine Morgan]

-nie kręcę tyłkiem Neil -zaśmiałam się o obróciłam się w jego stronę. Uśmiechnęłam się na widok jego nagiej klaty. Przyciągnęłam go do siebie za rękę i pocałowałam łapczywie jego usta. Kiedy doszliśmy do łóżka zatrzymałam się i zaczęłam zsuwać z niego spodnie.
-ale ciesze się , że podoba Ci się mój tyłek -spojrzałam w jego niebieskie oczka.

[Joel Goran]

- Krecisz, wiem co widze - powiedział a potem sie do niej zbliżył gdy go tak przyciagneła i odwzajemnił pocałunki jeszcze łapczywiej i łapiąc ją za ten tyłek...
Gdy dotarli do łozka i zsunęła mu spodnie i to jedna dlonia lekko ja pchn ał by opadła na łózko i w samych bokserkach wszedł na łózo tuż nad nia.. gdy sie przysuwał do jej twarzy to nie omieszkał przejechać koniuszkiem języka po jej brzuchu a potem sie wpił w jej usta
- cholernie mi sie on podoba i zaraz sie nim osobiście zajmę - machnał brwiami